Partia Już Niepotrzebna
Ostatnią przysługą, jaką wyświadczy władzy partia formalnie opozycyjna, będzie spacyfikowanie Radia Maryja.
Pod warunkiem oczywiście, że posłowi Libickiemu (PJN) uda się przełożyć blogowe pohukiwania na projekt ustawy.
Z tym jest chyba problem, bo choć 17 kwietnia obiecał, że PJN „w najbliższych dniach” zgłosi projekt, dawno minęły już nie tylko „najbliższe dni”, ale i „najbliższe tygodnie”, a projektu, jak nie było, tak nie ma. Nie przeszkadza to jednak Libickiemu chwalić się nim w kolejnych wpisach, co jest o tyle zrozumiałe, że dopóki pomysł „Lex Rydzyk” pozostaje tylko czczą obietnicą spacyfikowania niewygodnego redemptorysty, może liczyć na spore poparcie. Jednak przełożony na język prawa – prawdopodobnie okaże się bezsensowny, a być może także niekonstytucyjny. Trudno sobie bowiem wyobrazić ustawę skutecznie wymuszającą na Radiu Maryja to, co Libicki chce na nim wymusić. Gdyby to się jednak posłowi udało, jego „Lex Rydzyk” znacznie wzbogaciłby skromniutki polityczny urobek zwijającej się partii Kluzik-Rostkowskiej.
Tak się jakoś składa, że to, co PJN chce zrobić na odchodnym, podobnie jak to, co do tej pory zrobiła, ogranicza się wyłącznie do umacniania hegemonii Platformy Obywatelskiej, jakby ta miała mało sojuszników. Obcięcie partyjnych dotacji (bo po co Platformie dotacje, jeśli może garściami czerpać z budżetu państwa, jak trzeba tworząc nawet nowe stanowiska, żeby sobie niesfornego a atrakcyjnego posła opozycji podkupić), zakaz spotów (też zbędny, bo propagandę dużo skuteczniej robią jej zaprzyjaźnione media), teraz próba ustawowego wciśnięcia władzy do prywatnego medium – wszystkie te inicjatywy jeszcze bardziej zabetonują naszą scenę polityczną, a udział w nich PJN czyni z tej partii najcenniejszego koalicjanta Platformy. I najtańszego, bo darmowego.
„Sprzedał się zbyt tanio” – tak Elżbieta Jakubiak skomentowała przejście Arłukowicza do Platformy, choć przecież Arłukowicz wytargował, ile można było – nowy specjalnie pod niego wyciosany stołek (i wszystko, co się z tym wiąże – prestiż, pieniądze, stanowiska), a na dokładkę „jedynkę” w Szczecinie. Który z polityków PJN może liczyć choćby na ułamek tej ceny? Jeśli ktoś się więc tanio sprzedał, to właśnie „kluziki”, które wsparły Platformę za bezdurno. I to właśnie „kluzików” ostatnie wydarzenia na scenie politycznej powinny chyba zmartwić najbardziej. Po pozyskaniu Arłukowicza, i zapowiadanych kolejnych transferach z lewicy (Borowski? Cimoszewicz? Kalisz?) Platforma nie tylko przestaje potrzebować dawno już nieświeżych „kluzików”, ale wręcz na niektórych z nich nie będzie mogła sobie pozwolić, bo mogą się nie zgrać z nowymi nabytkami, i coraz bardziej centrolewicowym wizerunkiem. Podobno więc Kluzik i Poncyla chętnie przygarnie (choć i ich atrakcyjność znacząco spadła, bo teraz to Platforma może przebierać w kandydatach, a ostatnie sondaże „wyceniły” wartość PJN dramatycznie nisko), ale już Jakubiak – jako zbyt skażoną kaczyzmem – niekoniecznie. O Migalskim nie wspominając, bo ten już o polityce może, zdaje się, zapomnieć.
Partia Kluzik-Rostkowskiej zrobiła dla władzy wszystko, co swoimi kilkunastoma głosami (i kilkoma medialnymi twarzami) mogła. I to za darmo. Dzisiaj jest już niepotrzebna ani Platformie, ani wyborcom, ani nawet swojej liderce już przymierzającej się ponoć do „jedynki” na śląskiej liście Platformy. A porzuceni przez swoją liderkę politycy PJN mogą już tylko po cichu marzyć, że i po nich zechce sięgnąć Tusk, buszujący w masie upadłościowej po czymś,
z czym całkiem sporo sensownych osób wiązało duże nadzieje.
Kataryna • wsieci.rp.pl
Możliwość komentowania Partia Już Niepotrzebna została wyłączona