BAŁWAN. BANITA. I BANICJA …

Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 1 lutego 2012

Był taki jeden i jest jeszcze co kiedyś nawoływał do powrotu z emigracyji. Obiecywał drugą Irlandię. Wyspę zielonej szczęśliwości …

„- Chybaby naród do ostatniego upadku przyszedł i nie był żywota godzien, gdyby tacy królami mieli zostawać … – odrzekł Ketling. „

Zdanie to wypowiedział w ostatnim tomie trylogii sienkiewiczowskiej na samiutkim jej początku rycerz Hassling Ketling, Szkot mocno posadowiony w nowej ojczyźnie. I zdeklarowany przyjaciel pana Wołodyjowskiego, Skrzetuskiego, Kmicica i rzecz jasna imć pana Zagłoby. Szło o wybory do Sejmu. A kandydował do niego poznany w części Potop książę Radziwiłł Bogusław, czyli zdrajca, łajdak, sprzedawczyk i dziwkarz na dodatek. Co w tym konglomeracie cech skrajnie negatywnych stanowi ewidentny pozytyw.

I cóż jeszcze do tego dodać ? Każden jeden widzi co się dzieje dookoła i sam wie. Śmiech pusty ogarnia przy każdym jednym włączeniu jakiegokolwiek programu informacyjnego. Jedyna prawda do przyjęcia to atak ujemnych temperatur.

Faceci z telewizji, często gęsto z tytułami naukowymi bredzą jak nie przymierzając Piekarski na mękach. Na czoło peletonu wysuwa się naczelny intelektualista i arbiter elegantarium rzecznik rządu. Ten to dopiero potrafi ! Ja też bym tak chciał ! To znaczy nie chciałbym … Ale tupetu, bezczelności to tylko pozazdrościć. Przy równoległym i ewidentnym niedotlenieniu ilorazu inteligencji. Tej elementarnej. Opozycji nie ma. Śpi. Snem zimowym. Nie wiadomo nawet kiedy się obudzi. Czy w ogóle się obudzi … Bo to zima sroga już puka do mych drzwiów: Józek to ty ? Nie to nie jo ! A kto ? MO …!

A może lepiej żeby się ta opozycyja nie obudziła ? Bo i po co ? Orłów nie ma. Charyzmy nie uświadczysz w nikim, choć ich tam w porywach prawie sześćsetka będzie pasożyta na zdrowej tkance ludu pracującego miast i wsi. Ludu o szczerych, słowiańskich a wreszcie polskich obliczach. Zasępionych jeno ostatnią porą. Bo do dobrego to nie idzie.

Był taki jeden i jest jeszcze co kiedyś nawoływał do powrotu z emigracyji. Obiecywał drugą Irlandię. Wyspę zielonej szczęśliwości … I co się stało z tym skrawkiem lądu pośród pacyficznych bałwanów ? Wyspy nie ma a bałwanów ci u nas dostatek. Mnie w to wliczając. Łudziłem się, że wyjadę na trochę. Odkuję na obczyźnie, bom już nie młody. I może to ostatnia szansa, że jeszcze gdzieś mnie chcą …

A tu wychodzi szydło z worka, że zapuszczam korzenie coraz głębiej i nawet tak myślę że tu umierać przyjdzie. A co mi tam. Nie ważne gdzie. A istotne, żeby lepiej żyć. Tak po prostu. Zwyczajnie. Godnie.

Tam ze wszystkim kiszka. Wiem bo czytam, rozmawiam z ludźmi. A tu uwzględniając historyczny brak zaborcy, okupanta, wojen krwawych – wprost sielanka. A co najważniejsze ? Siedem w PLUSIE !

1954krawiec • salon24.pl

Reklama

Możliwość komentowania BAŁWAN. BANITA. I BANICJA … została wyłączona

%d blogerów lubi to: