Ekwilibrystyka Adama Michnika
Po wojennej zawierusze po raz pierwszy zrobiono Polaków w konia gdy nas alianci w Jałcie odsprzedali Stalinowi.
Wtedy polscy komuniści celem osłabienia podległego Moskwie państwa przerzucili z zabiedzonej wsi do miast rzesze prostych i niewykształconych ludzi. Tam im umożliwili zrobienie matury, co rzeczeni uznali za awans społeczny. Jednocześnie czerwoni propagandziści tłukli im do głowy, że ten życiowy sukces zawdzięczają troskliwym władzom Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc podwaliny „nowej inteligencji”, która była genetycznie obciążona piętnem podświadomej wdzięczności dla komunistów, którzy umożliwili jej ojcom promocję społeczną.
Po raz drugi zrobiono nas w konia po „upadku komuny”. Bowiem po zwycięstwie „Solidarności” wydawało się przez moment, że Polacy się zjednoczą, przeprowadzą dekomunizację i wolnorynkowa gospodarka polska nareszcie ruszy do przodu. Niestety, te „prawicowe” marzenia storpedował skutecznie „kochający Polskę inaczej” Adam Michnik, który za tak zwane „moskiewskie pieniądze” stworzył medialne imperium, albo jak kto woli opiniotwórczą Gazetę Wyborczą.
Ta lewicująca gazeta miała utwierdzać nowobogacką inteligencję w poczuciu sukcesu.
Wtedy też umocniła swe wpływy strategiczna oś Czerska-Ordynacka, która do dnia dzisiejszego dzieli polskie konfitury dając przyzwolenie bezkarnemu szabrowaniu tego, co jeszcze zostało, że tylko przypomnę dzikie prywatyzacje, aferę Rywina (SLD), aferę hazardową (PO), Amber Gold (PO) i tak dalej.
Bo wbrew temu, co się może zdawać komuna w Polsce nie upadła do końca, gdyż gruba kreska Mazowieckiego i blokada lustracji przez Michnika postawiły post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego. W efekcie dogadani z czerwonymi post-komunistyczni beneficjenci okrągłego stołu przez cały czas dzierżą w swoich rękach decyzyjne stanowiska w spółkach, instytucjach i urzędach kluczowych dla Państwa.
A żeby zamydlić oczy „ciemnemu ludowi”, po roku 1986 post-komuniści rozdzielili swoje role. Jedni schronili się pod płaszczykiem „prawicowej” Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, a obecnie Platformy Obywatelskiej, drudzy zaś poszli do tak zwanych partii lewicowych. I choć stwarzano pozory wolnorynkowego, demokratycznego państwa, te dwie paczki starych, sprawdzonych kolesiów przez ostatnie 20 lat sterowały ręcznie polską gospodarką tyle, że w formie sprytnie zakamuflowanej.
O ile sztuczka z „awansem społecznym” w latach powojennych polegała na utwierdzeniu prostych i niewykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to po upadku komuny Adam Michnik zastosował de facto ten sam trik, który tym razem polegał na utwierdzeniu „nowej inteligencji” w przeświadczeniu, iż przynależy do bardziej od reszty społeczeństwa postępowych elit. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim zaś, wynikającą z kompleksów skłonność do bezkrytycznej pychy, a także psychologicznie zrozumiałe atawistyczne parcie do kariery.
Bezsprzecznie genialny redaktor Gazety Wyborczej doskonale wiedział, że jak tym ludziom powie, że tworzą crême de la crême III Rzeczpospolitej, to oni nie dość, że w to głęboko uwierzą, to jeszcze, co jest w pewnym sensie ludzkie, będą owego „awansu społecznego” bezkrytycznie bronić. Więcej, że w obawie przed utratą statusu wyróżniającego ich ponad resztę „ciemnogrodu”, ludzie ci zrobią praktycznie wszystko, co im pan redaktor każe, byleby tylko przynależeć do kasty „lepszych” od „gorszych”.
I tu moim zdaniem leży sekret irracjonalnie wysokich notowań Platformy popieranej w znakomitej większości przez obywateli, których sprytnie postraszono, że ewentualny upadek partii generalissimusa Tuska grozi dojściem do władzy despoty Kaczyńskiego, który zdemaskuje rzeczywistą jakość nowobogackich elit.
Dolce Vita Platformy trwało stosunkowo długo, lecz właśnie nadszedł moment, kiedy ludzie zaczynają sobie uświadamiać, że Donald Tusk, podobnie jak niegdyś Edward Gierek, wpędził Polskę w praktycznie niespłacalne długi doprowadzając do ponad 14 procentowego bezrobocia, a tysiące ludzi nie ma czym spłacić kredytów, których sumę w skali kraju liczy się w setkach miliardów.
W tej krytycznej sytuacji kapituła strategicznej osi Czerska-Ordynacka zdała sobie sprawę, że zaczął się proces nieodwracalnej erozji Platformy, a Tusk już długo nie pociągnie. Postanowiono więc zrobić ludzi w konia po raz trzeci.
Szczwany redaktor niegdyś poczytnej Gazety postanowił zastosować tę samą sztuczkę, co w dwu omówionych już przypadkach, a więc utwierdzenie ludzi w poczuciu sukcesu i przynależności elit. Ponieważ elity krajowe kompletnie się skompromitowały wymyślono w sztabie, że głupich Polaków, którym da się wcisnąć praktycznie każdą ciemnotę, tym razem weźmie się na bajer przynależności do elit europejskich.
No i właśnie pojawił się nowy program na szczęśliwą Polskę pod nazwą „Europa plus”, a tym razem Polaków będą uszczęśliwiać: złotousty równiacha Kwaśniewski, nowofalowy euro-luzak postępowy Siwiec i for-laufer Tuska, awangardowy filozof happeningowy z Biłgoraja – a w stosownej chwili ma do nich doskoczyć centro-lewicowy odłam Platformy. O rubasznym „naganiaczu” do kontaktów z kobietami przez wzgląd na elementarną przyzwoitość nie wspominam.
Jednakże w trakcie ostatniego unijnego „Szczytu” Polacy mogli się dokładniej przyjrzeć brukselskiej elicie euro-(p)osłów, których uwaga jest zwykle skupiona na przysłowiowym promieniu krzywizny ogórka. Mogli też prześledzić w telewizji jak „elitarne” grono specjalistów od kreatywnej księgowości przerzucało z kupy na kupę pieniądze by pod osłoną nocy dopchnąć kolanem wirtualny budżet.
I co bystrzejszym rodakom raptem zaświtało w głowie, że w przypadku załamania się unijnej gospodarki grozi im realna wizja szperania po śmietnikach za jedzeniem.
Więc mając na uwadze stare porzekadło – „do trzech razy sztuka” – żywię głęboką nadzieję, że tym razem mądrzy przed szkodą Polacy nie dadzą się nabrać na ściemę o wejściu do grona europejskich elit i pokażą naczelnemu Gazety Wyborczej, gdzie się zgina mandolina.
(nauczyciel akademicki)
Patrz również:
Nabrani przez redaktora
http://salonowcy.salon24.pl/271686,nabrani-przez-redaktora
Możliwość komentowania Ekwilibrystyka Adama Michnika została wyłączona