■■ Joanna Duda-Gwiazda: Państwo polskie wraca do obywateli

Posted in ■ aktualności, ■ historia, ■ odkłamujemy HISTORIĘ, ■ wywiady, Gwiazda Joanna Duda by Maciejewski Kazimierz on 26 listopada 2016

Z Joanną Dudą-Gwiazdą, jedną z legend „Solidarności”, działaczką WZZ Wybrzeża, członkiem Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” w latach 1980-1981, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Rada Ministrów zajęła się przygotowanym przez MSWiA projektem nowelizacji tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Jak zaznaczył minister Błaszczak, emerytury i renty wciąż pobiera ponad 32 tysiące byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. To armia ludzi…

– I straszny skandal. To wprost niewiarygodne, że ludzie, którzy walczyli z suwerennością Polski, z niepodległością i z demokracją, że ci ludzie przez tyle lat po upadku systemu komunistycznego są nadal utrzymywani przez społeczeństwo.

Dlaczego tak późno dokonuje się to naprawianie?

– To wynika z faktu, że przez wiele lat polskie społeczeństwo wybierało do władzy ludzi – spadkobierców Okrągłego Stołu, którzy nie tylko nie zabiegali o pozbawienie komunistycznych notabli i funkcjonariuszy UB i SB zbrojnego ramienia tzw. władzy ludowej wysokich apanaży, ale wręcz konserwowali stary układ. Pyta pan, dlaczego tak późno, ale dopiero teraz społeczeństwo w ubiegłorocznych wyborach dało mandat do sprawowania władzy – choć też w ograniczonym zakresie, bo Prawo i Sprawiedliwość nie ma większości konstytucyjnej, ale to właśnie ten rząd próbuje przywrócić właściwe znaczenie symbolom naszej niepodległości i odbudować państwo, które na przestrzeni lat nie wywiązało się ze swoich powinności wobec własnych obywateli. W okresie PRL-u bezpieka trzymała w szachu ludzi i choć system już dawno upadł, to dawni funkcjonariusze aparatu represji pozostali i dzisiaj wielu z nich w dalszym ciągu jest utrzymywanych przez państwo polskie. I to jest nienormalne.

Podczas gdy działacze opozycji komunistycznej byli represjonowani, tracili pracę i dziś mają niskie emerytury, to funkcjonariusze PRL-owskich służb wciąż mają się dobrze. Gdzie szukać przyczyn tego chorego stanu rzeczy?

– Przyczyn tego stanu rzeczy trzeba szukać w przeszłości. Dzisiaj opozycja podnosi larum, co to będzie za jakiś czas z emeryturami, ale zapomina się o planie Balcerowicza, który doprowadził do zapaści polskiej gospodarki i przez długi czas ogromna rzesza ludzi nie miała pracy i teraz nie ma lat tzw. składkowych. Ja miałam to szczęście, że kiedy wyszłam z obozu internowania, to mogłam powrócić do pracy, bo Wałęsa ze swoją ekipą wyrzucił mnie z Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” 29 listopada 1981 r. Wówczas powróciłam do Centrum Techniki Okrętowej i zostałam internowana jako pracownik CTO. Po zwolnieniu z internowania 22 lipca 1982 r. mogłam wrócić do pracy i dzięki temu miałam z czego żyć oraz mój mąż Andrzej, po wyjściu na wolność, po amnestii w 1984 r. Natomiast moje koleżanki, które w chwili wprowadzenia stanu wojennego były na etatach związkowych, po wyjściu z internowania trafiały wprost na bezrobocie. To dotyczyło działaczy NSZZ „Solidarność”, ale szeregowi członkowie „S”, którzy przyczynili się do tego, że Ruch Społeczny skutecznie organizował społeczeństwo przeciwko reżimowej władzy, to wielu z nich niestety straciło pracę, co oznaczało brak stażu i okresu składkowego. I dzisiaj, kiedy podnoszą się głosy, czy i skąd w przyszłości będziemy mieli emerytury i jak wysokie oraz czy w związku z tym nie tylko nie skrócić, ale wręcz wydłużyć czas pracy i wiek przejścia na emeryturę, to tu jest podstawowa przyczyna.

Jaki sygnał tą ustawą dezubekizacyjną państwo polskie wysyła dziś do obywateli?

– To jest oznaka powrotu państwa po długiej nieobecności. Państwo polskie wraca tam, gdzie powinno zawsze być. Mamy wielką nadzieję, że znów będziemy mieli państwo, które będzie służyć swoim obywatelom, a nie dbać o interesy tych, którzy to państwo rujnowali. Oczywiście pojawiają się głosy, dlaczego nie zrobiono tego wcześniej, czy lepiej przypomnę głosy przedstawicieli rządu PO – PSL, którzy przy ośmiorniczkach o Polsce mówili, że to „…, … i kamieni kupa”. Przez ostatnie osiem lat mieliśmy rujnowanie państwa na różnych płaszczyznach i dzisiaj nie jest tak łatwo odbudować filary państwa, żeby było sprawiedliwe i dobrze zorganizowane. Mamy jednak nadzieję, że to się uda. I ten projekt tzw. ustawy dezubekizacyjnej to jest wyraźny sygnał, że nasze państwo wraca.

W 2009 r. z inicjatywy Platformy została uchwalona tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżająca emerytury ok. 25 tysiącom osób z cywilnych służb specjalnych PRL i dziewięciu członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego odpowiedzialnej za wprowadzenie stanu wojennego. Tyle że nie objęła ona rent inwalidzkich, na które pouciekała część byłych funkcjonariuszy reżimowego państwa. Czyli co, to była fikcja?…

– Oczywiście, że to była fikcja. Trudno uwierzyć w to, że poprzednia władza, która była tak restrykcyjna wobec ludzi słabych, nagle okazywała się tak naiwna wobec oprawców reżimowego PRL-owskiego systemu, żeby nie przygotować kompleksowo ustawy skutecznie pozbawiającej ich wysokich apanaży. Inna sprawa, że dawni funkcjonariusze UB, SB itd., kiedy widzieli, że grunt wali się im pod nogami, to wówczas uciekali do Wojska Polskiego i tam byli instalowani. To było szczególnie niebezpieczne, bo kadry bezpieki w armii stwarzały poważne zagrożenie dla kraju i jego obywateli. Co ważne, projekt ustawy dezubekizacyjnej przygotowany przez obecne MSWiA nie pozwala, aby ci spryciarze nadal byli uprzywilejowani. Uznano, że za służbę na rzecz totalitarnego państwa przyjmuje się służbę od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. i oprócz funkcjonariuszy SB, jednostek ministerstwa bezpieczeństwa publicznego i ministerstwa spraw wewnętrznych obniżka emerytur i rent dotyczyć będzie także osób, które służyły w jednostkach MON, w tym m.in. Wojskowej Służbie Wewnętrznej i Wojskach Ochrony Pogranicza.

Jednak czy ustawa, która odbiera przywileje i wysokie emerytury oprawcom, może być uznana za sprawiedliwą, jeśli w ślad za nią nie pójdą rekompensaty dla ofiar komunizmu?

– Te rekompensaty zależą od możliwości państwa, bo ludzi pokrzywdzonych przez PRL i jego służalców jest cała masa. Przypomnę tylko, że w pierwszym okresie realizacji wspomnianego przeze mnie wcześniej programu Balcerowicza – czyli zwijania polskiej gospodarki – dziennie pracę traciło kilka tysięcy ludzi. I to nie było tak, że ci ludzie, tracąc pracę w jednym miejscu, mogli ją znaleźć w innym, bo likwidowano fabryki lub oddawano je w obce ręce. I właściwie dopiero teraz zaczyna się odbudowywać polski przemysł. Po 1989 r. wpuszczono do polski obcy kapitał, powstała cała masa super- i hipermarketów i dzisiaj nasza młodzież nie ma żadnych perspektyw, bo trudno za szczyt marzeń uznać pracę w markecie na kasie. Kiedy ja kończyłam studia, a było to za czasów komuny, to miałam ambitny plan, że zostanę projektantem statków, i zostałam. Tyle że dzisiaj polskich statków już nie ma, bo nie ma przemysłu okrętowego, który był naszą chlubą, a został wykolejony przez poprzednią władzę. I to, co robi dziś rząd PiS, to również likwidacja strefy wykluczenia, dlatego mam nadzieję, że te działania spowodują, że rozwarstwienie społeczne, do którego wydatnie przyczyniły się rządy koalicji PO – PSL, w sumie spowodują, że różnice w zarobkach, które dzisiaj są bardzo duże, się zmniejszą.

Projekt ustawy dezubekizacyjnej przywraca elementarną sprawiedliwość społeczną – mówiła premier Beata Szydło. Długo trzeba było czekać…

– Niestety, trwało to aż ponad 26 lat, to rzeczywiście bardzo długo. Trzeba było aż pokolenia, żeby coś zaczęło się zmieniać. Oczywiście była iskierka, kiedy po raz pierwszy władzę w Polsce przejęło PiS, ale to był – jak pamiętamy – bardzo krótki okres, bo formacja ta nie miała większości, aby móc rządzić samodzielnie, a towarzystwo koalicyjne też było, oględnie mówiąc, nieciekawe, stąd niewiele udało się wtedy zrobić. Teraz jest czas, w którym należy powyjaśniać wszystkie afery, mądrze rządzić i w miarę możliwości ponaprawiać wszystkie krzywdy społeczne.

Tyle że tak ciężko to idzie…

– Idzie jak po grudzie, bo opór materii jest ogromny, a ponadto nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mam nadzieję, że polskie społeczeństwo, choć po tragedii smoleńskiej podzielone, dzisiaj w coraz większym zakresie wspiera i będzie jeszcze mocniej wspierać obecny rząd premier Beaty Szydło i prezydenta RP Andrzeja Dudę. To da PiS-owi legitymację do przeprowadzenia kolejnych dobrych, głębokich zmian już zapoczątkowanych w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki • naszdziennik.pl
fot. Marek Borawski / Nasz Dziennik

Reklama

Możliwość komentowania ■■ Joanna Duda-Gwiazda: Państwo polskie wraca do obywateli została wyłączona

%d blogerów lubi to: