BOR jako kozioł ofiarny
10 kwietnia 2010 r. na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku rozbił się polski TU-154. Katastrofie uległ samolot który powinien być najbezpieczniejszym statkiem powietrznym w kraju. Dlaczego do tego doszło? Kto odpowiadał za bezpieczeństwo lotu?
Od dwóch lat jesteśmy świadkami wojny psychologicznej pogłębiającej upokorzenie obywateli przez establishment, który robi wszystko aby rozmyć odpowiedzialność. Z jednej strony, kiepskie narzędzia pracy Komisji Millera i prokuratury sprokurowane przez rząd a poddające w wątpliwość rzetelność wykonywanej pracy, z drugiej – nachalne cierpiętnictwo, krzyż jako „substytut”, hel, atak elektroniczny, wreszcie szlagworty w rodzaju „sztuczna mgła” czy „pancerna brzoza”. Prawdziwy POPiS „polactwa”.bor
Ostatnią rewelacją są zaniechania Biura Ochrony Rządu. Prokuratura chce postawić zarzut niedopełnienia obowiązków wiceszefowi Biura Ochrony Rządu który nadzorował bezpieczeństwo wizyt w Katyniu, 7 i 10 kwietnia. Śledztwo w sprawie przygotowania kwietniowych wizyt jest wydzielone z postępowania dotyczącego katastrofy. Minister Spraw Wewnętrznych broni BOR, przytomnie wskazując, że uchybienia tej służby nie miały wpływu na przyczyny tragedii. Ale w przestrzeni publicznej BOR zaczyna funkcjonować jako instytucja która odpowiada za katastrofę.
Co mówi prawo? Obowiązki BOR reguluje ustawa z 16 marca 2001 roku. Biuro Ochrony Rządu jest odpowiedzialne za ochronę najważniejszych osób w państwie. Planuje zabezpieczenie, rozpoznaje zagrożenia, zapobiega ich powstawaniu, koordynuje realizację działań ochronnych, wykonuje bezpośrednią ochronę, zabezpiecza obiekty i urządzenia, doskonali metody pracy, współpracując w tej mierze z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu, Wojskowymi Służbami Informacyjnymi (po likwidacji WSI: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego), Żandarmerią Wojskową, Policją i Strażą Graniczną.
Po to aby skutecznie rozpoznać, zapobiec i wykonać, BOR musi mieć narzędzie wyjściowe. Takim narzędziem jest informacja. Wiemy z przecieków raportu Najwyższej Izby Kontroli, że przekrojowe, naganne praktyki improwizacyjne dotyczyły organizacji lotów polskich VIP-ów w latach 2005-2010. Czy w tym aspekcie BOR musiało mieć informacje od ABW bądź AW aby rozpoznać, zapobiec i wykonać swoją robotę w kwietniu 2010 roku? Nie musiało o tyle, że oficerowie BOR byli już bogaci w podobne doświadczenie. Nie potrzebuję się dłużej nad tym rozwodzić, przypomnę jedynie o prometejskiej szopce w Gruzji, w dniu 23 listopada 2008 roku.
A w innym aspekcie? TU-154 który rozbił się w Smoleńsku należał do rozformowanego z końcem ubiegłego roku 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Była to jednostka wojskowa, wchodząca w skład Sił Powietrznych. Jego „dysponentem” była Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, co sugeruje opiekę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Ustawa z 24 maja 2002 roku regulująca pracę obu tych instytucji, odnosi się ogólnie w art. 5 i 6 do bezpieczeństwa i pozycji międzynarodowej RP, do obronności i potencjału obronnego.
TU-154 rozbił się, a więc źle był chroniony. Siły Zbrojne RP chronione są przez wojskowe służby specjalne. Są to obecnie: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego. Ich zadania reguluje ustawa z dnia 9 czerwca 2006 roku. W art.5 tej ustawy czytamy, że do zadań SKW należy m.in. przekazywanie właściwym organom informacji mogących mieć znaczenie dla obronności państwa, bezpieczeństwa lub zdolności bojowej SZ RP lub innych jednostek organizacyjnych MON. Art. 6 ustawy mówi z kolei, że praca SWW odnosi się m.in. do warunków realizacji, przez SZ RP, zadań poza granicami państwa. Smoleńsk leży za granicą. 36. Pułk Specjalny należał do Sił Powietrznych, te zaś są integralną częścią SZ RP.
Wiemy, że 36. Pułk Specjalny nie został rozformowany bez przyczyny. Wiemy, że było tam bardzo źle. Nie znamy natomiast odpowiedzi na pytanie: czy w 36. Pułku była stosownie uplasowana agentura SKW? Jeśli jej nie było, to dlaczego? A jeśli była, to czy informowała o nieprawidłowościach? Uznawała je za niebezpieczne dla państwa, czy nie? Jakie były w tym obszarze wytyczne Ministra Obrony Narodowej, zgodnie z art. 7 wspomnianej ustawy? Jak SKW i SWW współpracowały z dowódcą Sił Powietrznych i dowódcą 36. Pułku na podstawie zarządzenia Ministra Obrony Narodowej, zaś z szefem BOR na podstawie rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów, zgodnie z art. 10 tej ustawy?
Nawet pobieżna lektura podstawowych aktów prawnych skłania do uzasadnionego przypuszczenia, że na styku pięciu specsłużb, zwłaszcza BOR – SKW – SWW doszło do fatalnych w skutkach zaniechań. To one doprowadziły do kompromitacji państwa i upokorzenia obywateli.
Chociaż BOR już wcześniej znało zamiłowanie niektórych oficjeli do improwizacji, to nie było w stanie zapobiec katastrofie, ponieważ nie mogło rozpoznać bezpośredniego zagrożenia, jakim były umiejętności pilotów z 36. Pułku Specjalnego, wynikające z mizerii finansowej Sił Powietrznych. 10 kwietnia wydarzyło się coś, co równie dobrze mogło się stać gdzie indziej. Wykonanie dobrej roboty przez BOR nie było możliwe.
Marek Bednarz • sol.myslpolska.pl/
Możliwość komentowania BOR jako kozioł ofiarny została wyłączona