Wiktor Orban w rozmowie z Janem Pospieszalskim

Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 20 stycznia 2012

dziękuję wszystkim przyjaciołom Węgier w Polsce za poparcie

Jan Pospieszalski : Panie Premierze, na początku chciałem przede wszystkim podziękować, że znalazł pan czas na rozmowę  w polskiej telewizji, wiem, że jest pan bardzo zajętym człowiekiem, niewiele wywiadów udziela pan, wczoraj dużo emocji w Strasburgu, dzisiaj Budapeszt. Czy pamięta pan swój najtrudniejszy egzamin w życiu, taki w szkole czy na studiach.

Wiktor Orban: Najpierw chciałbym podziękować za zainteresowanie waszej telewizji. Zawsze jest dla mnie radość przyjąć gości z Polski. Jak państwo wiedzą teraz są poważne ataki przeciwko nam i w takich chwilach przyjacielskie gesty bardzo dużo znaczą. Chciałbym podziękować wszystkim przyjaciołom Węgier w Polsce za poparcie. Chciałbym podziękować za demonstrację, za słowa pana premiera i za wypowiedź przywódcy opozycji. Miałem wiele trudnych egzaminów w życiu. Od 20 lat jestem posłem w parlamencie i jeszcze w poprzednim systemie założyliśmy partię polityczną, opozycyjną partię polityczną. Nie raz czułem, że skuteczność mojego działania jest znacznie ważniejsza dla innych niż dla mnie samego. I właśnie wczoraj też tak czułem. Bo ode mnie zależało, czy naród potrafi obronić swój honor i szacunek do siebie.

To, co wczoraj obserwowaliśmy, wyglądało trochę tak jakby nauczyciele próbowali zdyscyplinować niesfornego, niegrzecznego ucznia. A może inaczej: a może doktrynerzy belfrzy nie poznali się na genialnym uczniu, który przerasta swoich mistrzów?

Chciałbym być bezstronny odpowiadając na to pytanie. Odczuwam jednak, że starszym demokracjom wydaje się, że mają prawo pouczać kraje, które przez wiele lat cierpiały przez sowiecką dyktaturę. I oni myślą czasami, że wiedzą więcej o demokracji i wolności niż Węgrzy, Polacy i inne państwa Europy Środkowej. Dla nas wolność z tego powodu jest droga, jest cenna wolność. Z tego powodu rozumiemy co to  jest wolność i demokracja ponieważ u nas tego  nie było. Wychowywaliśmy się w dyktaturze. Dla nas wolność i demokracja są tak ważne jak powietrze i stare kraje Unii czasami nie widzą jak bardzo jest to dla nas ważne. Oczywiście są wyjątki. Jest wielu takich polityków na Zachodzie, którzy szanują Europę Środkową, ale czasami jednak odczuwamy arogancję z tamtej strony.

Komisja Europejska wszczęła tę przyspieszoną procedurę w sprawie potencjalnych naruszeń prawa unijnego. Chodzi o niezależnosć Banku Centralnego, ochronę danych osobowych i sądownictwo. Zaproponował pan rozmowę o konkretach. Czy pojawiły się konkretne argumenty?

Tak, mówiliśmy o konkretach i sądzę, że te kwestie prawne możemy łatwo rozwiązać we wszystkich 3 przypadkach. To, czego nie możemy zaakceptować to opinia, że nie ma u nas demokracji. Na konkretne debaty zawsze jesteśmy otwarci. Ale nie przyjmujemy do wiadomości zdania, że ogranicza się u nas demokrację. Tak jak mówiłem, na rozmowy o konkretach jesteśmy gotowi.
Jeżeli chodzi o bank centralny – Komisja Europejska nie zgadza się by szefowie banku centralnego i rada polityki pieniężnej przysięgali na węgierską konstytucję. Ta kwestia pozostaje otwarta. Sądzę jednak, że w pozostałych kwestiach możemy dojdziemy do kompromisu.

Ale to jest węgierski bank narodowy, i konstytucja chyba też jest węgierska?

Tak, mówimy o węgierskim banku. W poprzednich 20 latach zawsze tak było i nikt nie mówił, że to źle, że trzeba przysięgać na węgierską konstytucję. Dlatego wielu Węgrów myśli, że nie chodzi tu o konkretną ustawę, tylko o to, że chcieliśmy tak głęboko i tak szybko zmienić nasz kraj.
Proszę sobie wyobrazić, że od czasu kiedy zostałem premierem przyjęliśmy 365 ustaw, w tym konstytucję i ponad 10 ustaw konstytucyjnych. Prowadziliśmy również w tym czasie prezydencję unijną. To tempo, które narusza pewne interesy. Interesy gospodarcze, ideologiczne.  I to prawdziwa debata między Węgrami, a międzynarodową lewicą.

Zmienił pan konstytucję wprowadzając np. takie zdanie, że Węgry to Węgry, małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, życie ludzkie chronione jest od poczęcia, a preambuła konstytucja głosi „Boże, chroń Węgry”. Polscy europosłowie w Strasburgu, broniąc pana, wskazywali, że to jest głównym powodem ataków na pańską politykę.

Sądzę, że ataki przeciwko naszemu krajowi mają dwa powody. Jeden to powód moralny – chodzi o wartości.
Rzeczywiście, konstytucja mówi, że bez chrześcijaństwa nasz kraj by nie przetrwał. To wartość, o którą musimy zadbać. Konstytucja mówi, że wartością jest szacunek dla własnego kraju i narodu. Musimy więc go wzmacniać. Poza tym konstytucja mówi, że podstawą życia jest rodzina, dlatego nie zezwala parom homoseksualnym na takie prawa, jak rodzinom i odmawia prawa do adopcji dzieci.  Oczywiście konstytucja mówi również, że bronimy życia od poczęcia – musimy je szanować i chronić. Ale to, że mamy takie poglądy nie oznacza, że jesteśmy poza Europą – to są poglądy europejskie. Takie same poglądy mają miliony ludzi w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. To nie jest kwestia węgierska – to kwestia europejska. Tylko, że my zapisaliśmy te wartości w konstytucji. I ci, którym się to nie podoba zrobią wszystko, żeby nas zatrzymać.
Drugim powodem ataków są sprawy gospodarcze. Rzeczywiście, mój rząd naruszył wiele interesów gospodarczych. Gdy przejęliśmy władzę w roku 2010 mieliśmy olbrzymie długi, była olbrzymia dziura budżetowa, kraj był na skraju bankructwa. Korupcja była wszechobecna. Wszystko co było gęstsze od powietrza ukradli albo sprzedali. Musiałem to zatrzymać. Nie miałem innego wyboru niż użyć narzędzi niepopularnych w Europie – podatku bankowego, podatku dla największych korporacji, by pomóc zadłużonym obywatelom. To wielka strata dla międzynarodowych korporacji, dlatego zwróciły się one do Brukseli by odzyskać stracone pieniądze.

Już za pana kadencji pojawiła się bardzo ostra dyskusja, czy dobrze robi rząd węgierski, że przekazuje środki unijne na promocję adopcji zamiast aborcji. Jedna z lewicowych deuputowanych stwierdziła, że to jest wbrew wartościom europejskim – tak pojmowanym wartościom europejskim.

Tu rzeczywiście popełniliśmy błąd, bo poszliśmy dalej tak jak uznaliśmy za słuszne. Gdy zaczęła się ta debata, postanowiłem że jeśli nie z budżetu europejskiego to z budżetu węgierskiego będziemy kontynuować tę kampanię. Aborcja to bardzo poważna kwestia. Muszę podkreślić, że Węgry są niesłychanie tolerancyjnym krajem Węgrzy tolerują i szanują te indywidualne wybory. To bardzo delikatna kwestia, ale musimy podkreślić, że każde życie jest cenne. Oczywiście, że każdy człowiek ma prawo do indywidualnej decyzji, ale chcemy pokazać że są inne możliwości, chcemy pokazać, że dziecko to wartość i, że życie należy szanować. Na Węgrzech nie szanuje się życia co jest pozostałością po czasach komunizmu, gdy życia nie szanowano. Muszę podkreślić, że kościół katolicki w Polsce przetrwał ostatnie 40-50 lat w narodzie. Węgry są dużo bardziej zsekularyzowane, więc ludzie nie zwracają się tak do Kościoła. Gdybyśmy mieli silniejszy Kościół, to cały kraj byłby silniejszy. Nie jesteśmy w stanie tego szybko odwrócić.
W każdym razie chcemy powiedzieć, że życie to wartość i to kwestia bezdyskusyjna. Europejscy politycy, którzy mówią, że chrześcijaństwo jest ważne – są atakowani. Jeśli powiedzą, że chrześcijaństwo to wartość jest to uznane za niepoprawnie politycznie. Nie jest więc łatwo zbudować koalicję dla obrony tych wartości. Staram się nawiązywać sojusze z politykami, dla których ważne jest chrześcijaństwo i tradycyjne wartości i wiem, że to mocne sojusze. Ja te ataki wytrzymuję, bo wiem, że mam sojuszników, którzy są ze mną solidarni.

Skoro mówimy o kwestii Kościoła – czy wie pan o tym, że na Węgrzech w trakcie prezydecji trwała krucjata różańcowa, która przyszła do Polski. Myśmy w Polsce zarazili się krucjatą różańcową, która ze względu na wielość wyzwań nazywała się na Węgrzech modlitwą narodu.

To jest dużo ważniejsze niż zwykło się myśleć w życiu publicznym. Chciałbym wspomnieć o jednej rzeczy. Pamiętam dobrze, że w drugiej połowie lat 50. był w Austrii potężny ruch modlitewny, który trwał przez kilka lat. Celem tej modlitwy było opuszczenie kraju przez Sowietów i okazała się ona skuteczna. W Europie Środkowej ruch modlitwy w intencji narodu ma duże tradycje i ta tradycja ma dla mnie ogromne znaczenie. Za mnie też, przed trudnymi zadaniami, modlą się ludzie. I to daje mi ogromną pomoc.

Napisał pan, że zasady rynku nie mogą być uniwersalnymi zasadami,  którymi rządzi się życie społeczne. Że omnipotencja rynku, niewidzialna ręka rynku nie wystraczą, by regulować życie społeczne. Co ma więc być zasadą, którą kieruje się społeczeństwo?

W ostatnich 20 latach upowszechniło się niebezpieczne myślenie, że ludzie będą szczęśliwi jeśli zasady wolnego rynku będą decydować o wszystkich obszarach ich życia. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Kryzys gospodarczy jasno pokazuje do czego prowadzi takie myślenie. Kryzys gospodarczy to suma kryzysów moralnych pojedynczych osób. Punktem wyjścia jest moralny upadek Zachodu, np. spekulacje na nieruchomościach. Na tym polega kryzys na Zachodzie, kryzys bankowy. Wierzę, że społeczeństwo funkcjonuje inaczej, ważna jest w nim solidarność, odpowiedzialność, poczucie przynależności do narodu, wspólnota i jej interes. Interes wspólnoty może być ważniejszy niż interes jednostki. Węgierska konstytucja mówi, że musi być równowaga między dobrem prywatnym, a interesem społecznym. Przed przyjęciem konstytucji wysłałem 8 milionów listów do obywateli z pytaniami dotyczącymi konstytucji. Otrzymałem odpowiedź od miliona obywateli. Jedno z pytań brzmiało – czy interes indywidualny ma być ważniejszy niż interes wspólny, czy mają być równoważne.85% obywateli opowiedziało się za równowagą między interesem indywidualnym, a interesem wspólnoty. Z tego powodu konstytucja węgierska nie jest konstytucją egoistyczną ale konstytucją społeczną. Szanuje wolność indywidualną, ale obok niej akcentuje dobro publiczne, jako zasadę organizacji życia społecznego.

Być może ta idea [społeczeństwa jako całości – red.] legła też u podstaw takiego konkretnego rozstrzygnięcia, które wielu ludziom się nie podoba. Choćby taki szczegół. Tak jak w Polscena Węgrzech też dużo młodych ludzi wzięło kredyty w obcych walutach, we frankach szwajcarskich, kiedy kurs franka był niski. Po kilku latach cena tej waluty podskoczyła bardzo wysoko, co sprawia, że oni po kilku latach wpłacania miesiąc w miesiąc mają więcej do spłacenia niż na początku. Pan powiedział im: ok, zamrozimy kurs forinta, zapłacicie stałą cenę. Ale jak ktoś kiedyś mądry powiedział: nie ma obiadów za darmo. Ktoś musi zapłacić tę cenę. Kto?

Wiktor Orban: Przede wszystkim naszym problemem jest to, że na Węgrzech żyje 10 milionów ludzi, w tym milion rodzin, czyli 2,3 miliona osób, które wzięły kredyty mieszkaniowe. Skala jest nieporównywalnie większa niż w Polsce. Poprzedni rząd nic nie zrobił, żeby to zmienić. Ja nie mogę powiedzieć co można w Polsce, a czego nie. Mogę powiedzieć jedynie, że na Węgrzech mam poparcie 2/.3 społeczeństwa. Gdybym go nie miał, nie ośmieliłbym się wystąpić przeciwko bankom. Nasza propozycja była twarda – usztywnienie kursu forinta wobec franka dla kredytobiorców. W ten sposób uratowaliśmy życie bardzo wielu węgierskich rodzin, które były niewolnikami. Musieli spłacić o wiele większe kredyty niż zaciągnęli. To było po prostu niewolnictwo i osoba rządząca państwem nie może patrzeć na to bezczynnie. Mając 2/3 poparcia w społeczeństwie rozpocząłem bitwę z bankami. Negocjacje trwały długo – kompromis wygląda tak, że 2/3 strat pokryją banki, a 1/3 my. Oczywiście straciliśmy dużo więcej niż ta 1/3 – banki wciąż mówią, że na Węgrzech dzieje się źle. Międzynarodowe banki straciły do nas zaufanie, szczególnie banki austriackie. Ale cieszę się, że zajęliśmy się tą sprawą i pomogliśmy wielu rodzinom.

Ten ryzykowny krok z bankami, także opodatkowanie dużych korporacji, handlu wielkopowierzchniowego, supermarketów, dużych sieci komórkowych – te wszystkie firmy są spoza Węgier, to jest kapitał zewnętrzny. Pan opodatkował ich jednorazowym trzyletnim podatkiem kryzysowym. Wczoraj w Parlamencie Europejskim Jacek Kurski pytał, kto spowodowa ten furiacki atak – cytuję – „wielkiego kapitału finansujące medialną nagonkę na wasz kraj”. Czy podziela pan to zdanie?

Podzielam zdanie Pana Kurskiego, to dosyć dokładny opis sytuacji. Ja zrobiłem wszystko by porozumieć się z wielkimi korporacjami. Gdy zaczynałem rządzić, na Węgrzech pracowało 3 miliony 800 tys. ludzi na 10. Podatki płaciło 2 miliony 600 tysięcy. 2 miliony 600 tysięcy ludzi utrzymywało nasz kraj. Utrzymanie tej sytuacji było niemożliwe. Naszym celem jest aktywizacja 4, a potem 5 milionów ludzi pracujących i płacących podatki. Do tego potrzeba czasu na przeprowadzenie reform strukturalnych. Prosiłem międzynarodowe korporacje o czas i zrozumienie tego przejściowego podatku. To nie dotyczy zresztą tylko korporacji międzynarodowych, ale też firm węgierskich. W styczniu 2013 już nie będą musiały płacić tych podatków. Ci, którzy nie chcieli dać pieniędzy na reformy strukturalne, zwrócili się do Brukseli i rozpętali przeciwko nam nagonkę. Ale nie mogę się na nich obrażać, bo stracili wiele miliardów. Mogą być nas wściekli. <śmiech>

Wprowadził pan również pojęcie „nowej arystokracji” – tych, którzy powołując się na prawa rynku tak de facto korzystają z wielkich przywilejów i unikają solidarnego partycypowania w łożeniu do budżetu. Co pan miał na myśli? Czy to chodzi o elitę postkomunistyczną, która uwłaszczyła się i robi wielkie interesy? Czy to jest ten kapitał zagraniczny? Jak to można rozumieć?

Tak, dokładnie myślę o elicie postkomunistycznej i sądzę, że możemy tak mówić, ponieważ oni nie osiągnęli tego co mają dzięki swojej pracy, tylko zostali spadkobiercami komunistycznej nomenklatury. Mieli kontakty, dzięki którym mogli zbudować kartele i monopole, które my musimy zburzyć. Rozmontowanie tych postkomunistycznych układów to ciężka praca, ale uważam, że nie stoję na straconej pozycji. Żeby było jasne – nie jestem przeciwko bogatym ludziom, ale chcę by na Węgrzech można było się bogacić według osiągnięć, by ci, którzy pracują mogli dobrze zarabiać i inwestować na Węgrzech. Chcę dać im szansę. Jesteśmy partią plebejuszy, to znaczy – chcemy wzmocnić klasę średnią i dać szansę utalentowanym ludziom z biednych rodzin. Jesteśmy partia tych ludzi. Podkreślam jeszcze raz, że nie jesteśmy przeciw bogatym, ale chcemy by sukcesy zależały od zasług.

I dlatego być może dlatego przywraca pan to zapomniane słowo „polgar”. Co to znaczy, jak wytłumaczyłby pan to Polakom?

Historia Polski i Węgier ma wiele podobieństw, więc nietrudno wytłumaczyć to pojecie Polakom. Polgar to osoba, która osiąga swój status społeczny i materialny dzięki ciężkiej pracy i wykształceniu. Uzyskuje niezależność, dzięki której może sama decydować o swoim życiu, ale ma poczucie przynależności do wspólnoty narodowej. w węgierskiej historii ważny był dla nich kraj. 120-130 lat temu to właśnie polgarzy budowali naszą Ojczyznę. Ta idea stoi w centrum naszej polityki. Chcę, żeby najważniejsza siła polityczna na Węgrzech składała się z ludzi, którzy pracują, są odpowiedzialni i mają dużo dzieci.

No właśnie, bo bardzo często myli się politykę socjalną z polityką rodzinną. Wielodzietność, bardzo często również u nas w Polsce, kojarzy się z patologią. Że to ludzie biedni, margines społeczny, niewykształceni, z małych ośrodków. Pan chce zmienić to pojęcie, bo również ono na Węgrzech funkcjonowało. Na czym polega ta różnica: polityki społecznej i rodzinnej.

To jedna z najważniejszych kwestii na Węgrzech. Ja nie chcę mylić tych dwóch pojęć. Najważniejsze dla nas, to zbudować system, w którym każda rodzina dostaje wsparcie, niezależnie od potrzeb socjalnych. Jeśli ktoś jest biedny to chcę, aby dostał dodatkowe wsparcie. Dlatego odróżniam politykę socjalną od polityki rodzinnej. Dzięki podatkowi liniowemu Ci, którzy mają najwięcej dzieci będą płacili najmniej podatków. Im więcej ma się dzieci, tym mniej się płaci podatków. To nie jest kwestia socjalna, po prostu cenimy rodzinę i dzieci. Musimy oczywiście pomagać wielu innym ludziom, by dostali pracę. Niełatwo rozróżnić politykę rodzinną i socjalną, ale trzeba to rozróżniać i podkreślać, kto jest głównym adresatem naszego wsparcia.

Czyli wsparcie polega również na radykalnej obniżce podatkowej dla osób, które mają co najmniej trójkę dzieci?

Nawet pierwsze dziecko daje ulgę podatkową drugie też. Po trzecim nie płaci się już w zasadzie podatku na Węgrzech.

W momencie, w którym obejmuje pan rządy, postkomuniści się skompromitowali. W 2008 roku doszło do wymiany premiera, Gordon Bajnai zastępuje Ferenca Gyurcsány’ego. I pod kuratelą, pod naciskiem międzynarodowych instytucji wprowadza odważne reformy. Te reformy bardzo biją w społeczeństwo. Pan wówczas był po stronie tych, którzy krytykowali te reformy. Mówił pan: zobaczcice, to oni sprawiają, że będziecie biedniejsi. Dziś realizuje pan podobny program. Czy tamte pańskie hasła to była tylko pragmatyka wyborcza, mająca na celu zdobycie władzy?

Jeżeli mówimy o adresatach polityki, a nie o tych, którzy ją robią – my w centrum naszej polityki stawiamy klasę średnią. Socjaliści zawsze stawiali na najbogatszych. Jeśli idzie o najbiedniejszych to nasza polityka jest stanowcza – nie zabieramy im pieniędzy, ale przede wszystkim chcemy im zapewnić pracę. Jeśli ktoś jest bezrobotny może dostawać zasiłek przez 3 miesiące, a nie przez 9. Jeśli ktoś nie przyjmuje robot publicznych – nie ma prawa do zasiłku. Ja oferuję najbiedniejszym pracę. Jeśli ktoś jest skłonny pracować to jego zarobek wzrasta dwukrotnie. Podkreślam, że na Węgrzech było 2,6 mln podatników na 10 milionów obywateli – to tragedia. Potrzebujemy społeczeństwa, które pracuje. Jesteśmy w stanie zorganizować pracę osobom gorzej wykształconym, tak by były w stanie utrzymać swoje rodziny. W tym roku ruszamy z programem „PRACA START”. Będziemy wspomagać 200 tysięcy osób, by wróciły do pracy. To trudne, ale pomagamy im w tym.

Słyszałem takie wypowiedzi, że Orban szykuje obozy pracy dla tych, którzy nie chcą pracować.

Sytuacja jest następująca. Jeżeli patrzymy na przeciętną liczbę osób pracujących – w Europie jest to 65%, w Chinach i Stanach Zjednoczonych jeszcze więcej. Powinnyśmy dążyć do tego, by pracowało 75% tego, co w USA. Ja nie organizuję obozów pracy tylko ją oferuję. Uzgodniłem z przedstawicielami Cyganów, że oni zaakceptują ofertę pracy zamiast zasiłków. Właśnie dlatego ruszają wielkie prace publiczne. System energetyczny zmienimy, by stworzyć milion miejsc pracy dla osób słabiej wykształconych. To nie obóz pracy, to system zwalczania bezrobocia. Jestem dumny z tej polityki. Dzieciom, które urodzą się w tych rodzinach, dajemy szansę na najlepsze wykształcenie. Właśnie ruszyliśmy z programem kredytów studenckich na 2% oprocentowania, by stać ich było na studiowanie.

Jeszcze na koniec 2 pytania. W 1989 roku podczs spotkania w Londynie Margater Thatcher ostrzegała Węgry, by zachowały ostrożność w kontaktach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Czy Węgry posłuchały dobrej rady?

Gdy pierwszy raz byłem premierem w latach 1998-2002, to udało mi się tak uporzodkować kwestie finansowe kraju, że mógłbym zamknąć relacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Kiedy obywatele zdecydowali bym wrócił do władzy, ponownie zamknąłem te relacje i byłem dumny, że radzimy sobie sami. Ale teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy współpracować z MFW, bo jest nam potrzebne finansowe bezpieczeństwo.

Ale rozmowy trwają, rozumiem?

Nieformalnie się toczą, oficjalnie jeszcze się nie zaczęły. Sądzę, że szybko znajdziemy porozumienie, ponieważ nasza polityka jest zgodna z życzeniem MFW. To ważne bym się nie prosił o pieniądze. Pewnie zauważył Pan, że państwa patrzą nieprzychylnym okiem na kraje proszące o pomoc. Nie chcę, żeby Niemcy patrzyli na nas, ze chcemy wziąć ich pieniądze. Chcemy mieć pewność, że będziemy je mogli pożyczyć, gdyby przyszło najgorsze. To coś w rodzaju porozumienia jakie ma Polska, ale Polska jest w lepszej sytuacji. My nie jesteśmy wystarczająco silnym krajem, ale chcemy porozumienia, które da nam poczucie bezpieczeństwa.

Tak jak pan powiedział na początku, zarówno lider opozycji Jarosław Kaczyński jak i wielu polskich polityków, w tym premier Donald Tusk, wspiera Węgry. Donald Tusk użył słowa „nagonka”, powiedział, że te ataki są przesadzone, że to jest histeria. No i powiedział też coś ważnego: zaoferował też pomoc polityczną. Czy wobec tego zwróci się pan o taką pomoc? Jak ona miałaby wyglądać?

Jeśli będzie nam potrzebna taka pomoc, to zwrócimy się do Polaków. Od niektórych państw niechętnie przyjmujemy pomoc, ale od Polaków zawsze. My też byśmy Polakom chętnie pomogli. Wasz kraj ma fantastyczne wyniki. 10 lat temu mieliśmy silniejszą gospodarkę, teraz widzimy wasze plecy. Jeśli chodzi o interesy Europy Środkowej to Polska zawsze może liczyć na nasza pomoc.

Dziękuję za możliwość rozmowy, życzę wszystkiego dobrego, błogosławieństwa Bożego dla każdego obywatela Polski.

wpolityce.pl


W programie Jana Pospieszalskiego „Bliżej” wyemitowany został fragment wywiadu z Viktorem Orbánem.
W najbliższym numerze „Gazety Polskiej” opublikowana zostanie cała rozmowa z premierem Węgier.

Reklama

Możliwość komentowania Wiktor Orban w rozmowie z Janem Pospieszalskim została wyłączona

%d blogerów lubi to: