Już wiedzą, że spadł

Posted in ■ aktualności by Maciejewski Kazimierz on 7 września 2012

W wypadku śmierci gen. Petelickiego już w pierwszych minutach wiedzieli, że to samobójstwo. Teraz, kiedy ginie prof. Szaniawski, obracają na wszystkie strony słowa „spadł” „wypadek”, ostatnio PAP popisała się określeniem „ześlizgnął się”. 

Kim są ci, którzy wbrew faktom natychmiast wciskają swój kit i jak to się dzieje, że nie tylko są bezkarni, ale stado – także tzw. niezależnych dziennikarzy – powtarza za nimi i utrwala nieprawdę w głowach ludzi?

Funkcjonariusze medialni

Polska Agencja Prasowa już w pierwszych komunikatach dotyczących śmierci gen. Petelickiego, przekonywała: „Wiele wskazuje na samobójstwo”. Tymczasem nic jeszcze nie było wiadomo, a wszystkie przesłanki aż krzyczały, że ktoś generałowi mógł pomóc. Ale funkcjonariusz PAP nie zastanawia się nad tym, że gen. Petelicki precyzyjnie wybrał na samobójstwo akurat jedyny niemonitorowany skrawek swojego garażu, do którego zszedł na chwilę. Zaraz odzywa się wiarygodny inaczej „Newsweek”: „Nieoficjalnie doniesienia źródeł zbliżonych do służb, mówią, iż generał mógł popełnić samobójstwo”. Komunikat o samobójstwie idzie w świat i choć chyba nikt w Polsce mu nie wierzy – utrwala narrację i znieczula niepokój, który powinien wywołać reakcję społeczeństwa.

Prof. Szaniawski, pełnomocnik płk. Kuklińskiego, zginął kilka dni temu w Tatrach. To kolejna zagadkowa śmierć osoby publicznej w Polsce, krytycznie patrzącej na rezygnację aktualnej władzy z suwerenności Polski. Niewątpliwie Szaniawski był solą w oku rosyjskich służb w Polsce i stał na drodze ich interesów czy ambicji. Żeby było jasne – nie twierdzę, że Profesor został zamordowany, nie mam ku temu podstaw. Ale ta śmierć bardzo mnie niepokoi. Zwłaszcza że w Polsce od dawna „wypas niesprawiedliwości” zastąpił „wymiar sprawiedliwości”. Dlatego jestem przekonana, że nie dowiemy się niczego, nawet gdy zostaną przesłuchani dwaj turyści, którzy byli świadkami tragicznego incydentu na szlaku.

Spadł, zmarł, utonął

Tymczasem media już wiedzą, że „spadł”. Życzliwy PAP dodaje: „Schodząc ze Świnicy, ześlizgnął się w kierunku Doliny Pięciu Stawów”, co nagłaśnia szeroko Polskie Radio. Jeśli ktoś próbuje się z tego nurtu wyłamać i zachowując elementarne odruchy dziennikarskie usiłuje zadawać pytania, natychmiast dostaje po łapach. W niezwykle podły sposób śmierć Józefa Szaniawskiego wykorzystuje Grzegorz Sroczyński z „Gazety Wyborczej” do pacyfikacji pytań a propos okoliczności śmierci Profesora. Być może sam Sroczyński powinien być przesłuchany w tej sprawie. Bo jako dziennikarz zachowuje się co najmniej dziwnie. Czujna jak zwykle „Gazeta Wyborcza” oburza się już szerzeniem „teorii spiskowych”, którymi najczęściej określa zdroworozsądkowe wątpliwości. Zgodnie z linią swojej gazety Sroczyński napiętnuje braci Karnowskich, starających się rzetelnie mówić o tym, co wiedzą, a także dzielić się wątpliwościami w tym wypadku jak najbardziej uzasadnionymi.

Spadł, umarł, utonął… Był taki film, który opowiadał o tym, jak Służba Bezpieczeństwa w latach 70. mordowała ludzi, a potem wypuszczała informacje, że to był wypadek czy samobójstwo. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z podobnym procederem. Ciężko wymagać od zaprzyjaźnionych z władzą medialnych przyjaciół Donalda T., żeby myśleli samodzielnie, ale jeśli dziennikarz niezależnego medium powtarza papkę utrwalającą propagandę, którą produkuje ktoś z drugich szeregów agencji informacyjnej – to już ogłupianie na własne życzenie.

Pudła rezonansowe

Takie stado „dziennikarzy” powtarzających bezmyślnie za funkcjonariuszem z agencji lub innym „źródłem” zmanipulowany komunikat – służby nazywają „pudłami rezonansowymi”. Jeśli nie chcesz być takim pudłem, nie powtarzaj za byle kim, tylko sam sprawdź u źródeł, co naprawdę wiadomo i precyzyjnie formułuj komunikat. I doradzam wstrzemięźliwość w poleganiu na sformułowaniach PAP. Jest różnica pomiędzy komunikatem „został znaleziony z raną postrzałową głowy”, a „popełnił samobójstwo”, między „alpiniści zobaczyli jak spada” (po sprawdzeniu informacji we wszystkich źródłach: TOPR, prokuratura, policja – z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to jedyne, co naprawdę można powiedzieć) a „schodząc ze Świnicy, ześlizgnął się”.

Prof. Szaniawskiemu należy się nasza uwaga. Musimy przypilnować, by nie zadowolić się jakimś medialnym kitem w sprawie śmierci człowieka, który bił się o prawdę dla nas.

Był cudownym człowiekiem. Odważnym, utalentowanym, z pasją. W niezwykle atrakcyjny, filmowy wręcz sposób potrafił oprowadzać po kawałku świata, bardzo ważnego do zrozumienia nas samych, państwa, historii, czyli po założonym przez siebie muzeum. Istnienie tego świata ma zasadnicze znaczenie dla naszej przyszłości. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby Jego dzieło podtrzymać. Muzeum musi nadal działać.

Profesorze. Będzie Pana bardzo brakowało. Nam. W Polsce.

Ewa Stankiewicz • Gazeta Polska Codziennie
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska

Możliwość komentowania Już wiedzą, że spadł została wyłączona