■■ Mirosław Kokoszkiewicz: Koniec kasty właścicieli III RP jest bliski ■■
Jak bezkarnie oszukać i okraść polski naród oraz stworzyć w założeniu nieusuwalną kastę właścicieli III RP, która mimo zaprowadzenia demokratycznych reguł gry będzie de facto nieusuwalna? To było tak naprawdę główne zadanie organizatorów tak zwanej transformacji ustrojowej ’89 r. Istniał tylko jeden sposób stworzenia takiej fasadowej sterowanej demokracji, i polegał on na sile propagandy.
Właśnie dlatego media postanowiono urządzić na wzór zakładowego radiowęzła z czasów komuny, w którym będzie dominował jedyny słuszny przekaz, a promowani i przedstawiani jako autorytety będą współcześni następcy przodowników pracy socjalistycznej. Dlatego przy „okrągłym stole” w podzespole do spraw środków masowego przekazu naprzeciwko drużyny Jerzego Urbana ze strony rządowej zasiedli: Adam Michnik, Marcin Król, Jan Dworak i Helena Łuczywo. Jak widzimy, złodziejski plan Sorosa, do firmowania którego najęto Balcerowicza, miał także swoich specjalistów od propagandy, bo przecież Michnik i Łuczywo to „Gazeta Wyborcza”, prof. Marcin Król przewodniczy radzie Fundacji Batorego założonej przez Sorosa, a Dworak stoi na czele KRRiT.
Wymienione towarzystwo tkwi na wyznaczonych posterunkach od niemal trzydziestu lat i przez ten czas zużyło się do tego stopnia, że przypomina już tylko stare, dziurawe wojskowe kalesony z pourywanymi trokami. Trzeba o tym pamiętać, kiedy zastanawiamy się nad ostatnim ruchem Sorosa, czyli oficjalnym wkroczeniem ze swoimi pieniędzmi do Agory. Soros zauważył, że urządzony niemal trzy dekady temu jego „postępowy” zakładowy radiowęzeł charczy i trzeszczy, a na dodatek w niektórych wydziałach polscy robotnicy pozakładali swoje własne niezależne radiowęzły z treściami, które im bardziej odpowiadają. Odzywają się liczne głosy, że Agora co prawda zyska finansowo, ale już bezpośrednio kojarzona z Sorosem, wiele straci wizerunkowo. Ile może stracić, skoro ten wizerunek i tak już jest bardzo kiepski, o czym świadczy stały spadek sprzedaży „Wyborczej”? Są i tacy, którzy twierdzą, że postępactwo właśnie otrzymało postrzał w kolano. Myślę, że lewacy w końcu pojęli, że tym razem zwycięstwo prawicy to nie jest zwykły wypadek przy pracy, którego skutki da się szybko odwrócić. Coś mi się zdaje, że sitwa zrozumiała, iż jej sytuacja jest na tyle zła, że trzeba przygotować się na coś w rodzaju chińskiego komunistycznego „długiego marszu”, rozpoczętego po wydostaniu się z okrążenia wojsk Czang Kaj-szeka.
Dzisiaj jedynym pomysłem na walkę z prawicowym rządem jest Nowoczesna i KOD, nieudolnie ucharakteryzowany na oddolny ruch społeczny, ale i tu pojawia się problem. Pozbawiony charyzmy i energii alimenciarz Kijowski coraz bardziej staje się kulą u nogi i ludzie Sorosa chcieliby go zastąpić kimś innym. Z braku odpowiedniego kandydata i bardzo krótkiej ławki rezerwowych postawiono na Frasyniuka, który przewinął się już przez wszystkie mutacje Unii Wolności. Posłuchajmy, jak szofera Władka stręczył na antenie RMF FM kolejny człowiek Sorosa, prezes zarządu Fundacji Batorego Aleksander Smolar: Po pierwsze, uważam, że Mateusz Kijowski ma język niepolemiczny i prawie nigdy to, co on powiedział, nie raziło mnie czymkolwiek. Uważam, że jest bardzo dobry. […] Jedyną inną osobą, którą ja widzę i która w sposób oczywisty zaczyna w KOD-zie funkcjonować, jest człowiek znany od dawna, ale jedyny przywódca robotniczy jeszcze z Solidarności, który przetrwał i którego wypowiedzi fascynują – to jest Władysław Frasyniuk, mówiąc prawdę.
Czy Smolar naprawdę ma Polaków za głupców, którzy już zapomnieli, że inicjatorami powołania Nowoczesnej, na której czele stoi „kapciowy” Balcerowicza, Ryszard Petru byli: Frasyniuk, Olechowski (TW „Must”) i tenże Balcerowicz? Czyżby pogrobowcy Unii Wolności chcieli już otwarcie kierować nie tylko Nowoczesną, ale i KOD-em, który usiłowali do tej pory ukazywać jako przedstawiciela zbuntowanych mas? Plan obsadzenia wszystkich salonowych drużyn wyeksploatowanymi oldbojami z krótkiej ławki rezerwowych nie może się udać, a z kolei nieco młodszy narybek jest marnej jakości, co widać po żałosnym Petru i jego przybocznych infantylnych psiapsiółkach z dawnej UW, Gasiuk-Pihowicz i Lubnauer.
Jak widzimy, ekspozytura Sorosa w Polsce dzisiaj nie posiada potencjału i pozostał jej jedynie ten nieposkromiony dziki apetyt na Polskę, zaś sam Soros zaczyna przypominać Hitlera ze starej przedwojennej karykatury, na której wódz III Rzeszy rozwierał szeroko paszczę, usiłując połknąć globus.
Patrząc dziś na Michnika i spółkę, przychodzą do głowy te oto słowa Magdaleny Samozwaniec: Człowiek na starość przypomina emerytowanego aktora, który siedzi na widowni i smętnie spogląda, jak jego ulubione role gra kto inny.
Mirosław Kokoszkiewicz • warszawskagazeta.pl
Możliwość komentowania ■■ Mirosław Kokoszkiewicz: Koniec kasty właścicieli III RP jest bliski ■■ została wyłączona