Chwyt

Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 13 lutego 2012

Donald Franciszek Pinokio Tusk lubi się niby zwierzać i stara się bardzo, aby wyglądało to autentycznie.

Na początku swojej pierwszej kadencji jako premiera, mówiąc o swoich rodzinnych stronach powiązał własne nazwisko z nadawanym psom na Kaszubach imieniem mówiąc, że woła się je tam (m.in.) Tusk.

Jak mniemam z paru powodów wzbudziło to, i słusznie u wielu sympatię. Jednak z pewnej perspektywy sprawy mają się inaczej. Oto wyjaśniła się, jak to wygląda obsesyjna, chęć premiera do tzw. obsobaczania przeciwników politycznych, a więc obcych. Takiego zachowania oczekuje się przecież od psa-stróża. Tusk pies i Tusk premier pozostają więc w związku, który możnaby określić jako funkcjonalny.

Podobnie jest z narkotykami, do których zażywania w młodości szef rządu się publicznie przyznał, aby w pewnym momencie obsobaczyć –moralnie słusznie – właścicieli interesu “dopalaczowego”, ale na funkcjonowanie którego to przecież, rząd wcześniej wyraził zgodę.

A jakby trzeba było jakiemuś gościowi coś “odgryźć” to tylko do Tuska. On kastrację, co prawda tylko pedofili, ma w “małym palcu”. Może dlatego sprawa ucichła, a także i w związku z tym, że w (P)rzetwórni (O)dpadów do głosu doszli miłośnicy psich bud i do tego ruskich z „Jezus” Maria Karol Bronisławem na czele.

Tłumaczy to też szczególny stosunek Donalda Franciszka do Władimira Władimirowaicza, stróża i eksportera myśli politycznej, promującej traktowanie Polski jak psa w budzie i to na za krótkim łańcuchu.

A teraz kwestia między nami Polakami. Nazwa tego, co tak dobrze wychodzi premierowi, a więc obsobaczanie ma przecież swoje źródło w języku rosyjskim. Analogicznie po kaszubsku byłoby to chyba obtuszczanie. Może coś podobnego i nie tylko, w związku z raportem MAK ale i z polityką Ruso-Sowietów wobec Polski zafunduje premier Moskwie – oj, jo, joj.

Dlaczego nie, przecież wódz Aleksandr Łukaszenko obtuszczał ich, pardon obsobaczał nie raz i nie dwa, choć jego kraj samotny i biedniutki. I nie robił tego bez powodu, choć sam niezłym blagierem jest.

Tymczasem Donald Franciszek Pinokio Tusk, czai się w stosunku do Ruso-Sowietów nie wyłączając Niemiec, niczym indianie z plemienia Czejen, którzy jednak na owym czajeniu się wyszli “jak Zabłocki na mydle” i jako pierwsi wylądowali w rezerwacie.

tumry • blogpress.pl

Reklama

Możliwość komentowania Chwyt została wyłączona

%d blogerów lubi to: