■■ Niech pan skasuje to referendum
Referendum zarządzone przez Bronisław Komorowskiego jest bez sensu.
Panie prezydencie, niech je pan odwoła
i zaoszczędzi nam wszystkim wydatku rzędu 100 mln zł.
Pytanie o wprowadzenie zasady rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika jest w ogóle bez sensu, bo ta zasada już w prawie polskim obowiązuje.
Pytanie o utrzymanie dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych też do najmądrzejszych nie należy, bo jeśli obywatele opowiedzą się przeciw utrzymaniu obecnego systemu, to nadal nie będzie wiadomo, w jaką stronę należy go zmienić. Kasując publiczne dotacje dla partii? Zmieniając je? A jeśli zmiana, to w jaki sposób? Wprowadzając odpis podatkowy?
Najbardziej sensowne wydaje się pytanie o JOW-y. Ale i tu można mieć poważne wątpliwości.
Po pierwsze, jeśli JOW-y, to jakie?
Z głosowaniem jednoturowym czy dwuturowym?
A może z głosem alternatywnym (model australijski)?
Albo może rozwiązanie pośrednie, tj. wybory większościowe z wielomandatowymi okręgami, z których do parlamentów wchodziłoby kilku kandydatów z najlepszymi wynikami (model irlandzki)?
Po drugie, załóżmy, że we wrześniowym referendum Polacy uznają, że chcą JOW-ów i że wyniki referendum będą wiążące. Dojdzie wówczas do kolizji z normą konstytucyjną, która mówi, że wybory do Sejmu są proporcjonalne.
Czy wyniki referendum będą wówczas nakazywały zmianę Konstytucji? Próba odpowiedzi na to pytanie musi wprowadzać w konfuzję, bo przecież Konstytucja przewiduje tryb zmiany samej siebie, ale nie na skutek uprzedniego referendum. Dlatego sensowność pytania we wrześniowym referendum o JOW-y jest mocno wątpliwa także pod względem formalnym.
Problemy te wiążą się zapewne z okolicznościami, w jakich prezydent Bronisław Komorowski ogłaszał referendum. Było to po przegranej pierwszej turze, w której niespodziewanie wysoki wynik osiągnął propagator JOW-ów Paweł Kukiz. Pośpiech, wynikający wyraźnie z chęci pozyskania elektoratu Kukiza, wpłynął na niską jakość prawną postępowania prezydenta.
Jest jeszcze propozycja wprowadzenia do referendum nowych pytań (o wiek emerytalny, posyłanie 6-latków do szkoły i lasów państwowych). Pytania te byłyby sensowniejsze, ale ich poddanie pod wrześniowe głosowanie w referendum jest co najmniej bardzo trudne, a być może w ogóle niemożliwe.
Mamy więc mieć referendum bezsensowne i wątpliwe pod względem formalnym, konstytucyjnym.
Czy można to jeszcze odkręcić, czyli odwołać referendum? Opinie specjalistów nie są tu zgodne, ale skoro prezydent zarządza referendum, to prezydent (nawet jeśli jest to już inna osoba) może je także odwołać, prawda? Rola Senatu jest tu drugorzędna, bo jego zgoda to przecież jeszcze nie nakaz przeprowadzenia referendum.
Trzeba też założyć, że prawo jest racjonalne.
Że nie każe bez sensu wyrzucać w błoto 100 milionów złotych.
Panie prezydencie, niech nam pan tego oszczędzi.
Jarosław Dudała • gosc.pl
fot. lle24.pl
Możliwość komentowania ■■ Niech pan skasuje to referendum została wyłączona