■■ OFERTA DLA RADYKAŁÓW ■■
Od ludzi reżimu oczekuję jednej rzeczy:
by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni podług swoich czynów.
Słuchając deklaracji prezydenta Dudy o „odbudowywaniu wspólnoty” oraz zaproszeń pani Szydło kierowanych do „każdego Polaka, (…) i tych, którzy dokonywali innych wyborów”, zadaję sobie pytanie – jakie miejsce w planowanym scenariuszu „napraw” i „dobrych zmian” przypadnie tym, którzy „myśląc Polska”, nie chcą zacieśniać fałszywych więzi z apatrydami i domagają się wystawienia uczciwego rachunku za lata destrukcyjnej polityki reżimu?
Co stanie się z tymi, którzy nie godzą się dziś na „zasypywanie podziałów” i nie odpowiada im wspólnota z tańczącymi na grobach barbarzyńcami oraz z gronem zdrajców „jednających” nas z Putinem?
Jak mają zachować się ludzie, którzy – wbrew dogmatowi „przywracania polityce wymiaru merytorycznego”, pamiętają, że przez siedem lat doświadczaliśmy niezwykłych draństw i podłości ze strony reżimu, a wielu jego przedstawicieli ponosi osobistą odpowiedzialność za krzywdy lub śmierć naszych rodaków?
Sprowadzanie polityki do zwodniczej „merytoryczności”, jest zabiegiem mogącym zadowolić niedowarzony zwolenników opozycji lub nawet przekonać niektórych wyznawców PO. Tym, którzy widzą w III RP komunistyczną sukcesję i dostrzegają ogrom zniszczeń dokonanych przez reżim, „panele dyskusyjne” i jałowe „debaty” nie zastąpią konkretów i radykalnych rozwiązań. Ten reżim zachował zbyt wiele sił, by obawiał się partyjnych programów i drżał przed eksperckimi analizami. W położeniu, w jakim znajduje się nasz kraj, tak pojmowana „merytoryczność”, przypomina raczej zwodnicze placebo niż stanowi efektywny środek na neokomunistyczną dżumę.
Jeśli ktoś zechce argumentować, że polityczna pragmatyka rządzi się własnymi prawami i w okresie wyborczym wymaga od PiS-u „niekonfliktowych” deklaracji – wywoła we mnie tym większy niepokój. Byłby to bowiem tani machiawelizm, obliczony za doraźne cele partyjne i oszukanie wyborców. Tacy pragmatycy zapominają, że PiS nigdy nie głosił haseł obalenia III RP, zaś jego „niekonfliktowość” zawsze kończyła się porażką.
Doświadczenie wskazuje, że scenariusz koncyliacyjnych, miękkich relacji z reżimem, wcale nie musi wynikać z fortelu kalkulacji wyborczych, lecz z rzeczywistych układów i zapatrywań polityków PiS-u.
Nie pojmuję, dlaczego miałbym wierzyć, że wezwania do „budowania wspólnoty”, żałosne konwenanse wobec BK i obsadzenie kancelarii prezydenta sierotami po PZPR i UW, miałoby dowodzić intencji rozliczenia prezydentury Komorowskiego?
Skąd pewność, że śliskie deklaracje pani Szydło i zapewnienia o „potrzebie dialogu i wzajemnego rozumienia się”, są zaledwie wyborczą retoryką i nie doprowadzą dzisiejszej opozycji na manowce „konstruktywnego kompromisu”?
Kto uważa, że to obawy przedwczesne, nie odrobił jeszcze lekcji z „rehabilitacji” J. Gowina i nie chce dostrzec kontredansów ludzi opozycji wokół reżimowców z PO-PSL.
W ostatnich latach, pan Jarosław Kaczyński popełnił dość kardynalnych błędów i dał wystarczająco wiele dowodów „zmienności nastrojów”, bym słuchając oficjalnych wystąpień polityków Prawa i Sprawiedliwości, zabawiał się w czytanie między wierszami. Nie mam na to ochoty ani czasu.
Pytanie – co z tymi, którzy nie zgadzają się na miałką taktykę „modernizacji” i zamiast „dobrych zmian” chcą obalenia układu magdalenkowego, tylko pozornie wydaje się bez znaczenia. Można – kierując się logiką wyznawców i „niezależnych” żurnalistów -zaliczyć tych ludzi do grona „radykałów i defetystów”, okrzyknąć prowokatorami, lub skazać na zamilczenie, ale obawiam się, że będą to rozwiązania nieskuteczne. Sprzeciw wobec ugodowych rozwiązań wyraża dziś zbyt wielu wyborców PiS, a jeszcze więcej liczy na dogłębne oczyszczenie życia publicznego i elementarną sprawiedliwość. Po ośmiu latach antypolskich rządów, po setkach afer, oszustw i zamachu smoleńskim, wielu uczciwych ludzi ma prawo odczuwać determinację i oczekiwać podjęcia zdecydowanych działań.
Tym bardziej, gdy pamiętają jedno ze sztandarowych haseł PiS – „Polacy zasługują na więcej”.
Tym, którym III RP nadal jawi się jako kraj prawa i demokracji, wystarczą zapewne akademickie dyskusje i blichtr partyjnych konwentykli. Jak długo – zależy od stopnia otumanienia.
Jeśli takich oczekiwań nie można bagatelizować, już dziś panie i panowie z Prawa i Sprawiedliwości powinni poważnie pomyśleć o „ofercie” dla „kontrowersyjnych radykałów” i w miejsce bełkotliwych (acz politpoprawnych) dywagacji, udzielić jasnych odpowiedzi na zasadnicze pytania:
– czy i jak zamierzają dokonać polityczno-prawnej oceny rządów PO-PSL i prezydentury B. Komorowskiego?;
– czy słowa Jarosława Kaczyńskiego z lipca 2010 roku – „Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych. Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę” – nadal wytyczają granicę moralnego konsensusu, czy też stały się już nieaktualne?;
– jakie miejsce w polityce nowego prezydenta i nowego rządu zajmie sprawa zamachu smoleńskiego i co uczynią te ośrodki dla wyjaśnienia okoliczności tragedii oraz ukarania inspiratorów, sprawców i popleczników?;
– czy i w jaki sposób nowe władze chcą podjąć walkę z wrogą działalnością ośrodków propagandy (zwanych dziś „mediami III RP”) i jak zamierzają oczyścić życie publiczne z obecności ruskich rabów i zgrai antypolskich „autorytetów”? ;
– jakie kroki zostaną podjęte w celu stworzenia polskiego wymiaru sprawiedliwości – a wcześniej ukarania sędziów i prokuratorów wysługujący się reżimowi oraz rozbicia prawniczych klanów, wywodzących się z czasów „socjalistycznej praworządności”?
Te i wiele innych pytań, powinny być zadane ludziom chcącym uchodzić za naszych reprezentantów. Jeśli politycy PiS nie potrafią lub nie chcą sformułować takiej „oferty” , nie powinni się dziwić, gdy „twardy” elektorat rozpłynie się wśród neoesbeckich „alternatyw politycznych” lub porzuci oczekiwania związane z partią Kaczyńskiego i pójdzie drogą długiego marszu.
Gdyby ktoś dociekał – coś się Pan tak przyczepił „idącej ku zwycięstwu” partii opozycyjnej i tylko w nią wymierza ostrze krytyki – odpowiem po raz dziesiąty: wymagam od tych, z którymi wiąże nadzieję, krytykuje tych, których poważam i cenię. Są tego warci.
Od ludzi reżimu oczekuję jednej rzeczy: by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni podług swoich czynów. Po tym, co wiemy już na ich temat, kierowanie postulatów lub słów krytyki, uważam za uwłaczające i niegodne człowieka rozumnego. Takie relacje można okazywać osobom, które zasługują na zainteresowanie, nigdy zaś tym, którymi zaledwie się gardzi.
Aleksander Ścios • bezdekretu.blogspot.de
fot. facebook
Możliwość komentowania ■■ OFERTA DLA RADYKAŁÓW ■■ została wyłączona