Oni nam Kwaterę na Łączce. My im Grubą Kreskę
Między tymi dwoma pojęciami jest wiele istotnych różnic.
Kwatera na Łączce jest realnym miejscem, z prawdziwymi ciałami i prawdziwie śmiertelnymi kulami w tychże ciałach. Jest miejscem gdzie skończyło się prawdziwe życie. Gruba Kreska jest zaś pojęciem, nie mającym swojego fizycznego urzeczywistnienia. W domyśle części autorów miała przynajmniej prowadzić do śmierci cywilnej najbardziej skompromitowanych funkcjonariuszy PRL.
Ale po czasie okazuje się, że o żadnej śmierci, ani cywilnej ani tej prawdziwej nie ma mowy. I chociaż w każdym Polskim prawie mieście są ulice Marszałka Piłsudskiego, Place Wolności, Aleje Niepodległości, a każda organizacja społeczna ma na swoich sztandarach napisane: Honor, to tak naprawdę Edwarda Gierka wolimy od Powstańców Styczniowych. Wolności to chcielibyśmy, ale takiej bezpłatnej. Niepodległość może być, ale gwarantowana przez Rosjan. A Honor to może i owszem, ale przede wszystkim własny interes.
Oni nam Kwaterę na Łączce. My im Grubą Kreskę.
To właśnie powoduje, że prześwietlanie życiorysu Rajmunda Kaczyńskiego i czynienie z niego komunistycznego aparatczyka, po to tylko aby dziś dołożyć Kaczyńskiemu i zrobić z niego komunistę przebranego za faszystę, jest w porządku. Natomiast zaś prześwietlanie rodziny Sędziego Tuleyi w celu odpowiedzi na pytanie, dlaczego temu człowiekowi przesłuchania CBA mylą się z przesłuchaniami UB, jest zamachem na niezawisłość i demokrację w Polsce.
Komuniści przejmując po 1944 roku władzę w Polsce wyłapywali przede wszystkim dwójkarzy – prawdziwych i domniemanych, czyli pracowników i agentów naszego wywiadu zajmujących się zwalczaniem komunistów. Dwójkarze byli to ludzie, którzy wiedzieli kim są komuniści, jakie są powiązania między nimi i jak te powiązania można wygrywać przeciwko nim, Komuniści po 1944 roku nie zaproponowali Polakom okrągłego stołu.
Lustrację przeprowadzili w więzieniach i aresztach na Rakowieckiej, Montelupich, na Zamku w Lublinie, we Wronkach lub w Rawiczu. Jeżeli zaś za komunistyczny „okrągły stół” można uznać zaproszenie Mikołajczyka do Rządu Lubelskiego, to trzeba pamiętać, że ten „okrągły stół” zakończył się ucieczką Mikołajczyka do Anglii, a nie ucieczką komunistów do Moskwy.
Oni nam Kwaterę na Łączce. My im Grubą Kreskę.
Dlatego do końca świata będziemy się zachwycać głosem Ireny Santor, aktorstwem Daniela Olbrychskiego. Będziemy zmuszeni do wysłuchiwania ich porad na życie. Czy Eugeniusz Bodo miał gorszy głos od Santor, był gorszym aktorem od Olbrychskiego? Nie. Z pewnością był nawet lepszy.
Ale dla niego komuniści mieli kwaterę na Łączce – sybirski łagier. Po to aby zrobić miejsce dla swoich. Dla tych, którzy z Polski zrobili nam jakąś parodię państwa, z psuedoelitami, nie wiedzącymi czego chcą i po co są.
Doktor Garlicki dostał od naszej Polski grubą kreskę. Kara jaką dostał, to nie jest kara za okradanie własnego Państwa, za okradanie współobywateli. To kara za to, że dał się złapać. Ci, którzy go złapali, którzy ze strony Państwa powinni cieszyć się największym szacunkiem, jak obrońcy interesów tego Państwa, dostaną od naszej Polski swoją kwaterę na Łączce. Medialną Kwaterę na Łączce. Tak aby nikomu nie przyszło do głowy bawić się w ściganie korupcji, w ściganie komunistów, w naprawianie Polski.
Polska należy do nich. Nie do nas.
Piotr Grudek • naszeblogi.pl
fot. Zbigniew Lisiecki / Wikipedia
Możliwość komentowania Oni nam Kwaterę na Łączce. My im Grubą Kreskę została wyłączona