Jest zgoda, ale się nie buduje
Mimo tego, że wszystkie instytucję państwowe zostały obsadzone przez jedną tylko opcję polityczną (pamięta ktoś apele o 500 dni spokoju?), to widać – i to z każdym dniem coraz bardziej – że choć jest zgoda to raczej niewiele
z tego wynika. Dla społeczeństwa, oczywiście.
Ostatnio głośno było o protestach społecznych po obcięciu z planu inwestycyjnego obwodnicy Janek k. Warszawy (przewala się tamtędy prawie cały transport samochodowy z południa Polski).
Teraz protestują przedsiębiorcy z Lublina, po obcięciu dotacji na S17. Sprawa jest dla mnie (dodatkowo) interesująca osobiście, gdyż realizacja tego projektu oznaczać będzie wyburzenie mojego rodzinnego domu (planowana lina przechodzi przez kuchnię, więc chyba raczej moich rodziców czeka demolka),
więc akurat los tej inwestycji nie leży mi specjalnie na sercu.
Co innego jednak chcę pokazać. Rząd chwalił się, że rozruszał system budowy autostrad i dróg ekspresowych (przedstawiał nawet jakieś statystyki z których w kilometrach wychodzi całkiem lepiej niż było), i była to sztandarowa zasługa tej ekipy, a ministra Grabarczyka w szczególności.
Teraz ogólnie wychodzi trochę inaczej – kilometry może i są (choć z każdym dniem coraz marniej to wygląda),
ale rozsiane po całym kraju. Innymi słowy podróżujący po Polsce kibic piłkarski z Europy będzie wjeżdżać na 5 km autostrady, potem zjeżdżać na 15 km lokalnej jednopasmówki, następnie stać w korku do wjazdu na kolejne 10 km autostrady lub trasy szybkiego ruchu, po czym po kilku kilometrach zwężonej autostrady (bo się akurat rozpadła, bo ktoś zakosił podkład i sypali co popadnie) dotoczy się do wjazdu do Warszawy, gdzie spędzi upojnych kilka godzin, a jak źle rozplanował czas – to i może wysłucha w radio transmisji z meczu na który zdążał.
Na pewno będzie to wspaniała promocja naszego kraju.
Gdy jednak przekaże ziomkom, że samochodem się po tym kraju jeździć się nie da, i niech ratują się np. koleją
– to dopiero zgotuje los dramatyczny swoim pobratymcom, którzy będą się odnajdywać jeszcze przez kilka dni
gdzieś na bocznicach i zapomnianych dworcach, jak bez mała Ci nieszczęśni japońscy obrońcy Iwo Jimy,
którzy wypełzali gdzieś z jam pod Surigati jeszcze kilka lat po II wojnie światowej.
A w statystykach rząd pokaże: „patrzcie ludzie, kilkaset km autostrad oddanych, tyle i tyle w podpisanych umowach, tyle i tyle po przetargach – czyż nie jest pięknie?”. Ile z nich anulowano, ile odpadnie,
ile państwo zapłaci odszkodowań – tym się nie pochwali.
Dla większości wyborców PO, oczywiście bez znaczenia będzie, że gubią koła i kołpaki na dziurach w drodze,
ale ważne, że nie rządzi PIS i Kaczor.
I jest zgoda. Na nic nie robienie.
A co tam!
Dobrze napisał jeden z polityków (lub publicystów), że choć „Premier nic nie robi to i nawet to spieprzy”
dzida • niepoprawni.pl
Możliwość komentowania Jest zgoda, ale się nie buduje została wyłączona