■■ Janusz Szewczak o zaproszeniu Polski na G-20 ■
To wielkie wydarzenie! Skończył się czas poklepywania po plecach i prowadzenia za łokieć po czerwonym dywanie
Mamy szansę pokazania światu, że warto wrócić do pewnych tradycyjnych wartości, pewnych rozwiązań, które świat zarzucił. Neoliberalny, lewicowy model elit światowych nie sprawdził się, tak dalej nie da się utrzymać ładu społecznego i zapewnić rozwoju nowym pokoleniom. Należy powrócić do tego, o czym my zaczynamy mówić, czyli wspólnoty narodowej, idei wartości chrześcijańskich i prawdy. Ta skala kłamstw, manipulacji światowych elit, nie tylko gospodarczych, ale i politycznych jest tak duża, że to wszystko zmierza do jakiejś katastrofy. Pomysłem na reset może być jakiś konflikt zbrojny o dużej skali — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Janusz Szewczak.
wPolityce.pl: Co daje nam obecność na szczycie G-20? Mamy na co liczyć?
Janusz Szewczak: To na pewno wielkie wydarzenie. Poprzedni wicepremier rządu PO-PSL reprezentował nas na tajnej Grupie Bilderberg, gdzie kompletnie nie wiemy o czym rozmawiano, bo owiane jest to wielką tajemnicą. Tymczasem wicepremier Morawiecki udaje się na spotkanie z najważniejszymi politykami i najsilniejszymi krajami świata. To prawda, że różne kraje są zapraszane na te szczyty, ale tym razem to jednak my zostaliśmy tam zaproszeni.
O czym to świadczy?
Że nas doceniono. Świat jest w bardzo kulminacyjnym i kruchym momencie dlatego, że stajemy w obliczu nieprawdopodobnych zagrożeń i to nie tylko w Unii Europejskiej. To jest kwestia walki o globalne wpływy na świecie, o dominację handlową, wojny walutowe, a także cyberataki na poszczególne kraje i na systemy zarządzania w tych państwach. Trwa wielki, niezamknięty i nieopanowany, tlący się nadal kryzys finansowo- bankowy na świecie. Sektory bankowe niektórych krajów są na pograniczu kolejnego wielkiego kryzysu. Jest nierozwiązana sprawa wzrostu gospodarczego. Docierają sygnały o spadku aktywności przemysłowej w Japonii, we Włoszech, Francji, również w przemyśle niemieckim, co nas bardzo interesuje.
Te tematy pojawią się na szczycie?
Na pewno. Z pewnością będzie też mowa na G-20 na temat nieustającego dodruku pieniądza na świecie. Nadrukowano już tego gorącego pieniądza na monstrualne kwoty, niektórzy mówią, że to jest już ponad 15 bilionów dolarów gigantycznego zadłużenia poszczególnych państw. Długi świata szacuje się na około 180 bilionów dolarów, a potęg gospodarczych, jak Stany Zjednoczone, na ponad 20 bilionów dolarów. To są kwestie fundamentalne dla świata. My zaczynamy być tym liczącym się państwem, branym pod uwagę na poważnie. Przestajemy być tak, jak za premiera Tuska czy pani premier Kopacz poklepywani po plecach i prowadzeni za łokieć po czerwonym dywanie.
Czym tak naprawdę spowodowana jest ta zmiana?
Deklarujemy swoją nową wizję powrotu do tradycji świata chrześcijańskiego, ale również do tradycyjnego rozumienia roli państwa w gospodarce, do postawienia na transfery również socjalne do najbardziej potrzebujących. W Polsce to program 500+, czyli transfery do rodzin wielodzietnych. To, co w wymierającej Europie jest tak potrzebne, a co niemiecka polityka multi kulti zastąpiła bez pytania innych krajów o zgodę otwarciem na oścież bram dla tzw. uchodźców. Tych imigrantów ekonomicznych za chwilę może napłynąć do Europy 4 miliony, jeśli Turcja dalej będzie obstawać przy twardym stanowisku. Kto nad tym zapanuje? Co robić wtedy z tymi wielkimi łodziami załadowanymi „nachodźcami”, bo ja mówię, że oni nachodzą Europę, często niekiedy z bronią w ręku. Te kwestie na pewno będą również omawiane, nie tylko stricte gospodarcze. Choć myślę, że będzie omawiana także kwestia podniesienia stóp procentowych przez Amerykanów, które będą rzutować na działania Europejskiego Banku Centralnego i Narodowego Banku Szwajcarii. To wszystko nas dotyczy.
Ma stanąć również kwestia zapobiegania unikaniu opodatkowania przez międzynarodowe globalne korporacje, które uciekają z podatkami do tzw. rajów podatkowych.
Oczywiście. My próbujemy już z tym sobie jakoś radzić, ale to jest problem i europejski i światowy. To kwestia nowej polityki podatkowej, którą mogą podyktować światu prezydent Trump i jego administracja, Amerykanie tego nie kryją, że chcą podatek CIT obniżyć z 35 do być może nawet 15 procent i wprowadzić podatek importowy w Stanach, czyli karać dodatkowo fiskalnie tych, którzy wysyłają swe produkty do USA. To oczywiście dla Niemców i niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego nie jest błaha sprawa.
Wicepremier Morawiecki powiedział wprost, że chcemy by kraje mniejsze Europy Środkowo- Wschodniej nie były omijane podatkowo. Czy głos Polski w tej sprawie na szczycie G-20 będzie coś znaczył?
Myślę, że ten głos tym razem będzie znaczył znacznie więcej niż w Unii Europejskiej przy wyborze Donalda Tuska. Choć zobaczymy jeszcze kto się będzie wstydził za ten wybór Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Jeśli chodzi o kraje mniejsze w Europie Środkowo- Wschodniej to jest to co było, trwa rabunek w biały dzień dochodów podatkowych, budżetowych. Taki, jaki odbywał się zwłaszcza w minionych ośmiu latach, a tak naprawdę wcześniej przez dwadzieścia kilka lat, również w formie rabunkowej wyprzedaży majątku narodowego. Dzisiaj jeśli chcemy się wybić na suwerenność gospodarczą, jeśli chcemy być nowoczesną, innowacyjną gospodarką, to musimy mieć własny majątek. Nie mając go trudno o własne dochody. Widać, że z samej pracy najemnej te dochody nie wystarczą, tym bardziej, że polskie wynagrodzenia są dość nędzne w porównaniu z bogatszymi krajami, choć pracujemy znacznie więcej od Francuzów, Holendrów czyt nawet Niemców.
Na co Pan liczy po tym szczycie?
O szczegółach spotkania G-20 pewnie się nie dowiemy, ale o pewnych głównych tezach z pewnością tak. To jest wielka okazja, aby przedstawić światu naszą strategię, ale również zaoferować mu skorzystanie z naszego modelu walki z kryzysem światowym. To jest nie tylko ta formuła światowych relacji gospodarczo – handlowych z Chinami, to jest też przecież kwestia 5 mln Turków w Europie i 4 mln oczekujących na pontony w obozach uchodźców w Turcji. Mamy szansę pokazania światu, że warto wrócić do pewnych tradycyjnych wartości, pewnych rozwiązań, które świat zarzucił. Neoliberalny, lewicowy model elit światowych nie sprawdził się, tak się dalej nie da utrzymać ładu społecznego i zapewnić rozwoju nowym pokoleniom. Należy powrócić do tego o czym my zaczynamy mówić, czyli wspólnoty narodowej, idei wartości chrześcijańskich i prawdy. Ta skala kłamstw, manipulacji światowych elit, nie tylko gospodarczych, ale i politycznych jest tak duża, że to wszystko zmierza do jakiejś katastrofy. Pomysłem na reset może być jakiś konflikt zbrojny o dużej skali.
To także szansa na zdobycie ważnych kontaktów dla Polski.
Oczywiście, że tak, choć tych kontaktów nam nie brakuje oraz możliwości ściągnięcia firm, kapitału, itd. Ten kapitał przyjdzie do krajów, gdzie jest względny spokój społeczny i pewna jednorodność społeczna, bezpieczeństwo robienia interesów. Jest dokładnie odwrotnie niż to opowiada totalno- absurdalna opozycja w Polsce, gdyż awansujemy w różnych rankingach pod kątem tego, gdzie można dzisiaj bezpiecznie robić interesy. Do niedawna modne były takie kraje, jak Brazylia, Turcja, czy wcześniej nawet Rosja, ale dzisiaj widać, że tam są wielkie problemy. I ten światowy biznes wyraźnie się rozgląda i poszukuje innych krajów.
Kiedy Polska ma realną szansę stać się członkiem G-20?
Trudno powiedzieć, w którym to będzie roku. Nasze szanse na ten awans są jednak coraz większe i stają się całkiem realne. Bo z grona tych państw, które w tej 20 są, mogą wypaść nawet duże kraje, które będą wstrząsane poważnymi konfliktami wewnętrznymi, społecznymi czy politycznymi.
Dlaczego wcześniej za PO-PSL nie byliśmy zapraszani na spotkania G-20?
Tamta władza nie miała żadnych aspiracji poza robieniem własnych interesów i polityką ciepłej wody w kranie. Po drugie uważano, że wykona każde polecenie, które przyjdzie z Berlina, a nie każdemu było to w smak. Wreszcie sytuacja gospodarcza czy finansowa wcale nie szła w dobrym kierunku. Dzisiaj praktycznie wszystkie wskaźniki gospodarcze są nieporównywalnie lepsze, niż były za czasów „zielonej wyspy” sztukmistrza z Londynu, czyli pana Rostowskiego, które w dużej mierze polegały na kreatywnej księgowości. Biznes miał świadomość, co jest prawdą, a co propagandą.
To znaczy, że kraje dwudziestki patrzą chłodnym okiem, co się w danym kraju dzieje i doceniły przemiany w Polsce, których podjął się rząd PiS?
Zdecydowanie tak. Ten wielki biznes nie daje się nabrać na propagandowe zaklęcia, czy kabotyńskie opowieści pana eurodeputowanego Lewandowskiego i Leszka Balcerowicza, z których wynika, że żyją w kraju, w którym sytuacja jest gorsza niż w Korei Północnej. Biznes zdaje sobie sprawę, gdzie można w sposób stabilny i opłacalny robić interesy. Pod tym względem zdecydowanie lepiej wypadamy dzisiaj, niż w poprzednich 8 latach.
Piotr Czartoryski- Sziler • wpolityce.pl
fot. M. Czutko
Możliwość komentowania ■■ Janusz Szewczak o zaproszeniu Polski na G-20 ■ została wyłączona