Krótki lot pana Zbyszka

Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 22 kwietnia 2012

Nie twierdzę, że pan Ziobro wczoraj się skończył. Kto obserwuje polską politykę, wie dobrze, że jakiekolwiek kategoryczne stwierdzenia jej dotyczące są bez sensu. Niemniej trudno patrzeć na wczorajsze zdarzenia jak na sukces „wielkiej nadziei polskiej prawicy”. Tym bardziej, że „nadzieja” dobitnie pokazała jak bardzo jest beznadziejna.

Mogąc mieć pretensję do Kaczyńskiego o to, że wczorajszym zdarzeniom nadał zupełnie inny charakter niż miały mieć pierwotnie, nie można mu odmówić tego, że kwestię przywództwa na prawicy rozegrał po mistrzowsku. Rzecz w tym, że twierdzenie o nokaucie Ziobry jest znacznie na wyrost. Kaczyński chyba nawet nie zamierzał przewracać konkurenta. Bo i po co mu leżący Ziobro w perspektywie recyklingu nazywanego „jednoczeniem prawicy”. Ziobro znokautował się sam. I to dopiero jest żałosne.

Był w trudnej sytuacji ale nie w beznadziejnej. Nawet uświadamiając sobie poziom komplikacji swego położenia i fakt, że nie ma z niego dobrego wyjścia, mógł Ziobro sprawę rozegrać tak, by zminimalizować rozmiar porażki.

Gdyby zaczął publicznie ważyć argumenty, gdyby przez kilka dni hamletyzował pokazując przed jakim trudnym problemem i wyborem został postawiony, lejąc łzy nad tą szansą przywrócenia jedności nawet mówiąc ostatecznie „nie” zachowałby „prawicową twarz”. Część przyglądających się jemu i temu, co robi, uznałaby, że faktycznie nie mógł inaczej. Choć chciał.

I właśnie to „chciał”, będące testem zarazem na „prawicowość” jak też na „dobrą wolę” sprawiło, że pan Ziobro oblał test tak dramatycznie i definitywnie.

Nawet dysponując bezmiarem życzliwości i sympatii dla Ziobry trudno jego zachowanie opisać słowami „chciał” i „dobra wola”. Jak można twierdzić, że choćby przez chwilę poważnie zastanawiał się nad słowami konkurenta. Śmiem sądzić, że jedyne, co wtedy zaprzątało głowę pana Zbigniewa to chęć jak najszybszego znalezienia się na Wiertniczej 166 by to i owo ogłosić. Pewnie zastanawiał się nad tym jak to zrobić w Warszawie dotkniętej kilkoma komunikacyjnymi kataklizmami. Widać, że w tym akurat jest niezły. Jak pan Gowin już rozreguluje taksówkarską brać, mógłby świadczyć usługi zagonionym a nie znającym Warszawy przyjezdnym.

Komentując cała sytuację zażartuję, że teraz pan Zbigniew Ziobro może co najwyżej „celować w wyborcę centrowego”. Tyle, że ów wyborca nie da się panu Ziobrze przekonać nawet gdyby ten celował w niego z nagana. I to pan Ziobro i jego koleżeństwo powinni doskonale wiedzieć.

Smaczkiem wczorajszych wstrząsów „na prawicy” jest i to, że pan Zbigniew dowiódł także i tego jak bardzo brakuje mu politycznego wyczucia. Nie wiem jak inni ale ja uznałem za co najmniej niedelikatne to, że pan „przywódca” dał tak ostentacyjnie do zrozumienia jak nisko ceni telewizję, w obronie której wczoraj demonstrował. Bo tak oceniam sytuację, w której wprost z imprezy w obronie Telewizji Trwam popędził wygłosić „Urbi et Orbi” w sprawie otrzymanej oferty tam, skąd „cała prawda” nadawana jest „cała dobę”. Pokazując gdzie dla niego jest prawdziwa telewizja.

Kiedy doszło do rozwodu „ziobrysto- kurzystów” z PiS-em, sądziłem, że los tego nowego projektu politycznego będzie bardziej obiecujący. Młodość, wyczyszczona puczem kartoteka… Ale okazuje się, że problemem jest format i polityczna inteligencja. Ten wczorajszy, prosty przecież test pokazał, że Ziobro jest politykiem formatu, który da się zmieścić w najmniejszej paczuszce. I o pierwszej lidze dłuuugo nie powinien jeszcze marzyć. Tylko uczyć się, uczyć…

Egon.von.Roth- the Shadow • salon24.pl
fot. Tomasz Gzell / PAP

Reklama

Możliwość komentowania Krótki lot pana Zbyszka została wyłączona

%d blogerów lubi to: