■■ Pierwsi lustratorzy III RP

Posted in ■ aktualności, ■ historia, ■ odkłamujemy HISTORIĘ by Maciejewski Kazimierz on 26 kwietnia 2015

Otrzymałem informacje, że z MSW są wynoszone i palone akta. Dotarłem do premiera, co dla zwykłego posła OKP nie było łatwe, ale Mazowiecki dał mi radę absurdalną: żebym poinformował o tym Kiszczaka, tego samego, który na palenie akt co najmniej zezwalał”.

Scena palenia akt w filmie „Psy” W. Pasikowskiego

Kilkanaście dni temu zmarł prof. Andrzej Ajnenkiel, niegdyś jeden z czołowych historyków najnowszych dziejów Polski, w ostatnich latach wyraźnie już zapomniany. Przed ćwierćwieczem był on uczestnikiem gremium, które przeszło do historii jako „komisja Michnika”, a którego działalność do dziś stanowi jedną z wielkich tajemnic okresu narodzin III RP.

6 kwietnia 1990 roku Sejm „kontraktowy” uchwalił ustawy, na mocy których nastąpiło przekształcenie Milicji Obywatelskiej w Policję oraz utworzenie – w miejsce likwidowanej Służby Bezpieczeństwa – Urzędu Ochrony Państwa. Miało to miejsce z górą pół roku od powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego, w którym MSW kierował (do 6 lipca 1990 r.) generał Czesław Kiszczak.

Ostatni komunistyczny minister miał zatem dużo czasu, by odpowiednio przygotować swój resort do nieuchronnych zmian. Tym bardziej, że „solidarnościowy” premier zupełnie nie ingerował w jego działalność. Potwierdził to po latach ówczesny poseł Jan Rokita: „Zacząłem coraz wyraźniej zauważać, że coś się dzieje nie tak. Otrzymałem informacje, że z MSW są wynoszone i palone akta. Dotarłem do premiera, co dla zwykłego posła OKP nie było łatwe, ale Mazowiecki dał mi radę absurdalną: żebym poinformował o tym Kiszczaka, tego samego, który na palenie akt co najmniej zezwalał” („Alfabet Rokity”, Kraków 2004, s. 97).

Równocześnie jeszcze na początku kwietnia 1990 roku minister edukacji narodowej Henryk Samsonowicz powołał zespół badawczy, który miał się zapoznać ze stanem archiwów MSW.

W skład zespołu weszły cztery osoby: wspomniany Andrzej Ajnenkiel, Jerzy Holzer, Bogdan Kroll i Adam Michnik. Dwaj pierwsi byli historykami, Kroll od roku 1980 do 1994 był dyrektorem Archiwum Akt Nowych, zaś Michnik – mimo formalnego wykształcenia historycznego – był wówczas czynnym politykiem: posłem OKP i redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”.

Taki skład zespołu z pewnością nie był przypadkowy. Zarówno minister Samsonowicz, jak i powołani przez niego naukowcy należeli do tego samego pokolenia warszawskich historyków, urodzonych na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, a zatem wspólnie studiujących w okresie stalinizmu i wspólnie dokonujących kolejnych życiowych wyborów: najpierw wstąpienia do PZPR, a potem związania się z lewym skrzydłem „demokratycznej opozycji”, której głównym ideologiem był Adam Michnik.

Zespół działał od 12 kwietnia do 29 czerwca 1990 roku, czyli jeszcze w okresie, gdy resortem kierował gen. Kiszczak. W tym czasie odbyło się osiem formalnych spotkań, a na pierwszym zdecydowano, że koordynatorem prac zostanie Bogdan Kroll jako specjalista od archiwów. „Najmniej pilnym członkiem komisji był Michnik, najbardziej przecież z nas zapracowany – w sejmie i w gazecie. Jeżeli określać komisję nazwiskiem, to byłaby to komisja Krolla, czyli rzeczywiście przewodniczącego i inicjatora niemal wszystkich działań. Sprawozdanie końcowe przygotował również Kroll” – pisał Jerzy Holzer, który jako jedyny z członków tego zespołu opublikował swoje wspomnienia (J. Holzer, „Historyk w trybach historii”, Kraków 2013, s. 262).

Końcowe sprawozdanie zawierało wnioski, w których postulowano objęcie większą kontrolą archiwów resortu zarówno w centrali, jak i w województwach, zatrudnienie w MSW cywilnych archiwistów itp. Czy to wszystko mogło zatrzymać proceder niszczenia i wynoszenia dokumentów z resortu? Raczej wątpliwe, skoro brakowało woli politycznej ze strony premiera i jego otoczenia.

Jednak oficjalna działalność komisji to tylko część prawdy o jej istnieniu. „Komisja miała ograniczone pole działania. Założono, że nie będziemy mieli wglądu w teczki personalne funkcjonariuszy i tajnych współpracowników oraz akta Departamentu I, a więc wywiadu i kontrwywiadu. Nie otrzymaliśmy inwentarzy ani też spisów akt. Po naszych spotkaniach, z wyjątkiem pierwszego i być może ostatniego, w których nie uczestniczyłem, schodziliśmy indywidualnie do archiwum, zawsze w towarzystwie jego pracownika. Mogliśmy na chybił trafił wyjąć z półki teczkę i rzucić okiem na jej zawartość. Wybór był przypadkowy” – wspominał Holzer (tamże, s. 262-263).

Cały artykuł dostępny w tygodniu „Nasza Polska” nr 16 (2015) z 22 VI 2015 r.

Paweł Siergiejczyk • naszapolska.pl
fot. videofact.com

Możliwość komentowania ■■ Pierwsi lustratorzy III RP została wyłączona