POdkultura polityczna
Mamy wspaniałą historię, obaliliśmy komunizm, zyskując szacunek Europejczyków. Czy warto wykorzystywać chamskie metody, by utrzymać się przy władzy? Wstyd, panowie z PO.
Na początku grudnia ubiegłego roku kilkanaście tysięcy uczestników konferencji klimatycznej w Kopenhadze uchwaliło nadejście epoki globalnego ocieplenia i podjęło stosowne deklaracje. Trudno się zatem dziwić, że styczniowe śniegi i mrozy zszokowały aroganckich Europejczyków i doprowadziły do nowej katastrofy klimatycznej – do oziębienia, a nie do ocieplenia klimatu. I to wszędzie, nawet w Meksyku i Indiach. Służby drogowe i kolejowe,
a także lotnicze, nie były i nadal nie są w stanie stawić czoła niepoprawnej politycznie pogodzie. Sprzecznej
z głoszonymi przez polityków, ekologów i koncerny zainteresowane teoriami o katakliźmie zagrażającym równowadze klimatycznej na świecie i emitowaniu tzw. gazy cieplarniane. A tymczasem siła wyższa pokazała, że nie wszystko zależy od człowieka, a prawa przyrody pochodzą nie od laureata pokojowej nagrody Nobla Al Gore’a, lecz właśnie i przede wszystkim od niej.
Marzniemy, grzęźniemy w metrowych zaspach, media elektroniczne zajmują się zimą, choć jak wiadomo,
zima jest w zimie, co pokazała rzeczywistość.
W europejskiej polityce nic się nie dzieje. Hiszpania przejęła od Szwecji przewodnictwo w Unii Europejskiej. Premier Zapatero zapowiedział, że jednym z głównych celów jego prezydentury będzie zmniejszenie bezrobocia w Hiszpanii, które poszybowało do 20 proc., i inne drobiazgi, jak np. egzekwowanie przez państwa UE respektowania celów rozwojowych do roku 2020, czyli realizacja tzw. strategii lizbońskiej. Wspólna polityka rozwojowa i gospodarcza państw Unii jest bezwzględnie konieczna, socjalistyczny premier Hiszpanii jest zdania, że należy karać te kraje, które nie nadążają za strategią lizbońską.
Wszystko to brzmi dosyć zabawnie na tle globalnego kryzysu finansowego i gospodarczego, w którym uczestniczą również kraje UE. Nie są one gotowe wspierać polityki wspólnotowej, ponieważ muszą zmagać się z własnym kryzysem.
Początek stycznia 2010 r. przebiegł spokojnie mimo ostrej zimy, która według niektórych ekspertów będzie się powtarzać w takiej drastycznej formie przez następne lata. W stosunkach z sąsiadami panuje również spokój, względny. Mamy problem z rosyjskim kontrahentem odpowiedzialnym za dostawy gazu i jeżeli zima nowego tysiąclecia utrzyma się przez następne tygodnie, istniejące zapasy tego surowca mogą się sięgnąć punktu krytycznego. W Republice Federalnej Niemiec trwa awantura o Erikę Steinbach, której koalicjant chadeków, liberalna partia FDP, nie chce widzieć w fundacji Ucieczka, Wypędzenia, Pojednanie. Szefowa Związku Wypędzonych gotowa jest zrezygnować z tej funkcji w zamian za zwiększenie roli tej organizacji w działalności muzeum o nazwie Widoczny Znak. FDP nie chce pójść na taki układ, zwracając uwagę na negatywny wpływ Związku na stosunki polsko-niemieckie.
Polska nie jest w ostatnim czasie popularnym tematem niemieckich środków masowego przekazu. Co innego było trzy lata temu, kiedy to zarówno media lewicowe, jak i konserwatywne, inspirowane naszymi antypisowskimi publikacjami, chętnie krytykowały braci Kaczyńskich, a nawet się z nich naigrawały.
Tymczasem okazuje się, że poziom kultury politycznej niektórych zagorzałych krytyków prezydenta Kaczyńskiego
i szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego zaczyna razić niemieckich kolegów po fachu, czego dowodem jest opublikowany na łamach lewicowo-liberalnej gazety „Süddeutsche Zeitung” tekst poświęcony posłowi Palikotowi, zarzucający mu, że jest „symbolem podupadającej kultury politycznej”. Dziennik przytacza wybryki posła PO, prezentację świńskiej głowy oraz wibratora i pistoletu. Te prowokacje, zdaniem „Süddeutsche Zeitung”, przysporzyły Palikotowi wielu wrogów, także w Platformie Obywatelskiej. Jednak kierownictwo PO za każdym razem zachowuje się tak, jakby było całkowicie zaskoczone, i wskazuje na wolność wyrażania opinii. Gazeta przypomina stawiane przez Palikota pytania o orientację seksualną Jarosława Kaczyńskiego i o rzekome nadmierne spożycie wina przez prezydenta.
Sam Palikot mówi o sobie ( w wywiadzie dla gazety „Polska. The Times”), że jest gnojem, „który ma użyźnić ziemię polskiej polityki. Można mnie rozrzucić po polach, zaorać i zasiać na tym zboże, którym się nakarmi ludzi”.
Jak się okazuje – w oczach europejskich narodów cywilizowanych, do których grona pretenduje Polska,
a szczególnie poprawne politycznie salonowe sfery – Palikot kompromituje nasz kraj i własną partię. Jest – przypomnijmy słowa z niemieckiej gazety – symbolem podupadającej kultury politycznej. A na takiej glebie nie da się nic zasiać ani zebrać. Współczesna Europa jest kontynentem o wysokich standardach cywilizacyjnych przestrzeganych przede wszystkim w świecie polityki. Nie przypominam sobie, a przeżyłam kadencję kilku prezydentów RFN, aby w jakichś mediach czy wystąpieniach polityków zdarzały się tak ordynarne wycieczki pod adresem głowy państwa. Prezydent cieszy się szacunkiem społeczeństwa, i to niezależnie od tego, czy wywodzi się z prawicy, czy lewicy. Takie są tradycje i obyczaje. W Niemczech, we Francji, we Włoszech itd. Ale nie w Polsce, gdzie chamstwo i niski poziom moralny są uznawane za zaletę, gdy chodzi o walkę z politycznym przeciwnikiem.
Czy Platforma Obywatelska tolerując poczynania Palikota, nadal uważa się za partię europejską, wzór do naśladowania przez obywateli? Można zrozumieć, że w dwadzieścia lat po upadku komunizmu nie stać nas jeszcze na standardy krajów zachodnich, że wielu polityków uważających się za liberałów obciążonych jest postkomunistyczną moralnością, zakładającą, iż ten, kto ma władzę, może wszystko. Okazuje się jednak, że w oczach naszych zachodnich sąsiadów jesteśmy opóźnieni cywilizacyjnie i kulturowo.
Janusz Palikot może siebie nazywać gnojem, gorzej jeżeli zachodnia Europa uzna nas za prymitywny naród, jeżeli zachowanie naszych polityków będzie nadal łamać zasady dobrych obyczajów i zwykłej przyzwoitości. Mamy wspaniałą historię, obaliliśmy komunizm, zyskując szacunek Europejczyków. Czy warto wykorzystywać chamskie metody, by utrzymać się przy władzy? Wstyd, panowie z PO.
.
Krystyna Grzybowska • Gazeta Polska
Możliwość komentowania POdkultura polityczna została wyłączona