Rząd uzależnia Polskę od Rosji

Posted in ■ wywiady by Maciejewski Kazimierz on 26 listopada 2009

Z Piotrem Naimskim, doradcą szefa BBN i członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP, rozmawia Anna Wiejak

– Rozmawiamy w czasie, gdy renegocjowana jest umowa z Gazpromem, kontraktująca dostawy gazu do Polski do 2037 roku? Czy jest ona dla nas korzystna?

– To jest umowa, która, po pierwsze, ze względów formalnych jest dla Polski niekorzystna, gdyż stanowi kontynuację umowy międzyrządowej regulującej warunki importu gazu z Rosji do Polski, w tym ilość odbieranego przez Polskę surowca. W cywilizowanych krajach tego rodzaju umowy zawierane są przez spółki, zatem w tym przypadku powinny ją podpisać PGNiG i Gazpromexport czy Gazprom. Przedłużenie aneksem umowy międzyrządowej z roku 1993 do roku 2037 powoduje, że kwestie handlowe będą w relacjach z Rosją nadal decydowane na poziomie negocjacji politycznych. To źle, zawsze ułatwia to stronie rosyjskiej używanie eksportu gazu jako narzędzia politycznego nacisku. Po drugie, przedłużanie w tej chwili umowy do roku 2037 przy niewiadomym rozwoju rynku gazu, w sytuacji zatwierdzenia formuły cenowej, która będzie musiała być odnośnym aneksem kontraktowym również w tej chwili podpisana i przy bardzo dużej trudności zmiany czy modyfikacji tej umowy w przyszłości, może postawić Polskę w niekorzystnej sytuacji. Po prostu może się okazać, że będziemy kupowali drożej niż aktualne rynkowe ceny. Po trzecie, potrzebujemy dodatkowego kontraktu na ok. 2 mld m sześc. gazu jedynie do roku 2014, czyli do momentu uruchomienia gazoportu w Świnoujściu. Podpisywanie długoterminowego kontraktu na zwiększone dostawy do 11 mld m sześc. (według rosyjskich norm) wykraczającego poza rok 2014 powoduje, że budowany terminal do odbioru skroplonego gazu (LNG) w Świnoujściu może nie osiągnąć planowanej przepustowości 7,5 mld m sześc. rocznie. To będzie oznaczało, że Polska w dalszym ciągu, w przeważającej części będzie importować gaz z rosyjskich źródeł. To jest niezgodne ze strategią dywersyfikacyjną, którą przecież powinniśmy kontynuować.

– Właśnie w 2007 roku przyjęto tę strategię, w tym roku jej zapisy zostały w zasadzie powtórzone, budowa gazoportu w Świnoujściu jest opóźniona o trzy lata, natomiast kontrakt zawarty jedynie z Katarczykami. Czy rzeczywiście terminal LNG w Świnoujściu ma szansę stać się dla Polski rzeczywistym źródłem dywersyfikacji dostaw?

– Realizacja inwestycji w Świnoujściu jest opóźniona. Przyjęty obecnie harmonogram przewiduje, że w 2014 roku terminal ma być uruchomiony i oby ten termin został dotrzymany. Kontrakt z Katarem jest dobrym kontraktem. Moim zdaniem powinien być zawarty nie na milion ton, ale na 1,5-2 mln ton skroplonego gazu. Tym niemniej, jeżeli gazoport będzie zbudowany, kontrakt katarski zacznie być realizowany od 2014 roku, a przepustowość gazoportu wyniesie w pierwszym etapie przewidziane 5 mld m sześc., to PGNiG bądź inni odbiorcy w Polsce będą w stanie przez ten gazoport sprowadzić gaz płynny kupowany w transakcjach natychmiastowych, tzw. spotowych. Czasem jest to nawet korzystniejsze niż dostawy z kontraktów długoterminowych.

Czy budowa gazoportu i import 1,5 mld m sześc. gazu z Kataru to będzie koniec polskich działań dywersyfikacyjnych? Oczywiście nie może na tym się skończyć! Dostawy przez terminal powinny być zwiększane, krajowy system gazociągów przesyłowych powinien być rozbudowany (to duża inwestycja, równie poważna jak budowa gazoportu) i połączony z systemem gazociągów na Morzu Północnym. Zbudowanie projektowanego gazociągu Baltic Pipe łączącego Polskę z Danią pozwoli zrealizować ten plan. Takie połączenie dałoby polskim odbiorcom możliwość zakupu gazu i sprowadzenia go gazociągiem z innego źródła niż rosyjskie. Mając gazociąg łączący nas ze Skandynawią, z polami norweskimi (przypominam, że PGNiG ma tam udziały w jednym ze złóż) i funkcjonujący gazoport, będziemy w stanie zapewnić, by przynajmniej połowa gazu importowanego do kraju pochodziła z innych niż rosyjskie źródeł.

– Czy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego prowadzi jakiś monitoring umów gazowych zawieranych z Rosją? W końcu to jest nasze bezpieczeństwo.

– Rząd z opóźnieniem informuje Kancelarię Prezydenta o stanie negocjacji. Eksperci pracujący w Kancelarii Prezydenta nie mają dostępu do treści kontraktów ani do kontraktu katarskiego, ani do projektowanych aneksów, które mają być podpisane z Rosjanami. W związku z tym monitoring ze strony Kancelarii Prezydenta i tym samym BBN jest niejako oceną ex post tego, co robi Rząd, czy spółka PGNiG. Nie mamy możliwości udziału w czasie rzeczywistym w tych działaniach. Odpowiedzialność w tej sprawie jest całkowicie po stronie rządu.

– A czy nie wydaje się Panu, iż zarówno Kancelaria Prezydenta, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego powinny jednak mieć dostęp do tego typu informacji?

– Powinno tak być. Pan Prezydent jest odpowiedzialny konstytucyjnie za bezpieczeństwo państwa, czego niekwestionowaną częścią jest bezpieczeństwo energetyczne. To jest jeden z powodów, dla których Pan Prezydent skierował list do Premiera, domagając się szczegółowych informacji w tych kwestiach.

– Jakie jest prawdopodobieństwo, iż Rosjanie zechcą przejąć PGNiG?

– Spółki energetyczne w środkowej Europie, takie jak PGNiG, Orlen, Lotos w Polsce czy MOL na Węgrzech lub też podobne spółki energetyczne na Bałkanach są celem dla rosyjskiej polityki i rosyjskiego biznesu. Węgierski MOL w ciągu ostatnich dwóch lat był zagrożony wrogim przejęciem przez rosyjskie albo od Rosjan zależne podmioty gospodarcze. Wydaje się, że się przed tym przejęciem chwilowo obronił. PKN Orlen zmienił w ostatnim czasie swój statut, niejako podążając wzorem węgierskiego MOL w taki sposób, żeby utrudnić działania zmierzające do wrogiego przejęcia spółki. PGNiG jest również spółką giełdową i nieomal 30 proc. akcji tej spółki pozostaje w wolnym obrocie. To nie jest liczba akcji wystarczająca do tego, by spółkę przejąć. Nie widzę bezpośredniego zagrożenia tego rodzaju. Zagrożenie może wystąpić, gdyby PGNiG zaczął tracić grunt biznesowy, gdyby ta spółka zamiast przynosić dochód i dobrze prosperować, popadła w długi i traciła klientów. Wtedy mogą zacząć się problemy. Byłbym skłonny bacznie obserwować to, co robi PGNiG jako spółka. Czy podejmuje trafne decyzje, czy ma wizję rozwoju i plan pozwalający skutecznie konkurować z otaczającym Polskę rosyjskim monopolem gazowym. Zrealizowanie planu dywersyfikacji źródeł dostaw jest fundamentem powodzenia PGNiG i bezpieczeństwa tej spółki.

– Jeżeli obecny rzeczywisty, nie ten deklarowany, tor polityki energetycznej rządu się utrzyma, to jaki Pan prognozuje poziom energetycznego bezpieczeństwa Polski w kolejnych latach?

– Jeżeli inwestycje, które są w tej chwili zadeklarowane i przewidziane do realizacji przez Gaz-System – po pierwsze: budowa gazoportu, po drugie: budowa systemu przesyłowego wewnątrz Polski, po trzecie: połączenie z Danią zostaną zrealizowane, jeżeli równocześnie sektor elektroenergetyczny poradzi sobie z koniecznością przebudowy polskich elektrowni w najbliższych latach, to można powiedzieć, że nie będzie źle. Mamy na to 5-8 lat. Zagrożeniem bardzo istotnym dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego są zapisy tzw. pakietu klimatycznego, o którym teraz się dyskutuje. Postulowane redukcje emisji dwutlenku węgla spowodują istotny wzrost cen energii w Polsce. Jeżeli zawarte w pakiecie postanowienia będą wdrażane w Polsce, będzie trzeba zamknąć część elektrowni węglowych. Część będzie trzeba zastąpić nowymi inwestycjami i szukać zwrotu tych pieniędzy. To powoduje, że w dającej się przewidzieć perspektywie do 2020 r. cena energii może wzrosnąć w Polsce dwukrotnie i to jest zagrożeniem. A niespełnienie tych warunków z powodu braku funduszy lub błędnych decyzji, przy narzuconych warunkach zewnętrznych, może spowodować, że energii będzie po prostu za mało. Niestety najprostszym rozwiązaniem dla Polski, suflowanym zresztą z zewnątrz, jest przestawienie produkcji prądu elektrycznego z węgla kamiennego na gaz ziemny. W polskich warunkach będzie to oznaczało, że ilość gazu importowanego do Polski może gwałtownie wzrosnąć, bo nasze własne wydobycie utrzyma się na mniej więcej stałym poziomie. Zwiększanie zależności polskiej gospodarki od importu gazu w sytuacji, kiedy można produkować energię z własnego węgla jest działaniem wbrew polskiemu interesowi i w dalszej perspektywie może zagrażać bezpieczeństwu, dlatego że z dostawami gazu, jak widzimy, bywa różnie. W dalszej przyszłości polska energetyka powinna być oparta na przetwarzaniu węgla przy użyciu czystych, nowych technologii i na elektrowniach jądrowych.

.

Anna Wiejak  • Nasza Polska 47/2009

Reklama

Możliwość komentowania Rząd uzależnia Polskę od Rosji została wyłączona

%d blogerów lubi to: