■■ Olaf Henkel o stosunkach polsko-niemieckich: „To takie małżeństwo z rozsądku. Merkel to mniejsze zło na tle „rozumiejących Rosję” z SPD i kochających imigrantów Zielonych”
Polacy powinni zawsze pamiętać o tym, że za politykę imigracyjną, i za szereg innych rzeczy, które ich tak drażnią, odpowiada niemiecki rząd, a nie Niemcy jako naród. Wielu zwykłych Niemców myśli tak jak Polacy. Im też się nie podoba polityka Berlina — mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” Hans-Olaf Henkel, niemiecki przedsiębiorca i polityk, były prezes Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI), europoseł „Sojusz dla Postępu i Przełomu” (ALFA), należącego do frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR).
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan wizytę prezydenta RP Andrzeja Dudy w Berlinie z okazji 25-lecia traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy? Śledząc niemieckie media można odnieść wrażenie, że relacje polsko-niemieckie są obecnie bardzo złe. Gazety za Odrą oskarżają rząd PiS o „ożywianie antyniemieckich resentymentów i mitów”. Słusznie?
Hans-Olaf Henkel: Relacje rzeczywiście nie są obecnie najlepsze. O antyniemieckiej nagonce w Polsce nie może być jednak mowy, mimo kilku nietaktownych wypowiedzi polskich polityków. Prezydent Andrzej Duda zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Jego wystąpienia – u prezydenta Gaucka i kanclerz Merkel – były wyważone i mądre. Mówił o konieczności współpracy obu krajów. Polski prezydent nie należy zresztą do tych, którzy są wrogo nastawieni do Niemiec. Wręcz przeciwnie. Polacy powinni zresztą zawsze pamiętać o tym, że za politykę imigracyjną, i za szereg innych rzeczy, które ich tak drażnią, odpowiada niemiecki rząd, a nie Niemcy jako naród. Wielu zwykłych Niemców myśli tak jak Polacy. Im też się nie podoba polityka Berlina. Kryzys imigracyjny to problem niemieckich elit, które nie umieją go rozwiązać.
To znaczy, że jest szansa na poprawę relacji?
Ci polscy politycy, których osobiście znam, są realistami, i to bez wyjątku. Stąpają twardo po ziemi. Rząd Merkel to z punktu widzenia Polski trudny partner, ale alternatywy są jeszcze gorsze. No bo kogo my tam mamy? „Rozumiejących Rosję” z SPD oraz Zielonych, którzy prowadziliby jeszcze bardziej liberalną politykę imigracyjną niż obecna władza w Berlinie. Jedni i drudzy popierają także pogłębienie integracji europejskiej. To oni najgłośniej krytykują zresztą rząd PiS. Merkel jest tu mniejszym złem. Dlatego Warszawie w zasadzie nie pozostaje nic innego, niż ułożyć się, nawet jeśli chłodno i na dystans, z Berlinem. Zawrzeć takie małżeństwo z rozsądku. Jedyni, którzy popierają Polskę beż najmniejszych zastrzeżeń, to my, partia ALFA. Ale jest nas zaledwie pięciu w europarlamencie. Niewiele możemy zdziałać. Ale należymy do frakcji EKR razem z PiS, i w ramach naszych możliwości, bronimy polskiego rządu.
Jeśli dojdzie do Brexitu z tym może być koniec, bo frakcja EKR bez Brytyjczyków prawdopodobnie się rozpadnie…
Moim zdaniem takiego zagrożenia nie ma. Dwie trzecie Brytyjczyków należących do frakcji EKR jest przeciwnych wyjściu Londynu z UE, a jedna trzecia jest za. Jeśli dojdzie do „Brexitu”, w co zresztą nie wierzę, wówczas Torysi w PE, ci euroentuzjastyczni oraz eurosceptyczni, dalej będą ze sobą współpracować. Dopiero w 2019 r., gdy skończy się ta kadencja europarlamentu może się to zmienić, bo Wielkiej Brytanii wtedy już nie będzie w UE. Ale do tego pozostało jeszcze trochę czasu. Nie ma więc powodu do paniki. Jeszcze wiele wspólnie zdziałamy.
Może odnieść wrażenie, że Komisja Europejska trochę odpuściła Polsce przed referendum nad „Brexitem”, w każdym razie jeśli chodzi o procedurę praworządności. To celowa taktyka, by nie wzmacniać na wyspach eurosceptycznych tendencji?
Też to zauważyłem. Inaczej zresztą wytłumaczyć dlaczego jak dotąd wręcz nadgorliwi Juncker i Timmermans nagle stawiają na dialog i porozumienie. Niedawno rozmawiałem na ten temat z szefem PE Martinem Schulzem. Powiedziałem mu, że nie podoba mi się nagonka na rząd PiS i ciągłe debatowanie coraz to kolejnych rezolucji na temat sytuacji w Polsce w PE, które ostatnio wyrastają jak grzyby po deszczu. Powiedziałem mu, że jako frakcja EKR przeciwstawiamy się tej inkwizycji. Bo tak należy to nazwać. Powiedziałem mu, że nie można ciągle robić pokazówki z Polaków. Niewiele to niestety pomogło. Demokracja w Polsce ma się dobrze, jest wręcz wzorowa. Reszta Europy powinna uczyć się od Polaków zamiast im ciągle mówić co mają robić. Szczególnie niemieccy politycy nie powinni pozwalać sobie na pouczanie Polaków. Wiele zawdzięczają Polakom, choćby upadek muru Berlińskiego. Gdy myślę o demokracji, o walce o wolność, to myślę o Popiełuszce, o Janie-Pawle II, o Solidarności. Za to Polacy zasługują na szacunek.
Aleksandra Rybińska • wpolityce.pl
fot. afd-bw.de / wPolityce.pl
Możliwość komentowania ■■ Olaf Henkel o stosunkach polsko-niemieckich: „To takie małżeństwo z rozsądku. Merkel to mniejsze zło na tle „rozumiejących Rosję” z SPD i kochających imigrantów Zielonych” została wyłączona