■■ O co gra JotKa?

Posted in ■ aktualności, ■ historia, ■ odkłamujemy HISTORIĘ by Maciejewski Kazimierz on 28 grudnia 2016

Każdy doświadczony polityk wie, że władza się zużywa – kwestia tylko tempa, w jakim przebiega skorodowanie rządzących.

Jarosław Kaczyński nie ma dziś przywództwa z przełożeniem na zmianę konstytucji, której jakość i ranga mogłyby zaspokoić jego najgłębsze aspiracje – dawno zaprojektowane, dalekosiężne plany polityczne. Wystarczy tylko odświeżyć sobie lektury jego książek z okresu tuż po tzw. transformacji (czyli po okrągłostołowej zmowie sprzedawczyków rozmaitej maści i proweniencji), a wówczas łatwo spostrzec jak one brzmią proroczo: ergo – da się z nich wywieść cele, jakie sobie stawiał już wtedy ich autor. Ostrzegał przed najgorszym z wariantów, jakim mogła pójść wtedy Polska bez dekomunizacji, rysował destrukcyjne skutki zadekretowanej przez Mazowieckiego tzw. czarnej kreski, „krakał hiobowo”…

Powtórzmy – JK jest dziś dopiero na dobrej drodze, by zmienić Polskę w państwo prawdziwie suwerenne. Mozolnie i cierpliwie przygotował grunt do takiej reinkarnacji (mam tu na myśli odniesienie do II Rzeczypospolitej), ale czasu ma już niewiele: z uwagi na obecne liczne uwarunkowania polityczne (o czym nieco było na wstępie), ale też – trochę to niegrzeczne, więc z góry przepraszam – z racji własnej metryki, bo przecież człowiek nie jest z żelaza, w dodatku, jak w jego przypadku, tak doświadczonym losowo, ze stali inox.

Co może teraz zrobić dla Polski PiS? A konkretnie: Prezes tej partii? Poprawić byt obywateli? OK. 500+ czy zwiększenie przystępnego budownictwa mieszkaniowego są tutaj przykładami najbardziej godnymi uwagi. Zawrócić destrukcyjne procesy, które niszczyły kraj nie tylko gospodarczo, ale biologicznie, spychając naród w jakąś substancjalną i duchową przepaść? Tak. Choćby przywrócenie wieku emerytalnego czy reforma szkolnictwa na poziomie średnim.

Jednak najważniejsze „przełożenie wajchy” w kierunku autonomicznej państwowości, jakie trzeba koniecznie wykonać, a co musi właśnie zrobić Wódz klasy Opatrznościowego Męża Stanu, to niezbędna, szybka zmiana konstytucji. A tego, jak już widzimy, nie da się zrobić w obecnym układzie parlamentarnym. Zero szans, kiedy mamy do czynienia, poza posłami z Kukiz15, z „totalitarną opozycją”, a właściwie z warchołami. Musiałyby zostać przeprowadzone nowe wybory do sejmu.

A bez nowej konstytucji złogi postkomunistyczne, bezczelny jurgielt i globalistyczno-kapitałowe pompy ssące są nie do zlikwidowania. Widać jak na dłoni, że „dobrej zmianie” stoi na drodze głównie ustrój sądowniczy, a przez wielu ekspertów wskazywany jest także system wyborczy (partyjniactwo, zamknięcie się na JOW-y). Mafijne lub wręcz antypolskie siły zła mają takie umocowanie w obecnej konstytucji sprokurowanej przez Czerwonego Kwaśniewskiego, że bez napisania od nowa Ustawy Zasadniczej każdy decydujący krok ku lepszej przyszłości Polski to jedynie dreptanie w miejscu. JK stoi na którymś z wyższych stopni ruchomych schodów, może już nawet na jakimś w miarę mocnym podeście, skąd lepiej widać, ale gdy próbuje dać stopę wyżej, co chwilę jego wrogom udaje się włączyć głośny alarm, by zadziałał z automatu bieg wstecz. Jest to bardzo uciążliwe, a w perspektywie, o jakiej piszę, czyli zmianie ustrojowej poprzez nową konstytucję, beznadziejne.

A – jako się rzekło – czas nagli. Bowiem podgatowka do zbudowania od fundamentów dobrze trybiącej struktury państwowości w oparciu o suwerenny naród została już zrobiona: mam tu na myśli odcięcie ruskich serwerów od urn wyborczych. No i oczywiście wspomniane socjalne pociągnięcia zjednujące Prawu i Sprawiedliwości powszechny, potencjalny elektorat. Efekt: władza ma 47% poparcia – opozycja 27%. Takiego wyniku za jakiś czas może już nie być.

Zatem teraz trzeba zrobić wszystko, żeby rozpisać nowe wybory. Dlatego Jarosław Kaczyński (nawet nie osobiście, ale poprzez swoich „żołnierzy”) gra twardziela w zwarciach, podgrzewa konflikt z opozycją, idzie buńczucznie na konfrontację, wchodzi w pułapki prowokacji, godzi się na zamęt totalnych destruktorów, spokojnie reaguje na anarchię. Z lisim uśmieszkiem wpuszcza szczura do klatki („sejmowej”): „Wybierzcie sobie reprezentanta!”, by się kundle pozagryzały. Żeby nie powtarzać elementów tej strategii podaję odnośnik do tekstu sprzed paru dni. Z takiej perspektywy skutki i koszty bieżące wydają się do zniesienia, zważywszy na szczytne cele.

Już widać, że role są rozpisane wg zasady zły i dobry policjant. Ten drugi to Prezydent; kiedy przyjdzie odpowiedni moment ogłosi rozwiązanie sejmu i zarządzi nowe wybory.

Były premier gra o stawkę swego życia, ale też o każdego z nas – w sensie – o Wielką Polskę! Chce, bo musi, drugi raz otworzyć śluzę, by wejść do tej samej, ale jakże już odmiennej, niż przed 9-ciu laty, rzeki (Orbán robił to kilka razy, aż się udało!). Wszystko wskazuje na to, iż kalkuluje, zdaje się słusznie, że tym razem na pewno bez większego ryzyka. Ma za sobą przede wszystkim Antoniego Macierewicza jako przywódcę armii, bazy amerykańskie nad Wisłą, spory nowy elektorat pogrupowany w planktonowych organizacjach przedstawiający się jako ewentualna przyszła konstruktywna opozycja.

W dodatku zważywszy, że silni zagraniczni wrogowie niezwasalizowanej Polski są dziś w bardzo trudnej sytuacji. Mam tu na myśli Brukselę, a właściwie decyzyjny Berlin. Zaabsorbowani islamskim zagrożeniem stwarzają szansę wybicia się Polsce na faktyczną niepodległość.

Z Naczelnikiem na czele, który napisze wg siebie, czyli zgodnie z parnasem Ducha i Idei, nareszcie wolnościową, demokratyczną konstytucję. Z gruntu propolską. Jakże przez wielu patriotów wyczekiwaną!

Zygmunt Korus • naszeblogi.pl
fot. Przemysław Piątkowski / PAP

Reklama

Możliwość komentowania ■■ O co gra JotKa? została wyłączona

%d blogerów lubi to: