PO TUSKU CHOĆBY POTOP

Posted in ■ aktualności, Wyszkowski Krzysztof by Maciejewski Kazimierz on 1 sierpnia 2010

WSI zostały zlikwidowane, ale posowiecki układ przetrwał, a wraz z otwarciem szampana przez Dukaczewskiego na wieść o zwycięstwie w wyborach Komorowskiego powrócił do dawnej aktywności. W walce o władzę Tusk będzie posuwał się coraz dalej, aż do chwili, gdy sprowadzi na Polskę potop.

Patrząc na obecne paroksyzmy Palikotuska, można by dojść do wniosku, że dalej już tak nie można, że już niedługo musi się to skończyć odrzuceniem skandalistów przez opinię publiczną. Mamy przecież takie wrażenie: choć polskie życie polityczne nie jest tak dojrzałe jak na Zachodzie, to nie jest też tak prymitywne jak na Wschodzie. Obawiam się, że jest to ocena niesłuszna. Wiele wskazuje, że praktyka polityczna III RP jest skutkiem dominacji podobnego układu co w posowieckiej Rosji.

Tam transformacja nie miała nawet pozorów obalenia sowietyzmu. Na Kremlu ani na moment nie pojawili się ludzie, którzy by chcieli dokonać rzeczywistego przełomu, ponieważ jego pierwszym aktem musiałoby być odsunięcie od władzy ludzi KGB i GRU. Przeciwnie, po okresie naskórkowego zamieszania władzę objęli już nie polityczni nadzorcy tajnej policji, lecz po prostu jej funkcjonariusze.
III RP jest pod tym względem nieco odmienna. Władzę objęli agenci komunistycznej policji politycznej i „pożyteczni idioci”, a funkcjonariusze SB i wojska poświęcili się dyrygowaniu z tylnego fotela zbudowanym przez siebie teatrem marionetek. Gdy zdarzały się takie niespodzianki jak powstanie rządu Jana Olszewskiego czy Jarosława Kaczyńskiego, układ posowiecki spuszczał marionetki ze smyczy i przywracał spokój w Warszawie.
A jednak i w polityce, tak jak w ogóle w naturze, nie ma nic stałego. Czas mija, funkcjonariusze się starzeją, agenci wykruszają, na rynek wchodzą nowi ludzie i dynamiki, które wymagają nowych narzędzi. W ten sposób pojawiła się Platforma Obywatelska założona przez Gromosława Czempińskiego i jego kompanów. Pozycje Układu miały zostać zabezpieczone już nie bezpośrednio przez zaufanych ludzi KGB w rodzaju „Kata”, „Minima” czy „Olina”, lecz bardziej skomplikowaną strukturą kierowaną przez „machera z zaplecza”. Propaganda PO musiała sięgnąć po nowe narzędzia. Dlatego zamiast tracącego zdolność obrzydzania demokracji tandemu „NIE” z „Gazetą Wyborczą” został przez Tuska uruchomiony nowy Urbano-Michnik w postaci wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota. Ma rację prof. Andrzej Nowak, twierdząc, że po jego ostatnich wypowiedziach „granice podłości” przekroczy także każdy, kto tego polityka PO zaprosi do programu, na łamy gazety, i każdy, kto podejmie z nim dyskusję. Ma rację, ale programy telewizyjne i radiowe oraz gazety nadal pełne są agresywnej reklamy Palikotowego chamstwa.
Można mieć nadzieję, że posiedzenie zespołu sejmowego ds. katastrofy smoleńskiej 23 lipca, a szczególnie apele rodzin ofiar do mediów o niewspomaganie polityka Platformy w jego obrzydliwych akcjach, spowodują odsunięcie go tam, gdzie osiadli już na stałe Urban z Michnikiem. Nie można jednak mieć nadziei na to, że posowiecki układ pragnący utrzymać dominację nad Polską zgodzi się na rezygnację z metody niszczenia polskiego życia politycznego. Więcej, można mieć pewność, że będzie jeszcze gorzej niż dotychczas.
Dowodzi tego następujący fakt. Kilka dni temu pewien polityk pokazał mi kilkustronicowy memoriał napisany przez byłych funkcjonariuszy WSI. Zawiera on informację, że w latach 1992-97, na zlecenie szefostwa WSI oraz kierownictwa państwa, działała grupa, której zadaniem było śledzenie życia seksualnego szeregu osób ze środowiska politycznego PC-PiS (w takim  kontekście podane jest również moje nazwisko). WSI miały zgromadzić wówczas dużą ilość materiałów kompromitujących, w tym nagrania audio-wideo. Autorzy memoriału piszą, iż pozyskana przez nich wiedza powinna zostać udostępniona opinii publicznej, dzięki czemu ludzie przez nich obserwowani zostaną wyeliminowani z życia politycznego. Dowiedziałem się też, że materiał ten jest już w posiadaniu dziennikarzy mających do dyspozycji media ogólnopolskie. Pewien krakowski tygodnik już nawet sprawdza, czy nie ukryłem gdzieś któregoś z moich dzieci. Ileż w tej metodzie podobieństw do tego, o czym pisał w 2005 r. Michnik, rozwodząc się w tekście dedykowanym Lechowi Kaczyńskiemu na temat otrzymanych anonimów na temat polityków gustujących w kotach („Gazeta Wyborcza”, 5 września 2005 r.).
WSI zostały zlikwidowane, ale posowiecki układ przetrwał, a wraz z otwarciem szampana przez Dukaczewskiego na wieść o zwycięstwie w wyborach Komorowskiego powrócił do dawnej aktywności. Gdy obecny dyżurny skandalista przestanie już być użyteczny, zastąpi go ktoś, kto jeszcze bardziej agresywnie wcieli się w rolę polskiego Żyrynowskiego i rzuci rządowym mediom karmę jeszcze bardziej kagiebowską niż dotychczas. Można się obawiać, że w walce o władzę Tusk będzie posuwał się coraz dalej, aż do chwili, gdy sprowadzi na Polskę potop.
.
Krzysztof Wyszkowski • GAZETA POLSKA
wyślij znajomemu

Możliwość komentowania PO TUSKU CHOĆBY POTOP została wyłączona