Bycie idiotą to kwestia wyboru
Czytając psychologiczne analizy tego co się działo w kokpicie zastanawiam się dlaczego nikt nie przypomina podstawowej kwestii.
Przede wszystkim samolot nie lądował tylko podchodził do lądowania.
Przypomnijmy fragmenty (w tej chwili kompletnie już niewiarygodnego) stenogramu:
10:32:55,8 Dowódca statku Podchodzimy do lądowania.
W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie.
10:35:22 Kontroler ruchu lotniczego
Polski 101 i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg
10:35:29 Dowódca statku Tak jest.
Oni mieli zejść na pułap 100 i wtedy zdecydować: jak nie widać ziemi to odlatujemy.
I podczas schodzenia na ten pułap zderzyli się z ziemią.
Wieża zaś do samego prawie końca podawała informacje „na kursie, na ścieżce”.
Pamiętacie film „Szklana pułapka 2”?
Nie chce wchodzić w dalsze dywagacje dot. analizy pracy radiolatarni
i wskazywać innych konkretnych zapisów ze stenogramów.
To co przedstawił nam MAK jest jak relacja pijanego kierowcy:
„ciężarówka pojawiła się znikąd uderzyła w nas i znikła”.
Jak ktoś chce nazywać cudzą ślinę na swojej twarzy letnim deszczykiem – jego sprawa.
Ja taką postawę interpretuję jednoznacznie jako struganie idioty i tyle.
Bycie idiotą jak się okazuje bywa także kwestią wyboru.
igorczajka • blogpress.pl
Możliwość komentowania Bycie idiotą to kwestia wyboru została wyłączona