Sekta antysmoleńska

Posted in ■ aktualności, ■ odkłamujemy HISTORIĘ by Maciejewski Kazimierz on 11 kwietnia 2013

Panika, która zapanowała na Czerskiej, staje się coraz bardziej zrozumiała.

Kilka lat temu w środowisku dziennikarskim krążyła anegdota: Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”, przed wejściem na giełdę zwróciła się o audyt do renomowanej kancelarii w Stanach Zjednoczonych, wysyłając jej informacje na temat koncernu oraz profilu „Gazety Wyborczej”. Odpowiedź kancelarii była krótka: Nie zajmiemy się państwa firmą. Przykro nam, ale sekt nie obsługujemy.

Ile prawdy jest w tej historii – nie wiadomo. Ale biorąc pod uwagę to, jak „GW” i związane z nią media zachowują się w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z sektą, która wbrew faktom chce kreować rzeczywistość.

Ściek z Czerskiej

Przed trzecią rocznicą tragedii narodowej, jaką była katastrofa 10 kwietnia 2010 r., antysmoleńska sekta przypuściła frontalny atak. Gdy skończyły się argumenty, zaczęły się inwektywy. Wystarczy przeczytać kilka felietonów z ostatnich dni głównych propagandystów „GW”, by się przekonać, jak gazeta, mająca na sztandarach hasło „tolerancja”, traktuje tych, którzy ośmielili się myśleć inaczej i mają własne zdanie. Publicyści z Czerskiej chcą stworzyć swoiste getto, gdzie najchętniej zamknęliby wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć tego, co rzeczywiście stało się trzy lata temu w drodze do Katynia. Ci, którzy walczą z kłamstwem smoleńskim, mają być napiętnowani, wyśmiani i wyszydzeni. Mam jednak przykrą wiadomość dla spadkobierców idei i metod Komunistycznej Partii Polski: tak jak nie udało się wam zakłamać i zohydzić Żołnierzy Wyklętych, tak nie uda się pogrzebać prawdy o Smoleńsku. Teraz, po trzech latach, stało się jasne, że jest to po prostu już niemożliwe.

Frontalny atak na wyprodukowany przez „Gazetę Polską” film „Anatomia upadku” oraz na jego autorkę Anitę Gargas odkrywa słabość propagandystów z Czerskiej. Najbardziej aktywna w tej materii Agnieszka Kublik jest banalnie przewidywalna. Wiadomo, że będzie do końca walczyć, by TVP nie wyemitowała „Anatomii upadku”, posługując się przy tym zgranymi „autorytetami” oraz językiem znanym z „Żołnierza Wolności” z czasów PRL-u. Nie jest to zaskoczeniem – wystarczy przeczytać jej wywiad z komunistycznym dyktatorem Czesławem Kiszczakiem.

Metody, po jakie sięgają wyznawcy antysmoleńskiej sekty, są na poziomie kloaki. Bo czymże jest wywiad Kublik z „artystami”, którzy kpią ze śmierci 96 osób? Nie ma znaczenia, że jest to uderzenie w podstawowe wartości – liczy się efekt buta, kopa, poniżenia przeciwnika. Za wszelką cenę. Ale coraz bardziej widać śmieszność i bezradność wyznawców smoleńskiego kłamstwa z Czerskiej. I manipulacje – bo jak inaczej nazwać przedstawianie „oburzonego” profesora Żylicza krytykującego „Anatomię upadku”, nie podając informacji, że był on członkiem skompromitowanej komisji Jerzego Millera? Komisji, która miała wyjaśnić przyczyny katastrofy, a zafundowała nam zestaw smoleńskich kłamstw.

Tusk na baczność

Pohukiwania propagandystów przybierają na sile, im bliżej do trzeciej rocznicy katastrofy. Redaktor Maciej Stasiński rano nawołuje do wsparcia przez rząd nieistniejącego zespołu Macieja Laska, członka zespołu Millera, a po południu TVN24 wypuszcza „niusa”, że oto rząd wesprze finansowo zespół Laska. Na jakiej podstawie prawnej? Nie wiadomo. Premier polskiego rządu deklaruje wsparcie dla zespołu, który „ma wyjaśnić Polakom materiały o Smoleńsku”. To pokazuje, w jaki sposób Donald Tusk traktuje naród i jak w lot rozumie polecenia płynące z Czerskiej. Naród to nierozumna masa, która sama nie jest w stanie nic pojąć i trzeba jej „tłumaczyć”, a na apele z „GW” trzeba zareagować, bo przecież życzliwość gazety Adama Michnika na pstrym koniu jeździ.

Furda z tym, że coraz więcej osób dopuszcza możliwość, iż w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. Nie jest ważne, że setki tysięcy Polaków każdego 10. dnia miesiąca czczą pamięć tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Najważniejsze dla Donalda Tuska jest spełnienie woli wyznawców sekty antysmoleńskiej. Czy kiedykolwiek TVN, „Gazeta Wyborcza”, przedstawiciele polskiego rządu z premierem na czele przeprosili za smoleńskie kłamstwa? Gdzie jest chociażby cień skruchy za „pijanego generała Błasika w kokpicie”, „Jak nie wyląduję, to mnie zabije” i temu podobne bzdury? Gdzie jest obiecana interwencja premiera Donalda Tuska i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w organizacjach międzynarodowych, które sprostowałyby kłamstwa z raportu MAK Tatiany Anodiny? Już dziś wiadomo, że takiej interwencji nie będzie. Zamiast tego mamy rejteradę premiera Tuska do Nigerii i bajdurzenie ministra spraw zagranicznych o gruszkach na wierzbie, czyli o możliwościach objęcia jakichś stanowisk w UE przez Tuska et consortes.

Porażka Michnika

Wyznawcy antysmoleńskiej sekty przez ostatnie trzy lata gorliwie zajmowali się kreowaniem wyimaginowanych przyczyn katastrofy. Nie sposób zapomnieć o skandalicznym wywiadzie Bronisława Komorowskiego dla TVP w 2011 r., kiedy kilka dni przed publikacją przez Rosjan kłamliwego raportu MAK wspomógł „ekspertów” Kremla, twierdząc: „W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Niestety, w moim przekonaniu sprawa jest w sposób arcybolesny prosta”.

Mimo tych zabiegów i „tłumaczenia” Polakom, co się stało w Smoleńsku, tylko 24 proc. naszych obywateli (sondaż z lutego SMG/KRC dla RMF) uważa, że sprawa katastrofy smoleńskiej została już wyjaśniona, a 36 proc. dopuszcza możliwość zamachu (sondaż SMG/KRC dla TVN24 z października ubiegłego roku). Z kolei sondaż CBOS z marca tego roku pokazuje, że z każdym miesiącem w Polsce przybywa osób, które uważają, że prezydencki TU-154 rozbił się w Smoleńsku w wyniku zamachu, ubywa natomiast osób, które wykluczają tę możliwość – rok wcześniej możliwość zamachu dopuszczało 18 proc. badanych (sondaż TNS dla „GW”), natomiast w 2011 r. taką możliwość dopuszczało 8 proc. respondentów (sondaż TNS dla „Polityki” ).

Dlatego panika, która zapanowała na Czerskiej, staje się coraz bardziej zrozumiała. Wyznawcy antysmoleńskiej sekty i smoleńskiego kłamstwa już wiedzą, że odnieśli propagandową klęskę. Na nic się zdały wywody Janiny Paradowskiej, Wojciecha Maziarskiego, Agnieszki Kublik, Piotra Stasińskiego itd. By pojąć rozmiar tej klęski, wystarczy obejrzeć relację z otwartej dla publiczności debaty na temat katastrofy, która się odbyła w siedzibie „Gazety Wyborczej” przy ul. Czerskiej w lutym tego roku. W charakterze eksperta wystąpił m.in Maciej Lasek, udział wzięło też kilku ekspertów z komisji Millera. W trakcie zadawania pytań przez publiczność widać było bezradność ekspertów, panikę prowadzącej Agnieszki Kublik i wściekłość Adama Michnika, który chyba jako pierwszy zrozumiał, że właśnie uczestniczy w totalnej porażce. Bo gdy doszło do dyskusji na argumenty, okazało się, że eksperci komisji Millera ich nie mają. Co więc teraz mają tłumaczyć Polakom (jak zapowiedział premier Tusk)? Czy wiedza Macieja Laska uległa jakiejś zmianie od czasu debaty na Czerskiej? Strona rządowa nie ma przecież żadnych nowych badań ani ustaleń. Właśnie dowiedzieliśmy się, że za publiczne pieniądze powstanie komisja do spraw propagandy. Jeżeli będzie ona działała tak jak wcześniej komisja Millera (a wszystko na to wskazuje), to z góry wiadomo, że zajmie się propagowaniem rosyjskiej wersji katastrofy. A w nią wierzą już tylko wyznawcy antysmoleńskiej sekty.

Dorota Kania • autorzygazetypolskiej.salon24.pl
fot. helioon.wrzuta.pl

Reklama

Możliwość komentowania Sekta antysmoleńska została wyłączona

%d blogerów lubi to: