ANDRZEJ ROZPŁOCHOWSKI – REPUBLIKANIN ☚ ★
Legendarny przywódca śląskiej „Solidarności” z okresu „sturm und drang”, który Komunie nieźle zaszedł za skórę (aż znalazł się na emigracji), wrócił w 2010 r. do kraju i zamieszkał w Katowicach.
Byłem zdziwiony, z uwagi na szybkość ukazania się, że wnet po powrocie wydał książkę „Postawią ci szubienicę” (Wydawnictwo „Stowarzyszenie Pokolenie”, Katowice, 2011). Okazało się później, że wspomnienia w niej zawarte autor spisał zaraz po wyjeździe do USA (1988 r.); robił to jeszcze niejako za świeżej pamięci, żmudnie acz systematycznie uzupełniając dokumentami, zdjęciami i cytatami, które gromadził. Czynił tak aż do czasu „pookrągłostołowej transformacji”, kiedy to przerwał pisanie memuarów i zajął się publicystyką w prasie polonijnej wyjaśniającą kulisy tych ukartowanych „niby-przemian”.
Tak się jakoś przez przypadek złożyło, że wydany po latach tom wspomnianych zapisków (z tytułem-cytatem z Lecha Wałęsy, który tymi słowami straszył wtedy radykalnego Szefa największej struktury regionalnej Niezależnych Związków Zawodowych) obejmuje pierwszy okres tzw. karnawału „Solidarności”, od strajku w hucie „Katowice” z sierpnia 1980 roku do marca 1981, do tzw. prowokacji bydgoskiej, kiedy to milicja pobiła związkowców, m.in. Jana Rulewskiego i Michała Bartoszcze, podczas posiedzenia tamtejszej Wojewódzkiej Rady Narodowej.
Cezura tematyczna pierwszego tomu okazała się jednak historycznie uzasadniona, bowiem wg autora od tego momentu, wskutek kapitulanckiej postawy i manipulanctwa Wałęsy, władza PRL-u zaczęła spychać Związek do narożnika. Tak czy siak po powrocie do Polski tę część obecnie dwutomowego zbioru Andrzej Rozpłochowski miał prawie gotową; uzupełnił ją jedynie dodatkową dokumentacją z archiwów IPN-u, opatrzył przypisami i bibliografią oraz skonsultował merytorycznie z najlepszymi fachowcami w materii. Powstał unikalny, autobiograficzny zapis „Przełomu dziejów” oczami – moim zdaniem (a wiem co piszę, bo byłem w pewnym okresie pilotem przedsięwzięcia w Spodku o nazwie „Tragedia Romantyczna”, które koordynowałem z Jego ramienia) – najważniejszego uczestnika i aktywisty działań z tamtych burzliwych lat.
Obszernie i wnikliwie zarekomendował to dzieło we wstępie historyk Sławomir Cęckiewicz:
„Pamiętniki Andrzeja Rozpłochowskiego to lektura wciągająca i demaskatorska. Nie są uładzoną i polakierowaną formą zwierzeń byłego lidera śląskiej „Solidarności”, który jak wielu po latach próbuje przedstawić własne zasługi. Nie ma w niej tematów tabu […}.Naszej świadomości historycznej wciąż brakuje takich świadectw. Warto pamiętać, że nasze najnowsze dzieje opisują zazwyczaj zwycięzcy, a wśród nich wielu hosztaplerów i zwykłych zdrajców. To oni już w 1981 r. zapowiadali Rozpłochowskiemu postawienie szubienicy. Po ludzku wydaje się, że wygrali, choć po długich latach spędzonych na wygnaniu historia przyznała jemu rację.”
Tom drugi (pod tym samym tytułem) powstał po 18. latach już w Polsce i obejmuje wspomnienia oraz dokumenty z drugiego okresu „Wielkiej Solidarności”, czyli od marca do grudnia 1981 roku (informacja dla młodszych: do tzw. Stanu Wojennego ogłoszonego nielegalnie 13.12.1981 r. przez generała hunty sowieckiej, narodowego renegata i zdrajcę Wojciecha Jaruzelskiego). Autor, by promować tę drugą część autobiografii, spotkał się ponownie 15 marca b.r. ze swoimi czytelnikami w Rudzie Śląskiej.
Zaproszenie i wizytę zorganizowała bibliotekarka, pani Agnieszka Płaszczyk (filia nr 14 Miejskiej Biblioteki Publicznej) przy wsparciu szefa nowopowstałego klubu „Gazety Polskiej”, Arkadiusza Sińskiego. Promocja bohatera, zwanego przez Czerwonych „Czołową Ekstremą”, miała na celu pielęgnowanie prestiżu, pamięci i etosu „Solidarności”, a odbyła się w sali domu katechetycznego, której użyczył proboszcz parafii św. Michała Archanioła w dzielnicy Orzegów.
Andrzej Rozpłochowski odpowiadał na pytania prowadzącej oraz zebranych. Będąc w Ameryce miał pełną świadomość okrągłostołowej zdrady, pisał o tym na emigracji – o układzie ubeków ze szpiclami „wklejonymi” do władz związkowych. Wyjawił też, że w 1993 roku otrzymał obywatelstwo USA i zapisał się potem do partii Republikańskiej, by się od środka przyjrzeć, jak demokracja amerykańska funkcjonuje w praktyce i co to znaczy być konserwatystą.
Andrzej Rozłochowski ma w tej chwili 62 lata, tryska energią, mówi wprost, że jest politykiem i zamierza aktywnie zmieniać Polskę, rozwalić ten „partyjniacki klincz”, który niszczy kraj i naród. Jest zdecydowanym zwolennikiem tzw. JOW-ów (Jednomandatowych Okręgów Wyborczych), a nie wyznaczania atrakcyjnych „jedynek, dwójek i trójek” na wodzowskich listach wyborczych, jakże często dla lizusów szefa, czyniąc ich dla lokalnych społeczności spadochroniarzami spoza regionu. Mocno i logicznie argumentuje wyeliminowanie dotowania partii z budżetu państwa, bo podatnik nie ma realnego wpływu na co i kogo idą jego pieniądze – często przecież na utrzymywanie i podtrzymywanie formacji oraz ideologii jemu szkodzącej. Politycy muszą się samofinansować, czyli zależeć od mandatariusza – konstrukcje zabezpieczeń antyoligarchicznych są na świecie dobrze wypracowane i sprawdzone, tylko należy je naprawdę wdrożyć i bezwględnie egzekwować.
Dlatego wg gościa spotkania należałoby przywrócić jasny rozdział kompetencji trójpodziału władzy wg wzoru z trójnoga Monteskiusza (bo w Tuskolandii ustawodawca pisze, co zechce rząd, który sejmem manipuluje). Rozpłochowski ma gotowe, przemyślane i rozpisane w punktach, wg amerykańskich rozwiązań, zmiany ustrojowe dla Polski i Polaków. Jako polityk deklaruje, że jest REPUBLIKANINEM, wrogiem demokracji ciemiężczej lub fasadowej, czyli dyktatury ciemniaków bądź oligarchów-mafiozów wspartych wszelkiej maści cwaniactwem. Opowiada o tym wszystkim atrakcyjnie, ze swadą, ładną klarowną polszczyzną, z ogromnym zasobem precyzyjnych słów (lata praktyki publicystycznej w prasie polonijnej uchroniły go także przed irytującym akcentem nieswojaka, czyli przed owym składniowo-fonicznym „zamerykanizowaniem się”), jest przekonywujący, nadal jawi się jako potencjana ważna i mocna figura na patriotycznej scenie politycznej. Myśli o mrówczej pracy u podstaw w zakresie wspierania „zalążków republikańskich”, które społeczeństwo powinno tworzyć, gdzie i jak tylko się da, pączkując i zataczając coraz szersze kręgi, by poprzez masowe parcie ku JOW-om i demokracji referendalno-bezpośredniej, zmienić ten partyjny układ, któremu wcale nie zależy na dobru Polski i patriotyzmie.
Czytelnicy pytali także o wspomnienia z internowania i uwięzienia w Stanie Wojennym (Andrzeja Rozpłochowskiego, jako „nieprzejednaną ekstremę”, wypuszczono dopiero po kolejnej amnestii w 1994 r.). Niegdysiejszy najgroźniejszy „pierwszy wróg PRL-u” zamierza opublikować je jako trzeci tom wspomnień. Ich pasjonujący (i dramatyczny) rąbek odsłonił słuchaczom opowiadając np. o niechlubnej roli Tadeusza Mazowieckiego – już wtedy „dostojnika-towarzysza” – w negocjacjach pomiędzy nim a służbami, którym – poprzez rozmiękczanie więźnia politycznego – zapośredniczał. Opisał też obrazowo metodę esbeckiego zastraszania przed jedną z takich pamiętnych ofert podpisania lojalki i pseudo-negocjacji, czyli pozorowanie i teatralizowanie wywiezienia kibitką do lasu niby na rozwałkę, co wcale wtedy, okiem aresztanta, nie wyglądało zabawnie.
Zainteresowanych najbliższym spotkaniem z Andrzejem Rozpłochowskim informujemy, że dn. 28 marca (w czwartek o godz. 18.00) zagości w Chorzowie (Galeria PLUS, ul. Wolności 49, tel. 602308411), gdzie pod hasłem „Zmieniamy Polskę” będzie szerzył swoje republikańskie idee i przy tym promował edycję drugiej części dokumentalnej autobiografii „Postawią ci szubienicę t. 2” (Wydawnictwo „Stowarzyszenie Pokolenie”, Katowice, 2012) – niezwykłych wspomnień, pod którymi, na pamiątkę kupującym, autor wpisze dedykację z autografem.
Tekst ukazał się na łamach „Gazety Śląskiej” nr 12 dn. 22-28.03.2013.
Zygmunt Korus • fronda.pl
Możliwość komentowania ANDRZEJ ROZPŁOCHOWSKI – REPUBLIKANIN ☚ ★ została wyłączona