Ubekistan is a state of mind

Posted in ■ różne by Maciejewski Kazimierz on 30 listopada 2009

Niektórzy salonowcy twierdzą, że pomimo kolejnych zmian u koryta, rządzi nami jakiś tajemniczy Ubekistan. Ktokolwiek z nim zadrze, spada w polityczny niebyt, czego przykładem ma być PiS czy „nocna zmiana”, co to wygryzła olszewików po groźbie ujawnienia ubeckich teczek. Zalatuje to paranoją ciężkiego kalibru, ale największy problem w tym, że ta teoria przynajmniej po części jest prawdziwa.

Dlaczego „po części”? Dlatego, że Ubekistan to nie ludzie. Gdyby to byli ludzie, powiązani z dawnymi specsłużbami, to niestety, biologia i prawo pracy są nieubłagane – albo by wymarli, albo poszli na emeryturę (i to jaką!), gdzie żyli by sobie dostatnio i zajmowali się jakimś nieszkodliwym hobby. Ubekistan to stan umysłu i prawa, odziedziczony przy Okrągłym Stole i podkreślony grubą kreską.

Prawo ubekistańskie wynika z ubekistańskiej mentalności, a mianowicie: „my są władza, a oni są łachy.” Jasiu, powiedz co nam te łachy mogą? Otóż panie majster, te łachy nam mogą skoczyć. Oczywiście należy ich pilnować, żeby tym skakaniem nie zrobili tak zwanej władzy krzywdy. Na dzień dobry, łachom obywatelom sprezentowano dobrobyt i telewizję, żeby nie zawracali sobie głowy tym, co władza wyprawia, mimo że powinna być demokracja.

Niestety, ktoś potem przytomnie zauważył, że obywatele na tym dobrobycie robią jakiś geszeft i za dobrze się im wiedzie, tak więc zaczęły się regulacje, kombinacje, dojenie baranów na potęgę, byle tylko władza miała szmal i kontrolę nad tym, ile obywatele mogą mieć i co robić. Niektórych hałaśliwych zwyczajnie kupiono – na ten przykład związki zawodowe, które na każdą próbę likwidacji ich ciężko niewydolnych zakładów pracy reagują strajkiem, a dlaczego?

A dlatego, że dostają DZIESIĘĆ KOŁA MIESIĘCZNIE NA ŁEB. No kurwa, przepraszam ja was bardzo czytelnicy, ale to jest jakaś chryja! To ja tutaj, z wyższym wykształceniem, w urzędzie państwowym, wyciągam lichy tysiąc czterysta na rękę, a jakiś buc ze stoczni czy KGHM, za sam fakt bycia związkowcem, dostaje dziesięć do dwudziestu kafli miesiąc w miesiąc. Co to ma być?!

Oprócz tego, znakiem ubekistańskiego myślenia są uznaniowe przepisy, absurdalnie rozdęta biurokracja i służby porządkowe gorliwie nękające zwykłych obywateli, a z mniejszym entuzjazmem podchodzące do łapania prawdziwych przestępców. W Ubekistanie, aby załatwić w urzędzie idiotycznie prostą sprawę, trzeba zaliczyć trzy okienka, pięć pokoi, odstać swoje w ośmiu różnych kolejkach i poczekać kilka miesięcy, aby wreszcie dostać marnie uzasadnioną odpowiedź odmowną. No, chyba że ktoś po drodze dostał w łapę, żeby się nie wygłupiał. Takie jazdy mieliśmy w PRLu i mamy nadal, a dlaczego?

No właśnie. Bo to jedno i to samo państwo, z zachowaną tzw. ciągłością prawną, czymkolwiek ona jest. Tabunu biurokratów (w większości starych pudernic i łysiejących facetów o zepsutych zębach, którzy nigdzie indziej roboty nie znajdą, więc siedzą w takich Biurach Biurokracji, Departamentach Nierobienia Niczego i Wydziałach Grzania Stołków wyczekując wieku emerytalnego) rozgonić się nie da, bo to czyiś pociotkowie, kumple od piwa, członkowie partii tej lub owej, et cetera, et cetera.

Ubekistan sobie krzywdy nie zrobi.

Parafrazując słynny slogan o Leninie: Ubekistan żył, Ubekistan żyje, Ubekistan żyć będzie.
A dlaczego? A dlatego, że ludzie nie znają żadnej innej alternatywy. Owszem, mogą protestować, czy to w obronie połączenia między swoimi dupami i stołkami, czy to przeciw rządowym idiotyzmom, ale jak byśmy im kazali zorganizować jakąś sensowną alternatywę, nie będą w stanie. Natychmiast wymyślą tysiąc równie ubekistańskich przepisów, byle tylko samemu się nachapać, kosztem całej reszty rzecz jasna. Ten kraj się nie zmienia, zmieniają się tylko ludzie na najwyższych stołkach, którzy stosują te same ubekistańskie mechanizmy kontrolowania wszystkiego, od gospodarki po życie prywatne obywateli. W dodatku walczą o koryto w skrajnie parszywy sposób, nie bojąc się obwiniać konkurencji o najgorsze rzeczy i dalej stosując w najlepsze komunistyczny podział na „mych i onych”.

Przykład? My stoimy tam, gdzie wtedy (kto stoi, ten stoi…), a oni tam, gdzie stało ZOMO.

My jesteśmy postępowi, a oni to groteskowy sojusz filistrów z buractwem. My jesteśmy światli i europejscy, a oni to fundamentalistyczny katolicki zaścianek. Miejmy nadzieję, że wśród młodych znajdą się tacy inteligentni ludzie, którzy nie chcą myśleć po ubekistańsku i niedługo zmienią ten kraj na lepsze.

Bo dłużej się tutaj w takich warunkach wytrzymać nie da

.

Karnigore-Kanibal • salon24.pl

Reklama

Możliwość komentowania Ubekistan is a state of mind została wyłączona

%d blogerów lubi to: