■■ Piotr Walentynowicz: aż ścisnęło mnie w gardle. Coś wielkiego! Dziękuję kibicom Śląska
Wnuk Anny Walentynowicz Piotr wczoraj wieczorem obejrzał oprawę kibiców Śląska Wrocław przedstawiającą Danutę Siedzikównę „Inkę” i jego Babcię.
Przez chwilę nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa. – Aż ścisnęło mnie w gardle. Coś wielkiego! Dziękuję kibicom Śląska – powiedział łamiącym się głosem portalowi niezalezna.pl. Podobnych emocji nie kryje syn bohaterki pierwszej „Solidarności” Janusz. – Jestem bardzo wdzięczny kibicom. Dziękuje – powiedział Janusz Walentynowicz.
Kibice Śląska umieszczenie na olbrzymim transparencie wizerunków „Inki” i Anny Walentynowicz uzasadnili następująco: „Pierwsza jest fantastycznym wzorem dla młodych dziewczyn, zamordowana przez Urząd Bezpieczeństwa, druga – osobą niepoprawną politycznie, bo wskazującą kłamstwo okrągłego stołu, zginęła w zamachu smoleńskim” (za portalem FanŚląsk.com).
Analogie między życiem „Inki” i Anny Walentynowicz są liczne, a najbardziej wstrząsająca, gdy chodzi o świadectwo czasów, w których żyjemy w roku 2015, jest ta dotycząca nieznanego miejsca pochowania ich szczątków.
1 marca 2015 r. IPN ogłosił, że szczątki bohaterskiej sanitariuszki 5. Brygady Wileńskiej Danuty Siedzikówny zostały zidentyfikowane w 69 lat po jej zamordowaniu.
Tymczasem syn i wnuk Anny Walentynowicz nie wiedzą do dziś, gdzie jest ciało ich Mamy i Babci, która zginęła w Smoleńsku w 2010 r.
Były rówieśniczkami. „Inka” urodziła się w 1928 r., a Anna Walentynowicz w 1929 r. Obie nie miały łatwego dzieciństwa – wcześnie zostały sierotami. Anna Walentynowicz sierotą została nią w wieku 10 lat, „Inka” – mając 15 lat. Jej Ojciec został wywieziony do sowieckiego łagru 10 lutego 1940. Stamtąd przedostał się do armii Andersa. Zmarł w czerwcu 1943 w Teheranie. Matka, za współpracę z polskim podziemiem została aresztowana i we września 1943 r. zamordowana przez Gestapo.
Zamordowaną wyrokiem komunistycznego sądu w 1946 r. 17-letnią „Inkę” propaganda PRL nazywała bandytą i „krwiożerczą Inką”.
Annie Walentynowicz dane było długie życie i to od strajku przeciwko wyrzuceniu jej z pracy rozpoczęła się w 1980 r. Solidarność. Tydzień temu IPN wniósł akt oskarżenia w sprawie prób jej otrucia przez Służbę Bezpieczeństwa w 1981 r.
Anna Walentynowicz zginęła w Smoleńsku 10 kwietnia 2010. To, co przeżyła jej rodzina po 10 kwietnia, jest najbardziej wymownym symbolem tego, w jakim państwie dzisiaj żyjemy.
Jej dwa pogrzeby odbyły się w 2010 i w 2012 r. 21 kwietnia 2010 r. na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu odbył się pierwszy pogrzeb, w czasie którego miała zostać pochowana Anna Walentynowicz. Jej ciało trafiło do Polski w zalutowanej trumnie, której władze nie pozwoliły otworzyć.
Gdy w dwa lata później jej rodzina uzyskała wgląd do dokumentacji z jej sekcji w Moskwie, okazało się, że nic się nie zgadza. W trumnie znajdowało się ciało innej ofiary zbrodni smoleńskiej.
W wyniku ekspertyzy prokuratura wojskowa poinformowała, że jej ciało zostało zamienione z ciałem Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, pochowanej na Powązkach. Ciało tam ekshumowane pochowano w 2012 r. ponownie, jako ciało Anny Walentynowicz.
W grudnia 2013 po zapoznaniu się z kolejnymi dokumentami syn i wnuk Anny stwierdzili, że spośród 24 rosyjskich dokumentacji medyczno-sekcyjnych dotyczących 24 kobiet, które zginęły na pokładzie tupolewa, żadna nie opisuje śp. Anny Walentynowicz.
– Dokumentacja przypisana do osoby pochowanej po ekshumacjach w grobie Anny Walentynowicz nie dotyczy naszej Matki i Babci. W grobie w Gdańsku leży inna osoba – powiedział „Gazecie Polskiej” Piotr Walentynowicz.
Jak wszystko wskazuje, zbrodnia smoleńska była odpowiednikiem zbrodni katyńskiej, w czasach masowych mediów. Zaś „zgubienie” ciała Anny Walentynowicz miało być kontynuacją metody pohańbienia Żołnierzy Wyklętych, którzy nie mieli grobów, a ich anonimowe szczątki były rozrzucane na śmietniku.
Oprawa trzymana przez tysiące młodych kibiców Śląska, zapoczątkowała przywracanie godności polskiej bohaterce Annie Walentynowicz. Damie Orderu Orła Białego, przyznanego jej przez zamordowanego w Smoleńsku prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
OBEJRZYJ NIESAMOWITĄ OPRAWĘ MECZU
Piotr Lisiewicz niezalezna.pl
fot. screen You Tube
Możliwość komentowania ■■ Piotr Walentynowicz: aż ścisnęło mnie w gardle. Coś wielkiego! Dziękuję kibicom Śląska została wyłączona