Kornel Morawiecki: PiS mnie rozczarowało, rządy PO są gorsze, niż SLD

Posted in ■ wywiady by Maciejewski Kazimierz on 8 stycznia 2010

Obserwujemy grę pozorów, gdzie bogaci i wpływowi dyktują dyskurs polityczny. Bez solidarności i wiary rozpłyniemy się w Europie – mówi kandydat na prezydenta RP Kornel Morawiecki.

Fronda.pl: W 2007 roku był pan kandydatem PiS do senatu i mówił, że program tej partii jest panu bliski. Dlaczego teraz kandyduje pan na prezydenta, skoro startować będzie prawdopodobnie także popierany przez PiS Lech Kaczyński?

Kornel Morawiecki: Nie uważam jego prezydentury za udaną. Mam do niego pretensję o wiele posunięć.

Co ma pan konkretnie na myśli?
Przede wszystkim w zakresie polityki zagranicznej. Podpisał traktat lizboński. Uważam także za błędne jego podejście do spraw kresowych, kwestii pamięci o rzezi wołyńskiej. Ponadto jako niewielkie oceniam jego szanse na reelekcję.

Pańskie szanse są większe?
Trudno mówić o moich szansach jeszcze przed rozpoczęciem konkretnej kampanii. To się dopiero okaże.

Na razie według sondaży największe szanse na wybór ma Donald Tusk. Jak ocenia pan premiera Tuska i jego rząd?
Krytycznie. Rząd Platformy Obywatelskiej ma przede wszystkim problemy ze swoim podejściem do demokracji.

Taki zarzut stawia się częściej rządom Jarosława Kaczyńskiego, a nie Donalda Tuska.
W porównaniu do obecnych rządów lepiej wypadają nawet rządy SLD za czasów Millera. Przecież mamy teraz do czynienia z istną parodią demokracji. Dowodem na to było choćby zwolnienie szefa CBA Mariusza Kamińskiego, bez oglądania się na jakąkolwiek kadencyjność. Ponadto PO wykazuje ogromną arogancję wobec mniejszości. To ciągłe podkreślanie, że teraz my rządzimy, a wy będziecie decydować dopiero, jak dojdziecie do władzy… Demokracja nie polega tylko na władzy większości, ale na bilansowaniu woli większości i mniejszości, która jako opozycja ma także prawo się wypowiedzieć. Takie podejście zupełnie nie przystoi ugrupowaniu, które chce być kontynuatorem myśli wolnościowej. A w tej grze pozorów uczestniczą także media. Ale deficyt demokracji to nie jedyny problem PO. Ta partia, tak samo zresztą jak PiS, nie ma wizji wyjścia z kryzysu gospodarczego i wizji dalszego rozwoju kraju. Dyskusji na ten temat brakuje mi także w mediach.

A jaka jest pańska wizja?
Tego nie da się oczywiście streścić w trzech słowach.

Można spróbować w formie trzech priorytetów. Czym szczególnie chciałby Pan zająć się jako prezydent?
Po pierwsze, kwestiami ekonomicznymi. U nas mówi się często o gospodarce wolnorynkowej, ale zapomina się, że przeszkadza jej szalona biurokratyzacja, z którą trzeba walczyć. Ponadto Polska musi odnaleźć swoje miejsce na arenie europejskiej. Mam na myśli nie tylko kwestie unijne, ale także stosunek do Rosji. Po trzecie, bardzo ważne jest dbanie o zdrowie Polaków, szczególnie na poziomie profilaktyki, już od najmłodszych lat. W kwestiiwalki z wykluczeniem, bezrobocia należy dbać o to, by ludzie nim dotknięci mogli z tego wyjść m.in. dzięki edukacji. Musimy zmienić myślenie na jej temat. Społeczeństwo musi zapewnić każdemu obywatelowi możliwość edukacji. Zysk z pracy zdobytej dzięki wykształceniu jest także podzielny między zbiorowość. Zapewnienie dostępności do dobrej edukacji to więc powinien być jeden z priorytetów dla państwa i społeczeństwa.

Ale edukacja jest przecież, choćby teoretycznie, bezpłatna. Także kształceniem bezrobotnych zajmują się Urzędy Pracy, na co przeznaczanych jest sporo środków z UE.
Nie do końca. Jeśli płacimy za naukę, musimy także dać człowiekowi możliwość przeżycia w czasie, gdy się uczy.

Poprzez np. systemy stypendialne?
Nie tylko. Przykładowo w odniesieniu do bezrobotnych powinno się im zapewnić dłużej wypłacane lub wyższe zasiłki, o ile oczywiście chcą się kształcić. A to powinno być kontrolowane.

Stać nas na to?
Budżet państwa nie jest określony z góry, należy dostosowywać go do potrzeb. Pieniądze można uzyskać np. przez zwiększenie opodatkowania osób wysoko zarabiających. Ta inwestycja się nam jednak zwróci i per saldo będzie się nam opłacać.

Jak widzi Pan relacje państwo-Kościół w Polsce?
Problemem nie jest Kościół, lecz sekularyzacja Europy i to, że dorastają pokolenia pozbawione wiary.

Wielu katolików obawia się, że z biegiem czasu naciski na Kościół ze strony państwa i innych instytucji będą się powiększać. Symptomem tego może być np. wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie krzyży w jednej z włoskich szkół.
Problem krzyża jest o wiele ważniejszy, niż problem np. bezrobocia. Krzyż nie jest symbolem tylko jednej religii, ale całej cywilizacji europejskiej. Europejczycy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że bez względu na swoje wyznanie, ich kultura wyrosła z chrześcijaństwa. Dlatego jako prezydent chciałbym wystąpić z inicjatywą, by instytucje europejskie uznały krzyż za uniwersalny symbol Europy.

Jaki jest pana stosunek do aborcji?
W kwestiach takich, jak aborcja, eutanazja, in vitro, potrzebna jest poważna dyskusja. Nie może polegać ona na zamykaniu się przed osobami inaczej myślącymi i mówieniu, że przykładowo za in vitro są wrogowie życia, a przeciw ciemnogród. W tych kwestiach potrzebny jest poważny namysł.

W jakim kierunku powinna iść Pana zdaniem ta dyskusja?
Niech idzie w różnych kierunkach. Potrzebny jest głębszy konsensus.

W końcu trzeba będzie jednak podjąć jakąś decyzję. Wciąż trwają dyskusje nad ustawą dotyczącą sztucznego zapłodnienia metodą in vitro. Jako ewentualny przyszły prezydent będzie musiał Pan być może podjąć decyzję w tej sprawie. Czy odnajduje Pan swoje poglądy w którymś z ogłoszonych już projektów?
Dokładnie nie odnajduję się w żadnym. Moim zdaniem tę kwestię należy na razie rozważyć na wyższym poziomie ogólności.

A zalegalizowałby Pan związki homoseksualne?
Forma małżeństwa jest zastrzeżona dla związków heteroseksualnych. Nie da się zrównać związków homo- i heteroseksualnych, gdyż z zasady są one nierówne. Pierwsze nie mogą być ze swej natury owocne w dzieci, zaś drugie tak. Wskazywania na tę różnicę nie można absolutnie nazwać dyskryminacją.

Ostatnio premier Tusk próbował także rozpocząć dyskusję nad zmianami w polskiej konstytucji. Czy polską ustawę zasadniczą należy zmienić?
Jestem za dyskusją nad konstytucją, ale nie w takiej formie, jaką zaproponował pan Tusk. Podejście niepoważne, przyczynkarskie, nie przystoi premierowi państwa. Ważne jest podtrzymanie trójpodziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, który się sprawdza. W tym kontekście należy spojrzeć także na rozdział władzy politycznej, ekonomicznej i informacyjnej. Sytuacja, jaka ma miejsce np. we Włoszech, gdzie Silvio Berlusconi jest jednocześnie premierem, jednym z najbogatszych ludzi kraju i właścicielem dużej części mediów, jest chora.

Wśród osób, które Pana poprą, wymienił Pan m.in. Władimira Bukowskiego i pisarza Marka Nowakowskiego. Kto będzie jeszcze zasiadał w pana Komitecie Honorowym?
Rozmawiam z różnymi osobami. Pan Nowakowski zgodził się już, pod warunkiem, że będzie wiedział, kto poza nim będzie należał do Komitetu. Dlatego nie chciałbym zdradzać nazwisk, dopóki nie skompletuję grupy, która będzie się także między sobą dobrze rozumiała.

Rozmawiał już Pan z kimś, kto na pewno będzie odpowiadał np. panu Nowakowskiemu?
Mogę powiedzieć, że wśród moich zwolenników jest pan Wiktor Węgrzyn, który organizuje rajdy katyńskie. Ale innych nazwisk nie chciałbym zdradzać.

Mówił już pan, że w polskiej demokracji nie da się prowadzić działalności bez dużych pieniędzy. Będzie pan dysponował odpowiednimi środkami?
Jeszcze za wcześnie, by mówić o takich konkretach. Na pewno nie będę mógł finansowo konkurować z politycznymi gigantami. Ale też nie o to mi chodzi. Chcę odnieść się w kampanii do ludzi, którzy wielkich pieniędzy nie posiadają.

Był Pan jednym z głównych kontestatorów okrągłego stołu. Z tego też powodu w 1990 roku kandydował Pan na prezydenta. Jak ocenia Pan ostatnie 20 lat?
Nie kwestionuję pewnych osiągnięć w zakresie wolności, niepodległości, demokracji. Ale transformacja w dużym stopniu nie zadowala wielu ludzi, zbyt dużo jest wykluczonych. W Polsce powiększa się rozwarstwienie społeczne. Byli komuniści stali się właścicielami wielkich fortun i dyktują dyskurs polityczny z zewnątrz. Nasze społeczeństwo wykazuje poważny niedostatek solidarności. W tym zakresie nastąpił regres w porównaniu np. z 1980 rokiem. Społeczeństwo się dzieli. Także na poziomie Kościoła widzę te zjawiska. Konfesyjne zamknięcie się i obrona swoich pozycji nikomu nie służy. Wiara jest bezcenną wartością, bez której jesteśmy o wiele ubożsi. Jeśli tego wszystkiego nie zmienimy, to rozpłyniemy się w Europie.



Stefan Sękowski
• fronda.pl

Reklama

Możliwość komentowania Kornel Morawiecki: PiS mnie rozczarowało, rządy PO są gorsze, niż SLD została wyłączona

%d blogerów lubi to: