„Niepokorne” wentylki na kubku i krótkim łańcuchu władzy kochanej

Posted in ■ aktualności, ■ odkłamujemy HISTORIĘ by Maciejewski Kazimierz on 5 lutego 2013

W Polsce nie ma mediów niezależnych i niepokornych, poza niszami, które ledwo przędą i ci panowie, w sporej części za taki stan rzeczy odpowiadają.

Lubię prządek, ten w głowie i okolicach najbardziej, w związku z tym w zasadzie mógłbym leniwie wkleić swój niedawny tekst, buńczucznie krzyknąć „a nie mówiłem” i koniec pieśni. Nie będę taki, złagodzę stanowisko z radykalizmu na ostrożność, z którą od pewnego czasu podchodzę do wszelkich związków emocjonalnych z tymi, którzy się w telewizji pokazują. Odkąd przerobiłem się na absolutnego idiotę kupując taki chłam polityczny jak PJN, obiecałem sobie pełną surowość i chłód.

Nic, ale to nic mnie nie łączy z Ziemkiewiczem, Warzechą, Semką, żadnych niedźwiadków, żadnego kumplostwa, nawet w niedoli, ot po prostu przeczytam czasem, co mają do napisania, częściej się zgadzam niż nie zgadzam, ale na tym koniec. No, ale przecież będę się czepiał, widać po pierwszych zdaniach, że nie trudzę się nad laudacją. Owszem będę się czepiał głównie bałaganu we łbie napakowanym podnietą – naszych biją. Po pierwsze to nie wiem czy naszych, podejrzliwy się robię strasznie, z wiekiem mi się całkiem przestawiło, po drugie mam poważne wątpliwości czy biją, a po trzecie jeśli nawet, to nie za darmo biorą po grzbiecie. Porządek ma być, niech sobie Semka, Ziemkiewicz i Warzecha zarabia gdzie chce i z kim chce, tylko jedna mała prośba – bez jaj panowie z tą waszą „krnąbrnością”. Nie można z perspektywy michy przy cudzej budzie i na krótkim łańcuchu odszczekiwać się wolnością, bo takie szczekanie kabaretowym echem się niesie. Gdybym miał więcej emocji w sobie, pewnie bym się wzruszył „ciętą” ripostą Warzechy: „mnie nie Hajdarowicz płaci, tylko czytelnicy”, ale staram się we łbie mieć porządek i takie skecze mnie nie bawią.

Panowie zostali na własne życzenie sprowadzeni do roli wentylków władzy i daj im Boże w kiesę ile zdołają unieść, proszę mi tylko nie wygrażać zdradą i innymi takimi, gdy się z pełną swobodą zechcę z was ponabijać. Człowiek jest w stanie robić dobrze to co robi i jednocześnie dawać ciała na całego i ten opis idealnie pasuje do wentylków. Większych zastrzeżeń do jakości publicystycznej nie mam, da się czytać, bywa chwilami ciekawie, ale dobre słowo można powiedzieć o tworzywie, twórcy niestety stali się dla mnie obrazem nędzy i tandety. Oczywiście oni mają na tyle talentu, żeby uciekać w takie komedie jak Warzecha, a pewnie i Ziemkiewicz za chwilę coś błyskotliwego naskrobie w kwestii: „Z tym panem to ja już nigdy więcej nie zatańczę”, tylko dla mnie to łabędzia śpiew. Tak prawdę mówiąc i we mnie jest trochę bałaganu, bo jakoś mimo wszystko emocjami pobrzmiewa powiązanie twórcy i tworzywa, dlatego wytłumaczę się z tego pozoru. Nie o sentymenty i wrażliwości chodzi, rzecz polega na tym, że ja się boję poczucia humoru „niepokornych”. Kto mi da gwarancję, że nie pakuję się w PJN? A co będzie, jeśli za chwilę usłyszę autorski numer kabaretowy w wykonaniu Warzechy: „Mnie nie płaci Agora, tylko czytelnicy GW”. Gdzie się podzieję ze swoim wstydem byłego czytelnika, jak przeczytam, że Ziemkiewicz wypełnił obietnicę: „Mówiłem, że z Hajdarowiczem nigdy więcej, a Michnik to taki syndrom sztokholmski, pozwala mi robić swoje”. Granice poczucia humoru panów redaktorów są poza zasięgiem mojego porządku we łbie i nie będę sobie robił bałaganu fałszywie pojętą solidarnością.

W Polsce nie ma mediów niezależnych i niepokornych, poza niszami, które ledwo przędą i ci panowie, w sporej części za taki stan rzeczy odpowiadają. Skorzystali na rozmaitych okazjach i nigdy nie potrafili spożytkować środków na własnej budowie. Niezależność ma swoje konkretne wymiary, a wymiar finansowy to jeden z filarów niezależności. Panowie siedzą przy budzie, na krótkim łańcuchu i pocieszają się, że na michę w miarę uczciwie zarobili. Prawda, mniej więcej też tak położenie „niepokornych” twidzę, ale stare przysłowie pszczół mówi, że jak pies je, to nie szczeka. Takie jest życie, nie warczy się na rękę, która jeść daje, bo w przeciwnym razie uśpienie, natomiast ten cały cyrk, to strzeżenie kłów, jak pan nie widzi, przykryte merdaniem ogonka, to nie dla mnie występy. Istnieje pilna potrzeba zbudowania przynajmniej jednej porządnej gazety i z moich obserwacji wynika, że na Lisickiego i Ziemkiewicza złamanego grosza nie warto postawić, ponieważ oni są najemnikami, wentylami systemu i są w tym niestety doskonali. Tak bardo dobrzy, że nic innego nie potrafią robić. Najprostszym miernikiem niezależności i wrogości wobec systemu jest frekwencja medialna, mam na myśli te wielkie media. Im „niepokorny” częściej siada w fotelu obok Kuczyńskiego, albo przy stole montażowym redaktorów GW, tym bardziej będzie pochłonięty michą, a z pełną buzią się nie szczeka. Przykra degradacja, ale też z mojej strony żadnych sentymentów, żadnych emocji, każdy musi nieść swoje brzemię i ja dziś nie widzę wielkich różnic między wentylami PRL-u i wentylami RPIII – stołują się za żółtymi firankami.

MatkaKurka • kontrowersje.net

Możliwość komentowania „Niepokorne” wentylki na kubku i krótkim łańcuchu władzy kochanej została wyłączona