Szczęśliwi niewolnicy

Posted in ■ różne by Maciejewski Kazimierz on 6 listopada 2009

Potwierdza się stara prawda, że współczesny człowiek ceni bardziej bezpieczeństwo od wolności. Okazuje się, że za szczęśliwszych uważają się mieszkańcy krajów o represyjnych systemach podatkowych.
Ekonomia okazuje się nauką zwodniczą, potwierdzającą ludową mądrość, że „pieniądze szczęścia nie dają”. Myliłby się ten, kto sądzi, że im mniej podatków zabiera państwo, tym większa szczęśliwość jego mieszkańców. Jest zupełnie odwrotnie: im bardzie pazerny fiskus, tym większe zadowolenie z życia obywateli. Dlaczego się tak dzieje?

Płacz i płać

W czerwcu br. szwajcarski Instytut Constant de Rebecque opublikował raport przedstawiający najbardziej represyjne systemy podatkowe w krajach OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). W słowie wstępnym prof. Pascal Salin, tłumaczył zamysł autorów, przeciwstawiających się kampanii OECD, przedstawiającej w złym świetle konkurencję podatkową między poszczególnymi państwami.
Szwajcarscy naukowcy udowadniają, że konkurencja między państwami zmusza obywateli do eksperymentowania, odkrywania i współzawodniczenia, wzbogacając tym samym gospodarkę poszczególnych krajów. Natomiast kampania OECD przeciwko ?dumpingowi socjalnemu? ze strony krajów Europy Środkowo-Wschodniej czy przeciw ?rajom podatkowym? jest niczym innym niż przejawem ochrony interesów firm z dominujących w Unii Europejskiej ? Francji i Niemiec.
Konkurencja podatkowa jest określana przez biurokratów jako ?niszcząca?, natomiast Angel Gurria sekretarz Generalny OECD posunął się nawet do wyklęcia krajów, stosujących niskie stawki podatkowe mówiąc: ?w czasie, gdy rządy potrzebują każdego dolara uzyskanego z podatków do walki ze światową recesją, takie praktyki nie mogą być dłużej tolerowane?.
Za najbardziej represyjne kraje względem podatnika naukowcy uznali Włochy, Turcję, Polskę, Meksyk, Niemcy i Holandię. Natomiast za najbardziej przyjazne obywatelom: Szwajcarię, Luksemburg, Austrię, Kanadę i Słowację.
Jak nietrudno się domyśleć bardziej sprzyjające podatnikom są kraje EFTA, niż kraje UE. EFTA skupia się na współpracy gospodarczej, bez biurokratycznej nadbudowy. Natomiast UE stworzyła swój kuriozalny system dotowania inicjatyw gospodarczy, w którym przedsiębiorca rozpoczynający biznes wpierw stawia pytanie: ?na jaką działalność dostanę dotację??, a nie: ?jakie dobro czy usługę potrzebuje rynek?. W rezultacie aktywność gospodarcza często kończy się na poziomie defraudacji sponsorowanych przez podatnika dopłat. Europejczycy płaczą, płacąc największe podatki na świecie. Płaczą, ale uważają się za szczęśliwych.

Nieszczęśliwi bogacze

Zdziwi się ten, kto szukałby krajów o przyjaznych systemach podatkowych w Światowym Indeksie Szczęśliwości (Happy Planet Index), tworzonego przez New Economics Foundation z Londynu. Okazuje się, że jednymi z najbardziej nieszczęśliwych obywateli globu są płacący symboliczne podatki Estończycy (131 miejsce ? w Estonii podatek dla przedsiębiorstw reinwestujących zyski wynosi 0 proc.), 122 miejsce zajmują mieszkańcy Luksemburga, 101. Łotysze, 92. Czesi, a 88. Norwedzy. Natomiast wśród uważających się za szczęśliwców znajdziemy Meksykanów (23 miejsce), mieszkańców Mołdawii (32 miejsce), czy umiarkowanie szczęśliwych Włochów (69 miejsce) oraz, uwaga, Polaków (77 miejsce).
Autorzy rankingu podkreślają, że satysfakcja wśród krajów OECD od lat 60. ubiegłego spadła. Mając na uwadze, że do organizacji zbliżyły się kraje o stosunkowo niskich stawkach podatkowych, obniżając przy tym średnią płaconą na obywatela, podatki spadają proporcjonalnie do życiowej satysfakcji. Wzrasta natomiast poczucie szczęścia w kraju, gdzie tradycyjnie podatki są wysokie ? Niemczech oraz w Rosji, w której może oficjalnie stawki podatkowe są niskie, ale ich ściągalność w zasadzie dowolna, co może oznaczać konfiskatę firmy czy życiowego dorobku. Trudno uznać Rosję za kraj przyjazny obywatelom lub mało represyjny.
Warto zaznaczyć, że autorzy Światowego Rankingu Szczęśliwości nie brali pod uwagę czynników ekonomicznych. Skupili się raczej na ogólnej satysfakcji ludzi, oczekiwanej długości życia i czynnikach ekologicznych. Jeszcze trudniej zatem zrozumieć np. brak poczucia szczęścia wśród otoczonych pięknymi ludźmi i czystą naturą mieszkańców Krajów Bałtyckich.
Autorzy raportu zadają też kłam mitowi, że czynnikiem szczęśliwości jest wzrost ekonomiczny. Więcej nie znaczy lepiej, a nieustanny wzrost stał się nowoczesną obsesją. Biologowie mówią, że fizyczny wzrost ma swój punkt optimum, którego przekroczenie może być niebezpieczne. Czyżby cywilizacja zachodu zapomniała o równowadze w swoim dobrobycie?

Pułapka konsumpcjonizmu

Współczesny wzrost gospodarczy jest w dużej mierze napędzany konsumpcją, a nie inwestycjami. Nic więc dziwnego, że gdy w 2008 r. poziom osobistego zadłużenia Brytyjczyków przekroczył poziom całościowego Produktu Narodowego Brutto, Instytut Psychiatrii w Londynie zanotował rekordowy wzrost zachorowań na stany lękowe i depresje.
Okazuje się też, że w istotny sposób zmieniają się postawy społeczne obywateli. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku dla większości studentów w USA za najważniejsze było rozwijanie swojej filozofii życia. Natomiast potem górę wziął pragmatyzm czyli pragnienie osiągnięcia sukcesu finansowego. Generalnie ludzie, dla których aspiracje bycia bogatym są najważniejsze są znacznie mniej szczęśliwsi od tych, którzy poszukują spełnienia na innych płaszczyznach (życiu rodzinnym, kulturalnym czy pasjach). Uderzające są także inne fakty. Mimo, że obiektywnie wzrasta dobrobyt społeczeństw, obywatele uważają, że? dzieje się coraz gorzej. Podczas szczytu gospodarczej hossy w 2006 aż 61 proc. pytanych Europejczyków odpowiadało, że żyje im się coraz gorzej!
Oczywiście procentowo najmniej satysfakcji z codzienności mają mieszkańcy z krajów o najniższych dochodach, nie mogący liczyć na długie i dostatnie życie. Jednakże to nie najbogatsi potrafią cieszyć się życiem najbardziej. Przecież najszczęśliwsi są, stosunkowo ubodzy mieszkańcy Kostaryki, Dominikany, Jamajki, Wietnamu, Kolumbii, Kuby czy Salwadoru.
Niemniej zależność między długością życia, a dochodem na mieszkańca jest widoczna. Po co jednak bogaczom długie życie, skoro nie potrafią je chronić i doceniać? Bogaci mieszkańcy naszej planety są niewolnikami konsumpcjonizmu. Jednak i poczucie szczęśliwości wynikające z używania ma swoje granice, po których przekroczeniu jest tylko pusta, a więc lęk i depresja.

Lepszy spokój od perspektyw

Wróćmy jednak do paradoksu, dlaczego ludzie są szczęśliwsi w których państwo konfiskuje im większą część dochodów, przeznaczając podatkowe kwoty na programy, na które podatnicy nie mają żadnego wpływu? Teza, że bardziej cenimy bezpieczeństwo socjalne, mniejszą odpowiedzialność niż wolność wyboru i ryzyko, może być trafna. Wygodniej żyje się, gdy jesteśmy ubezpieczeni na wypadek utraty pracy bądź choroby, a państwo dopłaca nam do wczasów i kredytów. Znacznie trudniej zaś, gdy swoje życie trzeba brać w swoje ręce, a w dodatku jest się współodpowiedzialnym za pracowników czy społeczność lokalną. Oczywiście nikt nie powiedział nam, że poczucie szczęśliwości jest wartością samą w sobie, do której trzeba za wszelką cenę dążyć. Widocznie współcześnie pomyliliśmy szczęście z wygodnictwem.
Być może też, poczucie szczęśliwości dla każdego narodu oznacza coś innego, nie koniecznie będąc czymś mierzalnym i do końca racjonalnym. W czym upatrywać bowiem źródeł szczęśliwości Kostarykańczyków, w suwerenności energetycznej ich kraju? W czym u mieszkańców Dominikany ? w pięknych plażach, których w Europie też nie brakuje? A u Jamajczyków ? w muzyce i nadużywaniu marihuany?
Inna tez jest taka, że badacze się mylą. Łatwo zakwestionować np. represyjność systemu podatkowego w Polsce. Być może potrafimy sobie radzić w skomplikowanej i stawiającej wiele wymagań rzeczywistości. Przecież wciąż powstają nowe firmy, a dziurawe prawo łatwo obejść, nie wspominając tego, iż wielu obywateli korzysta z nadzwyczajnych preferencji podatkowych (np. twórcy) płacąc śmiesznie niskie podatki. Kto gorzej radzi sobie z rzeczywistością może zawsze wybrać zawód, po którym w wieku 35 lat zostanie emerytem (np. mundurowi) bądź zawsze może pójść na zwolnienie lekarskie czy załatwić sobie rentę. Powstaje zatem pytanie o etyczną stronę organizacji takiego systemu socjalnego państwa dobrobytu, który może większość uszczęśliwia ale jest niesprawiedliwy, bowiem w rzeczywistości karze przedsiębiorczych, a nagradza zdrowych niepracujących lawirantów i leserów.

.

Tomasz Teluk • Gazeta Polska

Reklama

Możliwość komentowania Szczęśliwi niewolnicy została wyłączona

%d blogerów lubi to: