Polonia nie pomoże nam w wyborach! ☚◙◙◙

Posted in ■ aktualności, ■ oświadczenia by Maciejewski Kazimierz on 10 sierpnia 2013

Nowa polonijna inicjatywa „Quo vadis”, aczkolwiek ze wszech miar godna propagowania, jest – moim zdaniem – kolejną próbą wykazania, że środowiska polonijne mają bądź chcą mieć istotny wpływ na sprawy polskie.

Kolejną próbą skazaną na niepowodzenie, przy całej dobrej woli młodych ludzi i tych naszych Rodaków za granicą, dla których Polska od lat stanowi wartość najwyższą. Ci wspaniali ludzie, aktywni mimo upływu czasu i mimo przemijania kolejnych pokoleń – są niestety w mniejszości!

Wyniki głosowania w Kanadzie (2011r.):
Ilość wszystkich głosujących – 3791 osoby.
PIS – 2536 głosów (66,9%)
PO – 966 głosów (25,4%)

(Źródło: „wybory za granicą”)

W Kanadzie mieszka obecnie około miliona Polaków. Jednak osób mających polskie pochodzenie jest znacznie więcej, bo około 1,5 miliona.

Jeśli za wyznacznik aktywności uznać uczestnictwo w polskich wyborach parlamentarnych i prezydenckich – to te dane są wręcz zatrważające. Od stu do dwustu tysięcy  (w tym również ci, którzy przebywają poza Polską czasowo!)  na ogólną liczbę dwudziestu jeden milionów osób pochodzenia polskiego, zamieszkujących na stałe poza granicami Kraju –  korzysta z prawa głosu w polskich wyborach.  Nie będzie zbytnim ryzykiem stwierdzenie, że  poza tą grupą, żywo interesującą się losami Kraju  – Polonia praktycznie nie istnieje. Jeśli w USA, największym skupisku Polaków poza Polską, na 10 milionów osób deklarujących polskie pochodzenie głosuje w wyborach do polskiego Sejmu  21 TYSIĘCY  – to moim zdaniem Polonii tam nie ma:

„PiS uzyskało 68 proc. głosów. Na Platformę Obywatelską głosowało 23 proc., a na Ruch Palikota – prawie 4 proc. Pozostałe partie nie przekroczyły dwóch procent. W Chicago partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała aż 80-procentowe poparcie. W Nowym Jorku PiS wybrało 57 proc. głosujących. Platforma Obywatelska wygrała natomiast w Waszyngtonie. Wyniki głosowania w tym okręgu nie mają jednak dużego wpływu na rezultaty w całych Stanach Zjednoczonych, bo głosowało w nich tylko 900 osób. W Chicago do urn wyborczych poszło natomiast ponad 11 tysięcy Polaków, w Nowym Jorku – około 8 tysięcy. W całych Stanach Zjednoczonych w głosowaniu wzięło udział 21 tysięcy osób, czyli ponad 6 tysięcy mniej niż w wyborach parlamentarnych w 2007 roku i 12 tysięcy mniej niż w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.” 
( źródło: TVP INFO 09.10 2011)

W USA  jest kilkanaście tysięcy polskich patriotów (nie wszyscy głosowali za polską racją stanu), którym należy się ogromny szacunek i  pokłon do ziemi za niezłomność – i prawie 10 milionów Amerykanów polskiego pochodzenia, podrygujących po parafiach w rytm okaleczonego oberka, kiedy koniunktura tego wymaga. Gdyby było inaczej – to taki na przykład Lech Wałęsa „mógłby się opędzić” od zaproszeń  od „Polonii amerykańskiej” na wykłady  – a „opędzić się nie może”!

Gdyby było inaczej – to prezydent Obama nie mógłby grać w golfa w dzień pogrzebu Lecha Kaczyńskiego – a grał!  Gdyby było inaczej – to ten sam prezydent Obama przed „własnymi” wyborami nie mógłby demonstracyjnie zlekceważyć zamachu smoleńskiego – a zlekceważył! 10 milionów „Amerykanów polskiego pochodzenia” uznało, że wszystko jest w porządku. 10 milionów Amerykanów polskiego pochodzenia nie zrobiło nic, żeby mu drogę do powtórnej prezydentury zamknąć!

Inna sprawa, że my także nie wyciągnęliśmy z tego wniosków.

Czy wspaniali Naukowcy, profesorowie Binienda, Baden, Szuladziński , badający okoliczności Smoleńska, musieliby się zmagać z POlskim wymiarem (nie)sprawiedliwości i bezczelnością sowieckich trepów, gdyby za Nimi stało parę milionów zdeterminowanych Rodaków, żyjących w wolnych krajach i będących obywatelami światowych mocarstw? Na pewno nie. Czy Profesor Nowaczyk musiałby się zmagać z sepsą, gdyby miał wsparcie i ochronę Rodaków za granicą? Śmiem twierdzić, że nie. To są dowody na NIEISTNIENIE SILNEJ POLONII! A dla nas nauczka – nigdy więcej nie liczyć na mitycznych „5 milionów głosów” bo w każdych wyborach jest ich raptem parę tysięcy.

Polonia nie pomoże nam w wyborach, dopóki Polonia – silna świadoma, wymagająca od innych i OD SIEBIE – nie powstanie. Bo chodzi nie tylko o lukę pokoleniową, ale i MENTALNĄ. Polonia zmaga się z dokładnie taką samą chorobą, jaka zabija polski patriotyzm w Kraju.

Czy wobec tego ruch „Quo Vadis” ma szansę sprawić, żeby światowi Polonusi, w przerażającej większości  nie odróżniający Lecha Wałęsy od Lecha Kaczyńskiego, nie mający zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w polskiej polityce, demonstrujący na co dzień ignorancję polityczną tak wielką, że przeciętny polski leming jawi się przy nich jako wybitny ekspert  –  zechcieli o czymkolwiek się dowiedzieć? Szczerze wątpię.

Czy w orbicie zainteresowania tego ruchu jest pomoc  Polsce w trudnym dziele pozbywania się POstkomunistycznego nowotworu? Jeszcze bardziej wątpię. Tu raczej chodzi o szansę na stworzenie kolejnej edycji spółek joint- ventures. Pomysł niezły, ale my mamy uczulenie. Cała postkomunistyczna oligarchia tak zaczynała. A potem ograbiła nas do szczętu, a potem grabiła jeszcze bardziej, a dziś grabi w majestacie prawa…

Szansa jest tylko jedna – taki polski rząd, który obejmie tę inicjatywę opieką i zapobiegnie powtórce z lat 80-90.

A żeby taki rząd mógł powstać, potrzebny jest każdy głos. Zanim więc, drodzy młodzi Rodacy, weźmiecie się za biznes, wskrzeście Polonię. Bo nie wierzę, że spośród 11 milionów (USA i Kanada) co najmniej połowa nie może mieć polskiego paszportu. I co najmniej połowa z tej połowy nie może pojechać do Komisji Wyborczej/wysłać karty  w 2015 r. (a może wcześniej?). Nie te czasy, nie ta technika. A ludzie? Okaże się, jacy.

danuta • naszeblogi.pl
fot. facebook

Reklama

Możliwość komentowania Polonia nie pomoże nam w wyborach! ☚◙◙◙ została wyłączona

%d blogerów lubi to: